Hubert Adamczyk: Wolałem Cracovię od Southampton [WYWIAD]


26 lutego 2016 Hubert Adamczyk: Wolałem Cracovię od Southampton [WYWIAD]

Specjalnie dla iGol.pl wkraczający w dorosłość Hubert Adamczyk opowiada o pobycie w Chelsea Londyn, marzeniach związanych z najbliższą przyszłością, grze w Cracovii, śmierci menedżera i początkach piłkarskich. Zapraszamy!


Udostępnij na Udostępnij na

Czy zaaklimatyzowałeś się już w Krakowie?

Tak. Czuję się tu naprawdę nieźle. W sumie zdążyliśmy wynająć już tutaj mieszkanie. Drużyna też mnie bardzo dobrze przyjęła, więc żadnych problemów z aklimatyzacją nie mam. Kraków to bardzo fajne miasto, wszystko na razie przebiega bezproblemowo.

Przyzwyczajanie do nowych miejsc sprawia Ci trudność? Musiałeś to przeżyć już w Londynie.

Nie sprawia. Wiadomo, zawsze jest taki okres rotacyjny, jak się poznaje z drużyną, otoczeniem i trenerami. Tutaj to przebiega na pewno szybciej niż za granicą. Najważniejsze, że nie ma żadnej bariery językowej. W Londynie to trwało na pewno dłużej, bo musiałem się nauczyć niemalże slangu, żeby rozmawiać w szatni, ale to przebiegło, w mojej opinii, nie najgorzej.

Zarówno tutaj, jak i w Chelsea miałeś osoby, które wprowadzały Cię do szatni?

W Chelsea miałem kontakt głównie z młodzieżowymi zespołami, więc nie miał mnie kto wprowadzać do szatni. W Cracovii są takie osoby jak np. Mateusz Cetnarski. Każdy tak naprawdę jest tam pomocny, z każdym można porozmawiać, więc nie ma praktycznie żadnej bariery. Wprowadzenie do drużyny to była naprawdę fajna sprawa.

Jakie już zdążyłeś zauważyć różnice pomiędzy treningami w akademii w Londynie a tu, w ekstraklasie?

Wydaje mi się, że pomiędzy drużyną Chelsea U-21, gdzie trenowałem, a Cracovią jest duży przeskok. Poziom jest tu trochę wyższy, treningi są bardziej sprecyzowane na mecze ligowe. I myślę, że przenosiny do Krakowa to dla mnie krok w przód, tu też mogę się wiele nauczyć.

Polska - Gibraltar, Eliminacje EURO 2016 w Piłce Nożnej, 06.09.2015, Bartosz Kapustka, fot. Grzegorz Rutkowski;
Bartosz Kapustka (fot. Grzegorz Rutkowski)

Czy Cracovię wybrałeś z powodu historii Bartosza Kapustki?

Główną rolę odegrał tutaj trener, Jacek Zieliński, z którym rozmawiałem wcześniej, jak przyjechałem zobaczyć klub. Znając przypadki graczy, którzy przy nim się rozwinęli, jak np. Robert Lewandowski, wiedziałem, że to dobry szkoleniowiec, zresztą prowadził wiele klubów z sukcesami, chociażby Lecha Poznań. Trener preferuje tutaj krótkie rozegranie, a drużyna gra ładną dla oka techniczną piłkę, co miało wpływ na moją decyzję. Myślę, że historia Bartka też odegrała jakąś rolę w tym wszystkim, bo dzięki temu wiedziałem, że młodsi też mogą tutaj dostać szansę.

Czyli Cracovię wybrałeś właśnie  ze względu na styl, jaki prezentują?

Właśnie tak, to było bardzo ważne dla mnie. Ja preferuję właśnie taki styl gry, jaki wprowadził trener Jacek Zieliński. Filozofia jest bardzo skuteczna, a w Cracovii są gracze, którzy potrafią w ten sposób  ją zrealizować. Mateusz Cetnarski, Marcin Budziński, Damian Dąbrowski i Miro Covilo to są dobrzy zawodnicy, świetnie radzący sobie w środku pola, więc naprawdę jest się od kogo uczyć.

A co powiesz o ofercie NEC Nijmegen z holenderskiej Eredivisie? To atrakcyjny kierunek dla młodych piłkarzy, zresztą  w tym zespole wypromował się ostatnio Wojciech Golla.

