W ostatnim meczu ligowym przypomnieć o sobie dał Iker Muniain. Piłkarz, który nieprzerwanie od dwunastu już sezonów występuje w barwach Athleticu Bilbao. Gra on tak długo w klubie z Kraju Basków, iż czasami można odnieść wrażenie, że jest grubo po trzydziestce. Ale nic bardziej mylnego, urodzony w Pampelunie pomocnik ma bowiem niespełna 28 lat i dziś jest na prostej drodze do rekordu.
Ostatni mecz ligowy przeciwko Sevilli rozpoczął na ławce rezerwowych. Od 9. minuty jego zespół przegrywał i nic nie układało się po ich myśli. Koledzy, którzy wybiegli na boisko od pierwszej minuty, nie potrafili odmienić losów tego spotkania. Co nie udało się im, zrobił on. W 67. minucie Gaizka Garitano dokonuje kolejnych roszad w składzie. Na placu gry pojawiają się Mikel Vesga i Iker Muniain. Piłkarz pochodzący z Nawarry wszedł z ławki i odmienił losy spotkania. Tchnął w swoich kolegów wiarę w końcowy sukces, dzięki czemu jego Athletic pokonał Andaluzyjczyków i zdobył niezwykle cenne trzy punkty.
Iker Muniain zdobył gola wyrównującego, gola numer 61 w czerwono-białych barwach. Długo przyszło mu na niego czekać, gdyż po raz ostatni do siatki rywali trafił w 28. kolejce poprzedniej kampanii. Jego ofiarą padł Jan Oblak. Athletic zremisował wówczas z Atletico 1:1. Od tamtej bramki minęło 1269 minut. Długo, zbyt długo, ale z drugiej strony ten filigranowy pomocnik nie jest lisem pola karnego i raczej nikt nie oczekuje od niego, aby seriami zdobywał bramki.
Swoją drogą jest to dobry moment, aby przytoczyć Wam ciekawą statystykę. Ostatni gol Ikera Muniaina przeciwko Sevilli był jego 46. w La Liga. Do tej pory, gdy udawało mu się wpisać na listę strzelców, to jego zespół w ostatecznym rozrachunku wygrał 34 spotkania, sześć zremisował i tylko cztery przegrał. Można zatem stwierdzić, że jest on swego rodzaju talizmanem i że gdy trafia już do siatki, to raczej „Lwy” tego meczu nie przegrają.
Jednak nie o wyczynach strzeleckich Muniaina mieliśmy tu pisać, bo te są raczej przeciętne i do najlepszego pod tym względem Telmo Zarry (o którym możecie przeczytać tutaj) brakuje mu jeszcze przeszło 277 goli. Wyśmienity goleador z lat 40. i 50. ubiegłego wieku tak mocno wyśrubował ten rekord, że chyba już nikt go nigdy nie doścignie. Na szczęście niespełna 28-letni pomocnik może stać się rekordzistą pod względem rozegranych meczów z herbem Athleticu na lewej piersi.
Jestem legendą
Jeszcze kilka sezonów i Iker Muniain będzie mógł sobie powiedzieć: „Jestem legendą”. Podobnie jak Will Smith w tym kultowym filmie będzie jedynym, tyle że nie człowiekiem na Ziemi, ale piłkarzem „Los Leones” z tak dużą liczbą spotkań. Ostatni mecz był jego 429. w czerwono-białych barwach. W Primera Division zaś wystąpił w 328 spotkaniach. Przypomnijmy, mowa jest tutaj o zawodniku, który w grudniu będzie obchodzić swoje 28. urodziny. Niesamowita statystyka.
Dla wielu młodych sympatyków Athleticu Iker Muniain jest w tej drużynie od zawsze. Nie ma co się temu dziwić, bo rozgrywa on właśnie swoją dwunastą kampanię w klubie z Bilbao. Zaczynał jako nastolatek, dziś jest dorosłym mężczyzną, który wciąż ma przed sobą jeszcze wiele lat gry.
