Dla jednych marcowe spotkania towarzyskie na arenie międzynarodowej stanowią pierwsze w 2018 roku przetarcie przed zbliżającym się wielkimi korkami mundialem, dla innych otwarciem nowej karty w historii reprezentacji w związku z brakiem kwalifikacji na światowy czempionat. Ta druga kwestia dotyczy holenderskiej drużyny narodowej. Na początku lutego stery w ekipie „Oranje” przejął Ronald Koeman i mecz z Anglikami stanowił jego debiut.
Koeman na holenderskiej karuzeli
Brązowy medal wywalczony na brazylijskich boiskach przed czterema laty kończył pewną epokę w historii holenderskiej piłki nożnej. Trzecie miejsce na MŚ 2014 stanowiło zwieńczenie karier niezwykle zasłużonych dla tej drużyny zawodników jak chociażby Dirka Kuyta. W kolejnych latach z drużyną narodową rozstawali się kolejni bohaterowie: Nigel de Jong czy w ubiegłym roku legendarny Arjen Robben. Wchodzące nowe pokolenie dawało nadzieję na zachowanie ciągłości w reprezentacji. Osiągnięcie na poprzednich mistrzostwach świata poszło w zapomnienie i po utalentowanej młodzieży została jedynie woń zgniłej pomarańczy, nim ta zdążyła w ogóle dojrzeć.
Kolejne spektakularne porażki „Oranje” w postaci braku awansu na Euro 2016, obecnie zaś na rosyjski mundial, ruszyły karuzelę na posadzie selekcjonera tejże reprezentacji. Hiddink, Blind, Grim – jako szkoleniowiec tymczasowy także Advoccat. Ostatni z wymienionych wówczas po raz trzeci w swojej karierze zasiadał na tym stanowisku. Nie udało mu się uratować beznadziejnej sytuacji w eliminacyjnej grupie MŚ 2018 i znów został wysadzony z fotela. Aż wreszcie nastał czas zwolnionego nie tak dawno z Evertonu Ronalda Koeamana. Faworyta holenderskich kibiców.
78-krotny reprezentant Holandii, mistrz Europy z 1988 roku rozpoczął swoją kadencję od rezygnacji z usług chociażby Wesley’a Snejidera, a do gry weszli kolejni młodzi zawodnicy: Gus Til, Wout Weghorst, Marco Bizot z AZ Alkmaar, Steven Bergwijn z PSV Eindhoven, Hans Hateboer z Atalanty oraz Justin Kluivert z Ajaksu. Poza ostatnim są to nazwiska mówiące cokolwiek jedynie prawdziwym sympatykom piłki nożnej w holenderskim wydaniu. W wyjściowej jedenastce na mecz z Anglią znalazł się tylko 24-latek z włoskiego klubu.
Het is het debuut van @Hans33Hateboer in Oranje. 🦁 #NEDENG pic.twitter.com/girUX9H7tH
— OnsOranje (@OnsOranje) March 23, 2018
Pechowiec Wilshere
W zupełnie innym miejscu znajdują się Anglicy. Ich reprezentacja standardowo nie miała problemów z przebrnięciem przez eliminacje do wielkiego turnieju. Etap przygotowań do czerwcowo-lipcowego czempionatu znów rodzi jednak pytanie, czy „Synowie Albionu” tym razem pokażą swoje możliwości podczas mistrzostw świata?
W angielskiej ekipie także nie zabrakło nowych twarzy, które Gareth Southgate zaprosił do reprezentacji na spotkania z Holandią i Włochami. Na liście powołanych znalazło się miejsce dla James’a Tarkowskiego. W ostatnim czasie plotkowano na jego temat w kontekście gry w polskich barwach. Pierwsze powołanie do kadry otrzymał również jego klubowy kolega z Burnley, bramkarz Nick Pope oraz Alfie Mawson ze Swansea City.
Najważniejszym angielskim wątkiem w piątkowym starciu miał być jednak powrót Jack’a Wilshere’a. Zawodnik Arsenalu powrócił do reprezentacji po blisko dwuletniej przerwie. Nie został on niestety zwieńczony występem przeciwko podopiecznym Koemana. Z powodu kontuzji nie udał się do Amsterdamu. Być może we wtorek przeciwko Włochom będzie mu dane ponownie założyć reprezentacyjną koszulkę.
We've arrived in the Netherlands, where Gareth Southgate has confirmed that @JackWilshere hasn't travelled – but the @Arsenal man remains in contention for Tuesday's game against Italy. pic.twitter.com/eDwwQ5pmWH
— England (@England) March 22, 2018
Lingard znów na ustach wszystkich
Proste równanie dotyczące pragmatyczności Anglików i obecnej nijakości holenderskiej drużyny mogło przynieść tylko jedno rozwiązanie w postaci jednobramkowego zwycięstwa gości po wyrównanej rywalizacji. Kluczowa dla całego spotkania była druga odsłona widowiska, w której to rozstrzygnął się wynik meczu. Rezultat ustalił Jessie Lingard swoim debiutanckim golem.
1 – Jesse Lingard's goal was his first for the @England senior side (9th appearance), while he's the second Manchester United player to score under Gareth Southgate's reign (after Marcus Rashford). Prospering.
— OptaJoe (@OptaJoe) March 23, 2018
Postać Linagrda zwykle nie wzbudza wielu pozytywnych emocji. Nie wszyscy kibice Manchesteru United doceniają tego piłkarza, a co dopiero innych zespołów. Wielu z nich przecząco kiwa głową na widok 25-latka wychodzącego w pierwszym składzie ekipy Mourinho. Wynaleziony przez van Gaala Anglik rozgrywa obecnie sezon życia.
Dotychczasowe osiem goli i cztery asyst na niwie klubowej w rozgrywkach Premier League wyglądają niezwykle solidnie jak na piłkarza dosyć wątpliwej klasy. Pomimo swojej przeciętności 122 spotkania w barwach „Czerwonych Diabłów” mogą mimo wszystko robić wrażenie. Kiedy jak nie teraz znieść pogłosy o swojej bylejakości? Dzisiejszy debiutancki gol w zespole narodowym stanowi kolejną cegiełkę w karierze Lingarda. Od niego samego zależy, czy udane ostatnie miesiące przekują się na coś więcej i udowodni, że sezon 2017/2018 w jego wykonaniu nie stanowi dzieła przypadku.
Holandia – Anglia 0:1 (0:1)
0:1 – Lingard 59′