Przed rozpoczęciem rozgrywek faworytem miał być jeden zespół – Widzew Łódź, któremu z góry przypisywano fotel lidera. Do łódzkiego klubu miał dołączyć jeszcze jeden zespół. Mało kto jednak spodziewał się aż tak zażartej rywalizacji. Podobnie zresztą sytuacja wygląda na samym dole tabeli, gdzie o utrzymaniu nadal muszą myśleć drużyny bijące się jednocześnie o awans. Jednym słowem cała II liga ma wciąż o co grać. To sprawia, że emocji nie brakuje i taki stan zapewne utrzyma się aż do samego finiszu rozgrywek.
Trwający sezon II ligi polskiej jest zacięty, a drużyny w niej występujące grają na bardzo podobnym poziomie. Trudno wskazać zespół, który byłby za mocny na ten szczebel rozgrywek bądź też za słaby. Może z wyjątkiem Gryfa Wejherowo i Legionovii, które by się utrzymać, potrzebują kilkunastu punktów. To są jednak akurat wyjątki.
Przykładowo zajmująca 16. miejsce Stal Stalowa Wola, która zebrała w sezonie 28 „oczek”, wciąż może myśleć o barażach o awans do I ligi. Do pierwszego najbliższego miejsca gwarantującego taki przywilej brakuje jednak dziewięciu punktów. Być może jest to strata zbyt duża do odrobienia, ale różnica ta pokazuje, jak płaska jest cała tabela.
Jaki lider, taka liga
Jednym z powodów, dlaczego sytuacja w II lidze tak się ułożyła, jest… siła jej lidera. Widzew Łódź, który choć zasłużenie przewodzi w tabeli, dość często daje powody do tego, by inni poważnie myśleli o awansie. Przykładem jest chociażby ostatni pojedynek pomiędzy łódzkim zespołem a Skrą Częstochowa, który ci drudzy wygrali, będąc jednocześnie faworytem do klęski.
Na dobrą sprawę Widzew z takim potencjałem, takimi możliwościami powinien uciec nieco dalej od całej reszty. W przeszłości jednak bywało różnie. Nawet na dotychczas trudnym do zdobycia, wydawać by się mogło, terenie jakieś punkty potrafili zdobyć rywale, którym dziś marzy się awans.
Typowy Widzew. Mecz z bijącą się o utrzymanie Skrą Częstochowa, a tu na boisku już 0:2 #WIDSKR
— Paweł Wątorski (@pawel2322) June 3, 2020
Przy al. Piłsudskiego remisować potrafili Olimpia Elbląg, Górnik Łęczna, GKS Katowice, a nawet Garbarnia Kraków. Mało tego, z trzema punktami z Łodzi wyjechała przed Skrą kilka miesięcy wcześniej Resovia. Mimo tylu strat, a wymienione zostały tylko te domowe, wciąż głównym faworytem do awansu jest oczywiście zespół prowadzony przez trenera Marcina Kaczmarka.
Jednak liderowi nie przystoi potykać się tak często w wyścigu o I ligę. Całe szczęście, że rywale również często tracą punkty, co jest drugim powodem tak płaskiej tabeli.
Reforma
Zmiany, jakie zachodzą w polskiej piłce klubowej, są czymś normalnym. Kibic zdążył się przyzwyczaić do kolejnych nowych pomysłów piłkarskich decydentów. Trwająca edycja II ligi jest o tyle ciekawsza, że awansować szczebel wyżej może więcej drużyn. Sytuacja zmieniła się w kwestii liczby zespołów, które mogą przeskoczyć do I ligi. Oprócz dwóch drużyn, które na koniec sezonu dostałyby bezpośrednio promocję wyżej, tym razem doszły baraże, a w nich znajdują się aż cztery ekipy.
To powoduje, że automatycznie w grze o awans bierze udział więcej zespołów. Poza tym w tym sezonie nie brakuje wyrównanych drużyn, które mają ambicje, by awansować. To jest wręcz ich celem. Oprócz wymienionego Widzewa o I ligę bije się także każda z ekip, która właśnie z niej spadła, z naciskiem na zespół z Katowic.
