Podsumowując swoją przygodę w Barcelonie, Zlatan Ibrahimović wypalił, że gdy kupujesz Ferrari, to nie traktujesz go jak Fiata. Tymczasem superauto zaczyna powoli przypominać rodzinny samochód. Na drogi Manchesteru wjechało z klasą, menedżerowie innych klubów zazdrościli Mourinho jego nowego wozu, aż tu po kilkunastu kilometrach pojawiły się problemy z dławiącym się silnikiem, układem hamulcowym i zardzewiałą karoserią.
Kibice coraz częściej mają pretensje do Zlatana, po dziesięciu kolejkach jego statystyki nie rzucają na kolana. Biorąc pod uwagę tylko rozgrywki ligowe, Szwed strzelił cztery gole i nie zanotował żadnej asysty. Co więcej, od sześciu spotkań Ibrahimović nie jest w stanie trafić do bramki rywali. Sprawdźmy zatem, czy kibice Manchesteru United mają powody do niepokoju i zobaczmy, jak Zlatan wyglądał po dziesięciu kolejkach w swoich poprzednich klubach.
Eredivisie sezon 2001/2002
Zlatan Ibrahimović trafił do Ajaksu, gdy miał 20 lat. Holendrzy zapłacili za młodziutkiego napastnika niecałe 8 milionów euro. W swoim pierwszym ligowym meczu zagrał jedynie siedem minut i nie zdążył przedstawić się kibicom. W drugiej kolejce wszystko się zmieniło. Szwed strzelił gola w wygranym 2:1 meczu przeciwko Feyenoordowi. Łącznie do dziesiątej serii spotkań Eredivisie trafił dwukrotnie i zaliczył także dwie asysty. Bilans na starcie mógł być lepszy, jednak Szwed wypadł ze składu po 8. kolejce i pauzował przez pięć spotkań.
Serie A sezon 2004/2005
Kiedy Ibrahimović przechodził do Juventusu, kibice w Europie dobrze wiedzieli, czego się po nim spodziewać. Włosi wydali na bramkostrzelnego młodzieńca 16 milionów euro i już po pierwszej kolejce ligowej mogli z nadzieją zacierać dłonie. Szwed zdobył bramkę w swoim debiucie przeciwko Brescii i rozpalił nadzieje kibiców. Pomimo trwającej cztery kolejki niemocy strzeleckiej Ibrahimović po dziesięciu grach miał na swoim koncie pięć bramek. Wynik niezły, ale zawsze mogło być lepiej.
Serie A sezon 2006/2007
Nad Juventusem zawisły ciemne chmury. W wyniku afery Calciopoli „Stara Dama” została zdegradowana do Serie B. Perspektywa gry na zapleczu pierwszej ligi nie przypadła do gustu Ibrahimoviciowi, więc ten postanowił zmienić środowisko. W ten sposób trafił do Interu, w którym z dobrego napastnika ewoluował w napastnika doskonałego. Równie doskonały był debiut Szweda. W wygranym meczu, w którym przeciwnikiem była Fiorentina, Zlatan zdobył bramkę oraz zaliczył asystę. Inaugurujące spotkanie zwiastowało dobry start, jednak fani Interu po 10. kolejce mogli odczuwać pewien niesmak. „Ibra” strzelił tylko trzy gole, zanotował też serię pięciu meczów bez bramki. Złe dobrego początki.
La Liga sezon 2009/2010
Klimat słonecznej Katalonii wydaje się idealny do życia, a tymczasem Ibrahimović dusił się iberyjskim powietrzem. Problemy komunikacyjne z Guardiolą spowodowały, że szwedzki napastnik, za którego zapłacono prawie 70 milionów euro, szybko opuścił Barcelonę. A szkoda, bo wejście do drużyny miał fantastyczne. Gol w debiucie, seria pięciu meczów z bramką w każdym spotkaniu i pewne miejsce w wyjściowej jedenastce. Po 10. kolejce Zlatan miał na swoim koncie siedem trafień i pięć asyst. Tak dobrze żarło, a koniec końców zdechło.
Serie A sezon 2010/2011
Wspomniane wcześniej zgrzyty na linii Ibrahimović – Guardiola wykorzystał AC Milan, który ściągnął Szweda na wypożyczenie. Zlatan wrócił do ligi, w której czuł się doskonale, w końcu Ferrari to samochód stworzony na włoskie drogi. Napastnik zadebiutował w 2. kolejce, a pierwszego gola zdobył w 4. serii spotkań. W pierwszych dziesięciu kolejkach zagrał dziewięciokrotnie, strzelił cztery gole, do których dołożył trzy asysty.
Ligue 1 sezon 2012/2013
Przechodzimy do momentu, w którym Paryż dostał nowego króla. Transfer Ibrahimovicia do PSG był potwierdzeniem imperialnych zapędów arabskich właścicieli klubu. Jak się okazało, szejkowie mają nosa nie tylko do wykrywania kolejnych złóż ropy naftowej, ale też do piłkarskich inwestycji. Zlatan Ibrahimović w swoim pierwszym meczu w barwach paryżan dwukrotnie pokonał bramkarza rywali. Wystąpił w dziewięciu spotkaniach (raz pauzował przez kontuzję) i w każdym przebywał na boisku przez pełne 90 minut. Po 10. kolejce miał na swoim koncie dziesięć trafień i jedną asystę. Szwed tak rozpędził się ze strzelaniem, że raz pokonał też swojego bramkarza. Mimo rewelacyjnych osiągów, Ferrari miało małe problemy. Ibrahimović zaciął się na trzy kolejki, co ostatecznie nie przeszkodziło mu zakwaterować się w Paryżu z przytupem.
Porównując wyniki Szweda osiągane do tej pory w Manchesterze United do jego poprzednich inauguracji, widać pewne podobieństwa. Ibrahimović lubi odpalić fajerwerki na powitanie z nowymi kibicami, mimo tego przerwy w trafianiu do siatki zdarzały się praktycznie za każdym razem. Obecna seria sześciu spotkań bez gola jest najdłuższa w historii startów Szweda w kolejnych drużynach, niemniej nie takie problemy już „Ibra” pokonywał. W końcu Zlatan to Zlatan, to nie kryzys dopada Ibrahimovicia tylko Ibrahimović robi sobie chwilowy kryzys.