Futbol totalny – to stwierdzenie weszło na stałe do futbolu już od lat 70. To właśnie tamtejsza drużyna "Oranje" pod batutą Johana Cruyffa nauczyła świat, jak atakować i bronić całym zespołem. Holendrzy od zawsze kojarzeni są ze świetnym szkoleniem i kolejnymi wychowywanymi gwiazdami. Zawsze byli w czołówce światowej i europejskiej piłki. Jednak ostatnie lata były dość chude i sukces jest im wreszcie potrzebny.
Cały świat przyzwyczaił się do widoku pomarańczowych koszulek podczas największych wydarzeń piłkarskich. Jednak od 3. miejsca na mistrzostwach świata w 2014 roku było już słabiutko. Ani na Euro 2016, ani na mundial w 2018 roku „Oranje” się nie zakwalifikowali. Czarne chmury zebrały się nad holenderską piłką.
Teraz wreszcie nastały jakieś małe sukcesy. W 2019 roku Holendrzy wygrali grupę Ligi Narodów i zagrali w turnieju finałowym. Polegli dopiero w finale z Portugalią 0:1. Następnie w grupie eliminacyjnej zajęli drugie miejsce za Niemcami i awansowali na Euro 2021. Tym samym przez słabą formę i pandemię Holendrzy wystąpią na dużym turnieju pierwszy raz od siedmiu lat. Dzisiaj „Oranje” zagrają z Polską i będą liczyć na potknięcie Włochów. Dlatego że w przypadku swojego zwycięstwa i porażki lub remisu Italii Holendrzy drugi raz z rzędu wygrają grupę Ligi Narodów i zagrają w turnieju finałowym.
Depay i Wijnaldum
Dwaj generałowie, którzy w ostatnich miesiącach prowadzą Holandię do kolejnych zwycięstw. To na nich nasi reprezentanci muszą zwrócić największą uwagę. Wystarczy spojrzeć na ich liczby w ostatnich eliminacjach Euro. Depay – sześć bramek i osiem asyst, Wijnaldum – osiem bramek i dwie asysty. W ostatnim niedzielnym spotkaniu z Bośnią wszystkie trzy gole zdobył również ten duet (2 pomocnik Liverpoolu, 1 piłkarz Lyonu).
Depay left Gini hanging.
Look at his reaction @GWijnaldum 😂 https://t.co/r1NRijaiMS
— Watch LFC (@Watch_LFC) November 11, 2020
– Jest wszechstronny, a my nie mamy w składzie 35 piłkarzy, więc potrzebujemy graczy, którzy mogą grać na różnych pozycjach i to na wysokim poziomie. Niektórzy chłopcy mogą grać w różnych miejscach na boisku, ale nie zawsze mogą się tam zaprezentować z najlepszej strony. Dla niego to nie problem. Jest środkowym pomocnikiem, ale nie ma żadnego problemu z grą na skrzydle – tak o Wijnaldumie wypowiadał się zaraz po jego zakupie z Newcastle Juergen Klopp. I to się potwierdziło, bo to świetny piłkarz zarówno w ofensywie, jak i defensywie. Jednak najbardziej trzeba uważać na grającego w ataku Memphisa Depaya, który potrafi strzelić bramkę z niczego.
Dziura w obronie
Z listopadowych meczów Holandii przez kontuzję wypadli dwaj podstawowi stoperzy – Virgil van Dijk i Matthijs de Ligt. To bardzo duże osłabienie defensywy „Oranje”. Na środku obrony w ich miejsce zagrają najprawdopodobniej Blind i de Vrij. Jednak obaj zawodnicy nie prezentują takiego poziomu jak wyżej wspomniany duet. A wiemy, że Holendrzy obawiają się Roberta Lewandowskiego, o czym wspominał w wywiadzie dla TVP Sport Richard Grootscholten, Holender pracujący jako dyrektor techniczny w akademii Legii Warszawa.
My celebration until my Captain is back ❤️ @VirgilvDijk pic.twitter.com/T0BzlbaUj8
— Gini Wijnaldum (@GWijnaldum) November 16, 2020
Oprócz dwóch stoperów brakuje również bramkarza numer 1 – Jaspera Cillessena. Golkiper Valencii po wyleczeniu urazu stopy nabawił się kolejnej kontuzji i może pauzować nawet trzy miesiące. To jest moment, w którym można, a nawet trzeba spróbować to wykorzystać. Bo brak trzech podstawowych graczy w formacji obronnej to już spora wyrwa. Ich zastępcy to też nie są zawodnicy z łapanki, jednak to nie ten sam poziom co podstawowi gracze.
Szukać szansy
– Sądzę, że nisko ustawiona defensywa i próby kontrataków mogą sprawić problemy ekipie „Oranje”. Jeśli przestrzeni będzie zbyt wiele, szybcy gracze mogą to wykorzystać. Inną opcją jest wręcz przeciwieństwo i postawienie na niezwykle wysoko ustawioną linię obronną. Do tego potrzebne będzie mocne tempo i duża jakość gry. Holandia nie ma stabilnej drużyny, co może sprzyjać Polakom. Dojdą też do tego kwestie mentalne, bo Liga Narodów wciąż nie należy do najważniejszych rozgrywek w Europie – takie podpowiedzi uzyskał Jerzy Brzęczek od wcześniej już wspomnianego Richarda Grootscholtena.
Polska jest przybita po fatalnym meczu z Włochami. Mówi się nawet o tym, że selekcjoner zagra o swoją posadę, co jednak jest mało prawdopodobne. To jednak nie znaczy, że nie jesteśmy bez szans. Kto inny niż Robert Lewandowski może wykorzystać takie luki w defensywie rywala. Na pewno będzie sporo zmian w składzie i niektórzy zawodnicy będą chcieli pokazać, że zasługują na miejsce w pierwszej jedenastce.
Mentalność
To może być najważniejsza kwestia dzisiejszego meczu. Holendrzy oprócz zwycięstwa muszą też liczyć na Bośnię i Hercegowinę, która już raz zabrała punkty Włochom. Polacy natomiast, jak to Polacy, mają matematyczne szanse na pierwsze miejsce. Musieliby pokonać reprezentację „Oranje” oraz liczyć na to, że Italia nawet nie zremisuje z Bośnią. W piłce nożnej nie ma rzeczy niemożliwych i o tym wiele razy się już przekonaliśmy.
Holendrom to zwycięstwo jest potrzebne, żeby pokazać sobie i światu, że są groźnym przeciwnikiem dla wszystkich. Po tylu latach bez sukcesów, nawet bez obecności na jakimkolwiek turnieju, każdy mecz jest na wagę złota. Zwycięstwa w Lidze Narodów, nawet w sparingach, dodają tym piłkarzom pewności siebie. Za pół roku na Euro na pewno nie będą wymieniani jednym tchem jako faworyci z Hiszpanami, Niemcami (mimo wczorajszego blamażu), Włochami czy Portugalczykami. Jednak mogą być traktowani jako czarny koń. Powrót na salony, patrząc na piłkarską historię tego kraju, jest im potrzebny jak tlen.