Oczywiście znałem temat, nawet rozmawiałem z samym Wojtkiem o tym. Nie było tak, że nie chciałem tam przejść, ale kierunek polski wydał mi się najbardziej optymalny dla mojego rozwoju. Nie chcę się wypowiadać na temat warunków w Holandii, ale to też  była opcja, którą przez pewien czas analizowałem z tatą.  Jak przyszło co do czego, to byliśmy zdecydowani na Cracovię. Nie chciałem też zostawać w Anglii, a była opcja, bo dostałem ofertę z Southampton i jeszcze bodajże skądś…

 A nie Brondby Kopenhaga?

Rzeczywiście był temat przejścia do Brondby, ale to jeszcze latem. Wtedy na mojej drodze stanęła FIFA i przepisy, ale sumarycznie dobrze się złożyło. Lepiej się tutaj czuję.

Czy masz szanse na powołanie na przyszłoroczne młodzieżowe mistrzostwa Europy, które odbędą się w naszym kraju? Zamierzasz o to powalczyć?

To będzie turniej U-21, czyli rocznika trochę starszego. To wszystko zależy od trenera. Wiadomo, ja będę robić wszystko, by zaistnieć w reprezentacjach, w których teraz występuję, niezależnie czy to będzie drużyna U-18, czy U-19. Na wszystko przyjdzie czas. I trzeba pamiętać, że tam też mają bardzo dobry zespół. Marzenia ma każdy, ale wszystko zależy od mojej ciężkiej pracy i jak będzie się układał sezon.

Hubert Adamczyk
Hubert Adamczyk w koszulce młodzieżowej reprezentacji Polski (fot. Twitter.com)

Jak ocenisz rozgrywki Premier League U-18 i U-21 na tle międzynarodowych meczów młodzieżowych?

W reprezentacji u trenera Janasa trenowałem w dwóch zespołach, których poziom jest naprawdę wysoki. Jest dużo fajnych chłopaków w roczniku ’97, takich jak Karol Świderski czy Bartek Drągowski. Ta drużyna jest naprawdę dobra. W młodszym zespole są też tacy gracze jak Marcin Listkowski z Pogoni czy Kamil Jóźwiak grający w dwóch tych ekipach naraz. Nie chcę tutaj nikogo pominąć podczas wymieniania. Wiadomo, piłka międzynarodowa jest już bardziej nastawiona na wynik, gra się tam inaczej niż w młodzieżowych ligach Premier League, chociaż myślę tak naprawdę, że poziom jest zbliżony.

W Premier League U-18 zdarza się wiele hokejowych wyników?

Ja jeszcze nie miałem zgody na grę, bo pierwsze pół roku miałem poczekać, jak zresztą obecnie tutaj na mój certyfikat, ale często widziałem takie wyniki jak 5:4 i 5:2, więc raczej są na porządku dziennym.

Jak byłeś w akademii Chelsea, to często pytali Cię o zawodników z Polski? Prowadzą obserwacje w naszym regionie? O ile się nie mylę, „The Blues” mają nawet polskiego skauta, Bartosza Olędzkiego.

Obserwacje są dosyć regularne, właśnie ze strony Bartka Olędzkiego, którego dobrze poznaliśmy przy okazji mojego wyjazdu do Chelsea. On to właściwie wszystko zapoczątkował. W Londynie na pewno obserwują nasz kraj, nawet  spoglądają na naszą piłkę seniorską. Chociaż wiadomo, że Chelsea, jeśli chodzi o ściąganie graczy do pierwszego zespołu, to ma możliwości wręcz  nieograniczone. Ale młodzieżowe rozgrywki też  na 100% obserwują. Mają tutaj spenetrowany rynek jak większość klubów Premier League. Wydaje mi się, że Bartek Olędzki ogarnia dla nich całą wschodnią Europę. Każdy chłopak, który tak jak ja występował np. w kadrach województwa, może zostać zauważony. A miałem tylko trzynaście, czternaście lat. Skaut przyjeżdżał i oglądał cały mecz, więc z pewnością ma na oku wielu chłopaków.

Ile odbyłeś treningów z pierwszą drużyną „The Blues”?

Około czterech, pięciu.

To była forma gratyfikacji za coś? Nagroda?

Oni to właśnie traktowali jako taką nagrodę za nie najgorsze występy w barwach Chelsea U-18 czy Chelsea U-21. Bardzo fajne przeżycie, ale na dłuższą metę nic zobowiązującego. Wszyscy wiedzą, że skład pierwszego zespołu jest ustalany przed sezonem i pełen gwiazd, także nie jest łatwo tam się wbić.

Costa, Hazard i Fabregas to największe rozczarowania sezonu w Chelsea (fot.chelseaseason.com )
Chelsea w tym sezonie rozczarowuje (fot.Chelseaseason.com )

Masz jakąś anegdotę związaną z piłkarzami pierwszego zespołu? Jakieś miłe przeżycie?

