Spotkania 26. kolejki I ligi przyniosły kilka nieoczekiwanych wyników. Godny odnotowania jest fakt, iż ŁKS stracił pierwsze miejsce na rzecz Podbeskidzia. Bardzo bliski spadku jest z kolei Dolcan Ząbki. Na osiem kolejek przed zakończeniem ligi sytuacja zaczyna się więc powoli klarować.
Faworyci gubią punkty
Miniona seria spotkań rozpoczęła się od meczu w Radzionkowie, gdzie miejscowy Ruch podejmował ŁKS. Łodzianie jako lider tabeli byli zdecydowanym faworytem pojedynku z beniaminkiem. Pierwsze minuty pokazały, że goście przyjechali po trzy punkty. Słaba dyspozycja Marcina Mięciela oraz nieskuteczna gra jego kolegów z drużyny sprawiły, że do przerwy mieliśmy bezbramkowy remis. Druga połowa przyniosła niespodziewane rozstrzygnięcia. Do pracy wzięli się gospodarze i w 64. minucie za sprawą byłego piłkarza ŁKS-u, Adriana Świątka, objęli prowadzenie. Gdyby napastnik Ruchu był w tym meczu skuteczniejszy, mógłby zdobyć jeszcze co najmniej dwie bramki. Mimo usilnych starań lider I ligi nie był w stanie wyrównać, przez co poniósł drugą porażkę w tym sezonie.
Znajdująca się w czołówce tabeli Flota przyjechała do Kluczborka, by zmierzyć się z drużyną MKS-u. Wydawało się, że zespół z Świnoujścia nie będzie miał w tym meczu problemów. Gospodarze zagrali jednak bardzo ambitnie, walcząc z Flotą jak równy z równym. Dzięki temu osiągnęli cel minimum na ten mecz, jakim był jeden punkt. Zdecydowanie gorsze miny mieli goście, którzy stracili szansę na zbliżenie się do ŁKS-u. Wydaje się, że remis w Kluczborku eliminuje Flotę z walki o Ekstraklasę. Podopiecznym Petra Nemca pozostanie gra o podium z będącym za nimi Piastem Gliwice.
Piast to kolejny zespół, który zawiódł. Z drużyn czołówki gliwiczanie mieli jednak najtrudniejsze zadanie. Ich rywalem była bowiem nieźle spisująca się wiosną Warta. W obecności 20 tysięcy kibiców poznaniacy odnieśli zwycięstwo 1:0. Strzelcem decydującej bramki był Krzysztof Gajtkowski. „Zieloni” po chwilowej zadyszce wracają na właściwe tory. Goście z kolei nadal nie mogą przełamać fatalnej passy siedmiu spotkań bez zwycięstwa. Wyniki, jakie wiosną osiąga Piast, z pewnością nie satysfakcjonują kibiców, działaczy i piłkarzy tego klubu. Wszystko wskazuje bowiem na to, że walkę o Ekstraklasę zespół z Gliwic musi odłożyć na przyszły sezon.
Podbeskidzie liderem
Jedynym zespołem z czołówki, który w minionej kolejce odniósł zwycięstwo, jest Podbeskidzie. Bielszczanie, wiedząc, że nadarzyła się szansa objęcia prowadzenia w tabeli, byli dodatkowo zmotywowani na mecz z Pogonią Szczecin. Pierwsza godna odnotowania akcja zakończyła się golem dla Podbeskidzia. Jego strzelcm był Robert Demjan, który z bliska wpakował futbolówkę do bramki. Nieco ponad dziesięć minut później wyrównującą bramkę zdobył Radler. Druga odsłona gry przebiegała pod dyktando gospodarze. Bielszczanie udokumentowali to trafieniem Piotra Malinowskiego. Dzięki zwycięstwu Podbeskidzie awansowało na pozycję lidera i jest bardzo bliskie upragnionego awansu do Ekstraklasy.