Jednak oprócz GKS-u do I ligi chciałaby wrócić m.in. silna ekipa Górnika Łęczna. Wreszcie na zapleczu ekstraklasy chciałyby również zaistnieć dwa rzeszowskie kluby, które mają ambitne plany i wcale się z nimi nie kryją. Awans z II ligi byłby wskazany również w przypadku Bytovii. Ta w ten sposób mogłaby nieco podnieść się z kolan, wykorzystując jednocześnie pomocną dłoń wyciągniętą w kierunku drugoligowców przez PZPN.
Nie można również zapominać o Olimpii Elbląg, a także kilku innych drużynach mających na pewno większy potencjał niż prezentowany dotychczas. Do końca sezonu jest jednak na tyle dużo czasu, że jeszcze wiele można poprawić, a dzięki stworzeniu szansy poprzez baraże rywalizacja o I ligę jest jeszcze bardziej emocjonująca.
Na oparach
Wspomniany na początku Widzew nie jest jedynym zespołem w lidze, któremu trudno złapać stabilną formę. Właściwie cała czołówka II ligi, ta będąca w najlepszej sytuacji, gra w kratkę, potykając się co rusz na kolejnych rywalach.
Po wznowieniu rozgrywek w pierwszej szóstce tylko dwa zespoły zaliczyły komplet punktów! I jeżeli spojrzeć na ostatnie spotkania, również te sprzed pandemii, najlepiej wygląda forma ekip z dołu tabeli. Przykładowo Skra Częstochowa w ostatnich pięciu meczach wygrała tyle samo razy co Widzew. Mało tego, ta sama Skra pokonała lidera już dwukrotnie w tym sezonie.
Górnik Łęczna dwa mecze po przerwie i dwie przegrane. Dwa gole strzelone i to po karnych, a gry niewiele było.
Łącznie wiosną 4 porażki w 4. meczach. Czyżby powtórka sprzed roku?…
— Rafał Szyszka (@RafSzyszka) June 6, 2020
Udanie poczyna sobie również chociażby Elana Toruń, która w ostatnich pięciu spotkaniach także wygrała trzy razy, m.in. gromiąc 5:0 Górnika Łęczna, czyli jednego z faworytów do awansu. Zresztą forma łęcznian jest jedną z najgorszych, zaliczyli oni cztery porażki z rzędu. Można zatem zadać pytanie, czemu tak się dzieje? Co jest powodem niestabilnej formy czołowych drużyn?
Wiele klubów, które wywalczyły sobie pewną przewagę punktową, jakby traci na sile. Powodem jest nieodpowiednie przygotowanie do sezonu, a może brak koncentracji u zawodników?
Kto o awans? Kto o utrzymanie?
Forma w kratkę, jaka nawiedza drugoligowców, może i jest jednym z powodów sytuacji w tabeli. Niewątpliwie ogromny wpływ na to ma również sama zmiana, jaką wprowadził Polski Związek Piłki Nożnej. Dzięki niej szansę na awans dostaje więcej drużyn, cztery dodatkowe miejsca w barażach automatycznie zwiększają liczbę zespołów bijących się o lokaty dające możliwość rozegrania takich spotkań.
Jednak mimo tak spłaszczonej tabeli, w której każdy ma o co walczyć, już teraz można postarać się wskazać tych, którym pozostaje głównie walka o awans albo o utrzymanie. Trudno wszak wierzyć w to, że przy tak niestabilnej formie drużyn jakiś zespół z dolnych rejonów tabeli może wskoczyć do baraży.
Oczywiście istnieje taka możliwość, że przykładowo 15. w tabeli Skra odrobi stratę dziewięciu punktów do 6. Bytovii. Jednak szanse na przeskoczenie zespołów, które dzielą obie ekipy, są niezbyt wielkie. Dla kibica rozgrywki II ligi w ten sposób tylko się przedłużają. Ważne są emocje.
ciekawe gdzie piszacy widzi Skrę na 15 miejscu? w jakiej lidze i w jakiej dyscyplinie
?