Debiut zaliczył 30 lipca 2009 roku, w wieku 16 lat, 7 miesięcy i 11 dni, przez co stał się najmłodszym zawodnikiem „Los Leones”, który kiedykolwiek założył koszulkę w czerwono-białe pasy. Rywalem Athleticu było wówczas szwajcarskie Young Boys, mecz rozgrywany był bowiem w ramach kwalifikacji do Ligi Europy. Baskowie przegrali na San Mames 0:1, ale w rewanżu odwrócili losy tego dwumeczu. W 70. minucie ówczesny szkoleniowiec „Lwów” Joaquin Caparros wpuścił na boisko Ikera Muniaina. Dwie minuty później wpisał się on na listę strzelców, podwyższając wynik spotkania na 2:0. Trafienie to nie tylko zapewniło jego drużynie awans do kolejnej rundy eliminacji europejskich pucharów, lecz także dało mu miejsce w historii, został bowiem najmłodszym strzelcem Athleticu.
Równy miesiąc po swoim debiucie po raz pierwszy zagrał w La Liga. Rywalem był Espanyol, a on sam dostał szansę wystąpienia od pierwszej minuty. Z boiska zszedł dopiero na 60 sekund przed upływem regulaminowego czasu gry. Były to dla niego szalone początki. Szybko, bez jakichkolwiek kompleksów wszedł do pierwszej drużyny. Mimo swojego wieku próbował brać odpowiedzialność na siebie, nie unikał gry.
Na oficjalnej stronie można znaleźć taki opis jego osoby: – Muniain to wyjątkowy zawodnik, który po mistrzowsku potrafi grać w piłkę kombinacyjną na małej przestrzeni, a także na dużej szybkości z futbolówką przyklejoną do stopy mija kolejnych rywali. Urodzony zwycięzca, jako rozgrywający zapewnia drużynie ogromny skok jakościowy.
Ile jeszcze brakuje Ikerowi Muniainowi?
Przez dwanaście lat gry dla pierwszego zespołu Athleticu Iker Muniain zapisał się już na kilku kartach historii klubu z San Mames. Kwestią czasu jest, kiedy wpisze się na kolejne, pewne jest bowiem to, że w tym sezonie wskoczy do pierwszej dziesiątki piłkarzy z największą liczbą rozegranych meczów w czerwono-białych barwach. Ba, może się to zdarzyć już w najbliższy weekend, bo do zajmującego aktualnie 10. miejsce w tym zestawieniu Julena Guerrero Lopeza, który grał dla „Los Leones” w latach 1992-2006, brakuje mu tylko jednego występu.
Jeśli chodzi o podium, to ma jeszcze bardzo daleko, ale biorąc pod uwagę wiek Ikera Muniaina i to, jacy piłkarze mogą grać dla drużyny z Bilbao (piękna i zarazem dziwna jak na dzisiejsze czasy tradycja, ale to temat na inny artykuł), można przypuszczać, że spokojnie się tam znajdzie. Według danych z portalu Bdfutbol.com traktującego przede wszystkim o hiszpańskich rozgrywkach na trzecim miejscu z liczbą 514 rozegranych spotkań znajduje się Joseba Etxeberria, z którym w swoim pierwszym sezonie Iker Muniain grywał na boisku.
Drugą lokatę zajmuje Txetxu Rojo – 538 występów dla „Lwów”, na pierwszym stopniu podium znajduje się zaś Jose Angel Iribar. Bramkarz przez 18 sezonów bronił barw Athleticu, wybiegając na boisko aż 608 razy, z czego 607 od pierwszej minuty. Do niego wciąż 27-letni Iker Muniain traci 179 spotkań. Dużo i mało. Jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że może on jeszcze przez dobre sześć lat zakładać koszulkę w czerwono-białe pasy, to przestanie nam się wydawać to takie nierealne, prawda?
Jedynie kontuzje mogą zablokować mu drogę na szczyt po ten rekord. Niestety od czasu do czasu miewa on problemy z urazami. W przeszłości leczył już zerwane więzadła krzyżowe (dwukrotnie) oraz pewne urazy mięśniowe. Gdyby nie to, dziś pewnie miałby na koncie ponad 500 meczów. Dlatego jeśli tylko pech będzie go omijał, za kilka lat będzie prawdziwą żywą legendą klubu z San Mames.