Mają tam kilku żartownisiów, Diego Costa przodował w tym wszystkim. Ale jeżeli chodzi o jakieś historie, to nie mam ich za wiele. Wiadomo, tam jest kilka takich rytualnych zasad, np. jak się przychodzi do zespołu, to trzeba zaśpiewać piosenkę itd., także było trochę śmiechu z nowymi zawodnikami.

Podobno załapałeś się na pierwszy trening Juana Cuadrado w Chelsea. On też musiał śpiewać?

On śpiewał prawdopodobnie w szatni pierwszego zespołu, my do niej nie mieliśmy wstępu. Nawet jak trenowałem z taką grupą, w której byli piłkarze przeznaczeni na wypożyczenie, jak np. Mohammed Salah, Marko Marin czy ja, bo miałem odejść już latem, to byliśmy w szatni obok. Żeby wejść do pierwszej szatni, to trzeba być tam przydzielonym.

Widzisz jakieś przyczyny tak nagłej i drastycznej obniżki formy mistrza Anglii?

Oj, przyczyn to może być naprawdę wiele, ale trudno mi się wypowiadać na temat szatni pierwszego zespołu czy ich meczów. Jedyne, co mogę powiedzieć, to moje obserwacje z ich spotkań, na które chodziłem. W zeszłym sezonie prezentowali bardzo wysoki poziom, ligę angielską wygrali praktycznie parę kolejek przed końcem rozgrywek. Różne rzeczy się w piłce zdarzają, część już widziałem, większość pewnie dopiero przede mną. To jest jedna z tych, którą trudno wytłumaczyć, a martwi, bo to już jest naprawdę długa niedyspozycja.

Masz duży żal o niedopełnienie procedur przy transferze do Chelsea albo o obecne zamieszanie transferowe, którego jesteś świadkiem [Hubert Adamczyk nie mógł grać w  lidze do swoich osiemnastych urodzin, które przypadały w dniu 23 lutego – przyp. red.]? Bardzo to wpływa na Ciebie czy starasz się trenować i po prostu o tym nie myśleć?

Wiadomo, ja nie mam na to żadnego wpływu. Nie wiem, czy mogę mieć do kogokolwiek jakieś pretensje. Różne słyszałem opinie, gdzie moje przejście do Chelsea ugrzęzło. Zawiszy Bydgoszcz wiele zawdzięczam, więc nie mam do nich żadnych pretensji i wiem, że wszystkie procedury zostały dotrzymane, tylko zawsze jest problem z zawodnikami ściąganymi ze wschodniej Europy. Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, dlaczego w tym momencie jest taka a nie inna sytuacja w związku z tym powrotem do kraju. Trudno mi powiedzieć, czy to niedopełnienia jakichś procedur, czy to normalne traktowanie gracza w mojej sytuacji. Co do Londynu, to rzeczywiście tamto zawieszenie wpłynęło trochę na moją aklimatyzację w „The Blues”. Ale treningi w akademii i tak wiele mi dały, przeskok pomiędzy Zawiszą a Chelsea był wręcz ogromny. Dużo się na nich nauczyłem, a występowałem wówczas w młodzieżowej reprezentacji Polski i tam też było sporo meczów, więc nie odczułem tego tak mocno, jak mogłem.

KSC
Symboliczne sąsiedztwo. Naprzeciwko boisk Cracovii firma Bogusława Cupiała, właściciela Wisły (fot. Krzysztof Pulak/ iGol.pl)

Jak wyglądała Twoja edukacja w Anglii? Zakończyłeś ją po gimnazjum?

Cały czas kontynuuję edukację. W Londynie to był polski oddział szkoły, gdzie chodziłem na takie wykłady, głównie z dorosłymi, którzy też wcześniej wyjechali z Polski. Wszystko na razie zdaję pomyślnie, jestem na bieżąco. Obecnie kończę pierwszy semestr drugiej klasy liceum, byłem właśnie na egzaminach. Też bardzo fajna opcja, bo wiedzą, że piłka jest priorytetem i nie robią mi żadnych problemów. Wszystko idzie zgodnie z planem.

Mieszkanie tam było dla Ciebie uciążliwe? O ile się nie mylę, mieszkałeś tam w szwedzkiej rodzinie. Sam kontakt stanowił dla Ciebie jakiś problem?

