Holstein Kiel przegrało z FC Köln 1:5. Tym samym dalej pozostaje bez pierwszego awansu do 1. Bundesligi. Drużyna z Kilonii od początku sezonu prezentowała znakomity poziom. W Pucharze Niemiec udało jej się wyeliminować Bayern Monachium. Później doszła do półfinału, w którym uległa Borussii Dortmund aż 0:5. Wczoraj wynik i gra pozostawiały wiele do życzenia,
Holstein Kiel dokonuje niemożliwego i w ciągu tygodnia przegrywa wygrany sezon. Niedawno wydawało się to niemożliwe, ale piłkarze mieli inne plany na końcówkę sezonu i zostają na kolejny w 2. Bundeslidze.
Początki Holstein Kiel
Klub z Kilonii powstał w 1900 roku, a swoje największe sukcesy osiągał w pierwszej połowie XX wieku. W 1912 roku został mistrzem Niemiec, a w 1910 i 1930 roku był wicemistrzem kraju. Niestety od kilkudziesięciu lat nie awansował do Bundesligi, a największym osiągnięciem w ostatnich latach jest 3. miejsce w 2. Bundeslidze oraz porażka w barażach z TSV 1860 Monachium, co poskutkowało brakiem awansu do najwyższej klasy rozgrywkowej.
Mimo braku bogatej historii Holstein ma też swoje legendy. Jedną z zasłużonych postaci jest Polak, Włodzimierz Żemojtel, który grał w klubie w latach 1983–1991 na pozycji bramkarza. Zespół występował wtedy w Oberliga Nord, czyli na piątym poziomie rozgrywkowym. Natomiast najbardziej zasłużonym piłkarzem klubu z Kilonii jest Tim Siedschlag, który wystąpił w 289 spotkaniach, zdobył w nich 39 bramek oraz zaliczył 41 asyst, grając na pozycji ofensywnego pomocnika. Przebył wiele szczebli niemieckiego futbolu, ponieważ występował w Holstein Kiel od piątej ligi do 2. Bundesligi.
Wielka niespodzianka w Pucharze Niemiec
Na początku 2021 roku zawodnicy z Kilonii podejmowali u siebie byłych mistrzów Niemiec – Bayern Monachium. Mimo że „Bawarczycy” wyszli prawie podstawowym składem, z niewielkimi korektami, ten mecz od początku nie układał się po myśli faworyta. Holstein Kiel dzielnie stawiał opór i po pierwszej połowie na tablicy widniał wynik 1:1. Po przerwie Bayern ruszył do ataku, a Hansi Flick wytoczył najcięższe działa, wpuszczając z ławki Roberta Lewandowskiego. Jednak „Bociany” dzielnie walczyły i w ostatniej minucie doliczonego czasu gry zdobyły bramkę na wagę dogrywki, tym samym ustalając wynik na 2:2.
Dogrywka nie przyniosła żadnych przełomowych wydarzeń i mieliśmy serię rzutów karnych. Te lepiej wykonywali gospodarze i pokonali Bayern 6:5, popisując się przy tym 100-procentową skutecznością. Jedyną „jedenastkę” zmarnował Marc Roca z Bayernu Monachium i to Holstein Kiel cieszył się z awansu do kolejnej rundy, w której również po rzutach karnych wyeliminował Darmstadt, a w ćwierćfinale pokonał 3:0 Rot-Weiss Essen.
Sezon na medal i piłkarski dramat
W aktualnym sezonie walka o awans do Bundesligi była bardzo wyrównana. Rywalizację o bezpośredni awans wygrali VfL Bochum i Greuther Furth. Zespół z Kilonii na koniec sezonu zajął w tabeli 3. miejsce, tracąc do Greuther Furth dwa punkty. Oznaczało to, że w barażach o awans zagra z FC Köln. W pierwszym spotkaniu pokonał rywala 1:0, natomiast w drugim meczu kolejny raz zniszczył to, co wypracował. Na kolejkę przed końcem 2. Bundesligi kilończycy byli niemal pewni awansu, ponieważ wszystko zależało od nich i to oni dyktowali warunki. Jak widać, nie dało to nic i musieli grać w barażach. Pierwsze spotkanie wygrali 1:0 i gdy w drugim meczu znowu mieli sprawy w swoich rękach, wszystko się posypało. Polegli 1:5 i w fatalnym stylu pożegnali sezon 2020/2021. Oznacza to, że kolejny sezon będą grali na drugim poziomie rozgrywkowym w Niemczech. Na wykresie przedstawiam statystyki Ole Wernera jako trenera pierwszej drużyny Holstein Kiel.
Niemcy trenerami stoją
Ole Werner, co dla niektórych po wyglądzie może być nieoczywiste, w rzeczywistości jest bardzo młodym trenerem. Ma tylko 33 lata. Tymczasem na stanowisku trenera Holstein Kiel pracuje od ponad roku. Jak widać, nieoczywiste wybory zarządu klubu aktualnie procentują i w sezonie 2020/2021 drużyna ze środka tabeli „wybiła się” na czołową ekipę ligi. Od niedawna w Niemczech panuje trend stawiania na względnie młodych szkoleniowców. Beneficjentami takich rozwiązań oprócz samych trenerów są również kluby, które nie muszą wydawać setek tysięcy czy kilku milionów na trenerów z samego topu. Również w przypadku niepowodzenia zespoły nie muszą płacić wielkich odpraw. Większość takich trenerów jest zatrudniana „tymczasowo”, jak się jednak okazuje, często wyniki oraz gra zespołu ulegają znacznej poprawie i kluby oferują trenerom stałe zatrudnienie w tej roli.
Dzięki takim decyzjom na światło dzienne wypłynęło już kilku znakomitych szkoleniowców, jak: Julian Nagelsmann, Ole Werner, Christian Eichner czy Edin Terzić. Ostatni z nich nie zostanie pierwszym trenerem BVB, ale pokazał się na stanowisku z bardzo dobrej strony i jeśli będzie chciał, bez problemu może trenować zespół z 1. Bundesligi. Szkoleniowcy ci pokazują, że warto odważyć się na niekonwencjonalny ruch, który może przynieść wiele korzyści obu stronom.