Walka o utrzymanie trwa
W Gorzowie spotkały się dwa zespoły walczące o utrzymanie. W nieco gorszej sytuacji przed tym spotkaniem znajdowało się KSZO, które na gwałt potrzebowało trzech punktów. Po bezbramkowej pierwszej połowie w drugiej odsłonie kibice zobaczyli trzy bramki. Prowadzenie gościom dał Pavlović. Wyrównał Daniel Ciach. Ostatnie słowo należało jednak do podopiecznych Czesława Jakołcewicza. Na trzy minuty przed końcem piłkę w bramce umieścił Stachurski, przedłużając szanse KSZO na utrzymanie w I lidze.
Najsłabsza drużyna zaplecza Ekstraklasy mierzyła się na wyjeździe z GKS-em Bogdanką. Jedynie zwycięstwo gości mogło być przez nich uznane za sukces. Dolcan grał nieźle w obronie, ale tylko do 69. minuty, kiedy to na ziemię sprowadził go Tomas Pesir, wyprowadzając gospodarzy na prowadzenie. GKS podwyższył zresztą wynik tego spotkania. Tuż przed końcem do siatki trafił Ricardo Cavalcante Mendes, ustalając wynik meczu na 2:0. Zespół z Ząbek wydaje się murowanym faworytem do spadku. Ciężko bowiem spodziewać się, by drużyna, która w 26 kolejkach zgromadziła zaledwie 17 punktów, była w stanie odrobić 12 oczek do zespołu zajmującego pierwszą lokatę gwarantującą utrzymanie.
Zespołem, który zajmuje miejsce tuż nad przepaścią, jest Termalica Bruk-Bet Nieciecza, która o punkty miała walczyć z Sandecją. Gospodarze szybko sprowadzili jednak gości na ziemię. Już w 5. minucie gola zdobył Aleksander. Później trafiali jeszcze Kukol, Zbozień i Curgali. Obecnie Sandecja zajmuje wysokie czwarte miejsce w tabeli, tracąc do drugiego ŁKS- u dziesięć punktów. Oczywiście strata ta jest możliwa do odrobienia, ale wydaje się, że łodzianie nie wypuszczą z rąk szansy na powrót do Ekstraklasy. W przyszłym sezonie drużyna z Nowego Sącza może być jednak poważnym kandydatem do gry o awans.
W trudnej sytuacji znajduje się Odra Wodzisław. Drużyna, która w zeszłym sezonie spadła z Ekstraklasy, teraz musi walczyć o utrzymanie w I lidze. Do osiągnięcia tego celu znacznie przybliżyło ją zwycięstwo w Polkowicach. Gospodarze, którym nie grozi już ani spadek, ani awans, nie byli w stanie postawić się ambitnie grającym gościom. Po bramkach Stolpy i Polaka Odra odniosła bardzo cenne zwycięstwo, które może znacznie pomóc w końcowym rozrachunku.
Kolejarz Stróże na własnym boisku podejmował GKS Katowice. Drużyna gospodarzy zajmuje obecnie miejsce grożące spadkiem. Mimo waleczności i ambitnej gry to GKS po bramce Olkowskiego objął prowadzenie. Starania Kolejarza zostały wynagrodzone w 89. minucie. Wyrównującą bramkę zdobył Ciećko. Punkt, choć cenny, niewiele pomaga gospodarzom. Wydaje się, że do ostatniej kolejki będą musieli walczyć o pozostanie w gronie I-ligowców.
Jak widać, miniona kolejka przyniosła kilka rozstrzygnięć, szczególnie w górze tabeli. Bardzo bliskie awansu są już drużyny Podbeskidzia i ŁKS-u. Bardzo mało prawdopodobne jest bowiem, by na finiszu rozgrywek złapała je zadyszka, która od początku sezonu towarzyszy piłkarzom Dolcanu Ząbki. Zespół ten prawdopodobnie nie uratuje się przed spadkiem i w przyszłym sezonie znajdzie się w gronie II-ligowców.