Nie do końca, mieszkałem w angielskiej rodzinie ze Szwedem (śmiech). Nie było tam żadnych większych problemów, wszyscy mieliśmy w Chelsea podobne warunki. To była normalna procedura dla każdego z nas. Gdy podpisałem profesjonalny kontrakt z londyńskim klubem, to przeprowadziłem się do mieszkania, gdzie potem przyjechali do mnie rodzice.

Czy przedwczesna śmierć menedżera miała duży wpływ na Twoje ostatnie decyzje?

Uhm… To  było bardzo przykre i nagłe przecież wydarzenie, bo miał dopiero dwadzieścia pięć lat. Tak się życie potoczyło, nikt nie miał na to wpływu. Myślę, że ten aspekt nie miał takiego wpływu na moje decyzje. Oczywiście dotknęło to mnie i wszystkich jego przyjaciół, bo był ważny dla nas wszystkich. Odejście z klubu było omawiane wcześniej, żeby zabrakło jakichkolwiek komplikacji. Bardzo mi zależało, żeby przejść poziom wyżej do piłki seniorskiej. Chciałem wejść w te wszystkie nowinki taktyczne i niuanse, które pojawiają się przy wejściu w dorosły futbol. I myślę, że osiemnaście lat to był najlepszy wiek, żeby coś zmienić.

Sam menedżer bardzo Ci pomagał w Anglii? To był rodowity Anglik?

Miał chyba angielski paszport, ale mówił po polsku i miał babcię z naszego kraju, więc rozmawialiśmy normalnie w ojczystej mowie, nie było żadnego problemu. Bardzo mi pomagał np. z mieszkaniem, gdy były jakieś komplikacje. W wolnym czasie też się z nim widywałem, więc bardzo pozytywnie go będę wspominał.

Cracovia znowu miała powody do radości
Czy piłkarze „Pasów” będą mieli wiosną powody do radości? (fot. Marcin Kuźnia/iGol.pl)

Co Ci się podoba w pozycji ofensywnego pomocnika? Dlaczego akurat  grasz w tym miejscu na boisku?

Od małego wydaje mi się, że miałem inklinacje do gry ofensywnej przede wszystkim, dlatego też taką pozycję miałem w Zawiszy. Za to w samej Chelsea była bardzo duża rotacja. Zawsze będę grał tam, gdzie mnie trener ustawi. Co najbardziej lubię w tej pozycji? Najłatwiej się z niej atakuje, można stworzyć wiele sytuacji. Dzięki treningom w Chelsea mogę występować też na innych pozycjach. Najważniejsze dla mnie, żeby łapać się do samej gry.

Kiedy wylądowałeś na pierwszym treningu w Zawiszy? Tata Cię wziął?

Jak miałem chyba osiem lat. Tak, z ojcem, który tak naprawdę nauczył mnie bardzo dużo, jak nie najwięcej. Też kiedyś grał w piłkę, czy to w Zawiszy, czy w młodzieżowych kadrach Polski. Wszystko wskazuje na to, że to po nim mam jakieś tam umiejętności (śmiech). I w sumie mogę go nazwać moim pierwszym indywidualnym trenerem.

Ta postawa trenerska to była nie tylko nauka, ale też przygotowanie mentalne?

Mentalnie? Hmm… Każdy jest przygotowany, że tak powiem, indywidualnie. Z domu wyniosłem to, że trzeba trenować, bo przecież samo nic nie przyjdzie. Tata wiele mi pomógł w tym aspekcie i dużo mu zawdzięczam. Jeśli chodzi o sferę mentalną, to wszystko się kształtuje z czasem i zależy od środowiska, w którym się jest. Trzeba być mocnym w piłce, bo nie ma tutaj łatwych sytuacji i zawsze będą jakieś problemy lub ciężkie momenty. To wszystko trzeba przejść. Taka jest po prostu piłka.

 Czy Cracovia według Ciebie ma potencjał na podium? Zaraz będziemy świadkami finiszu tej części rozgrywek, a „Pasy” wciąż okupują trzecie miejsce.

Oczywiście. Chociaż nie chcę się do końca wypowiadać na temat aspiracji, jakie miała drużyna przed sezonem, bo mnie tutaj przecież nie było. Ale to prawda, że zespół gra bardzo dobrze i wydaje mi się na podstawie obserwacji z poprzedniej rundy, że Cracovia ma ten potencjał, by kręcić się w okolicy najlepszych miejsc w naszej lidze.

Jaki jest Twój plan na najbliższe tygodnie? Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin!

Bardzo dziękuję, wypadają dwudziestego trzeciego lutego. Będę na pewno ciężko trenował  i robił wszystko, by w najbliższym czasie zaistnieć w jakiś sposób w tej polskiej piłce (śmiech).

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze