Hiszpańska odwilż w Moskwie


Powrót do grona drużyn walczących o mistrzostwo kraju, pierwsze zwycięstwo w Lidze Mistrzów, piłkarskie wskrzeszenie Ałana Dzagojewa – to krótka lista sukcesów Juande Ramosa na trenerskiej ławce CSKA Moskwa. Jeszcze za wcześnie, aby mówić o wielkiej metamorfozie zespołu, ale fakt pozostaje faktem – zmiana trenera była najbardziej radykalnym posunięciem kierownictwa „Wojskowych” w tym sezonie.


Udostępnij na Udostępnij na

Zmiany, jakie zaszły w stołecznym klubie po przejęciu trenerskiej batuty po Zico przez Juande Ramosa, są wyraźnie widoczne już na pierwszy rzut oka. Rzecz nawet nie w samych zwycięstwach, a w tym, jak obecnie prezentują się liderzy zespołu. Największym błędem Zico było dążenie do nauczenia gry w zupełnie nowym stylu dojrzałej i ukształtowanej drużyny.

Obecny CSKA dowodzony jest przez człowieka, który pielęgnuje i wciela w życie filozofię gry, jaka obowiązywała za czasów Walerego Gazzajewa. W tamtej epoce każdy gracz w zespole odgrywał ściśle określoną rolę i pełnił konkretne zadania, co skutkowało nie tylko efektowną, ale i efektywną grą. Potrzeba było jednak wielu lat, aby moskiewska machina działała bez zarzutu.

Zico, mimo pokładanych w nim nadziei na zbudowanie wspaniałego teamu na wiele, wiele lat, już na początku swojej przygody z CSKA poszedł w złym kierunku chcąc radykalnie zmienić podejście zespołu do gry. Czasu nie było wiele. Zaczęły się reformy, które nieomal zakończyły się totalną klęską. Brazylijczyk upatrywał sukcesów w stylu gry diametralnie różniącym się od tego, jaki „Wojskowi” prezentowali do tej pory. Jednak nijak nie potrafił zaszczepić w zawodnikach własnej wizji „sposobu na sukces”.

Kolejnym błędem, a właściwie nieszczęściem, szkoleniowca była jego zbyt duża… dobroduszność w stosunku do swoich piłkarzy. Gazzajew wprowadził „żelazny rygor”. Zico był demokratą, jeśli nie anarchistą. Atmosfera w zespole zmieniła się błyskawicznie. Od totalnej samokontroli do niemal całkowitej samowoli. Pozytywny skutek przyniosłaby odwrotna sytuacja. Tymczasem całej drużynie taki obrót sprawy całkowicie zaszkodził. Zresztą nie tylko na boisku, ale także poza nim.

Juande Ramos na samym początku przywrócił zespół do porządku, co już było połową sukcesu. Tego zresztą oczekiwał prezydent CSKA, Jewgienij Ginier. Hiszpan, według ludzi z nim pracujących, jest człowiekiem specyficznym. Posiada kontakt ze wszystkimi zawodnikami w drużynie i wie, jakie mają problemy, jednak zawsze zachowuje wobec nich dystans.

Sukcesem, jaki z pewnością może zapisać na swoim koncie Ramos, jest pozwolenie na grę w taki futbol, jaki drużyna potrafi grać najlepiej. W konkretnej sytuacji było to jedno z dwóch możliwych rozwiązań. Oczywiście szkoleniowiec mógł podążyć w ślady Zico i łudzić się, że wszystkie trybiki w jego maszynie w końcu zadziałają zgodnie z oczekiwaniami kibiców i kierownictwa klubu. Na szczęście dla wszystkich fanów „Wojskowych”, Ramos pozostał wierny swoim zasadom.

Hiszpański trener o wiele lepiej czuje się, kiedy może korzystać z gotowego narzędzia, niż miałby to narzędzie dopiero konstruować. Doskonałym przykładem może być Real Madryt w ubiegłym sezonie albo kompletnie nieudany pobyt w Londynie, w którym Ramos stał za sterami Tottenhamu. Na dzień dzisiejszy wymaga się od niego wykorzystania wszystkich zasobów, jakimi dysponuje do osiągnięcia określonego celu. Czasu pozostało niewiele. Do końca sezonu w Rosji pozostało tylko sześć kolejek, a CSKA zajmuje obecnie czwarte miejsce, ze stratą ośmiu punktów do lidera.

Odżył Dzagojew, od którego w końcu przestano wymagać, aby stał się drugim Stevenem Gerrardem, świetnie dającym sobie radę zarówno w obronie, jak i ataku. Tymczasem Ałan to zawodnik całkiem innego pokroju. Dążenie Zico do stworzenia pomocy doskonałej, opierającej się na młodym zawodniku, nie wyszło Dzagojewowi na dobre. Jednym z głównych zadań każdego trenera jest wykorzystanie silnych stron swoich podopiecznych i umiejętnie zakamuflowanie słabych. Jeśli sądzić według tej teorii, to Zico zupełnie odszedł od tej zasady. Zresztą nie tylko Dzagojew mógł przekonać się o tym na własnej skórze.

Sam zawodnik udowodnił, że potrafi grać w piłkę na wysokim poziomie, jeśli tylko pozwoli mu się grać „po swojemu”. To samo tyczy się Krasicia. W decydującym momencie meczu z Besiktasem został przekierowany do ataku, w którym największą znaczenie odegrała szybkość. To uzasadnione i słuszne wykorzystanie zawodnika pozwoliło ostatecznie odnieść zwycięstwo, a więc osiągnąć zamierzenia każdego trenera.

Kolejnym Gerrardem przestał być również Mamajew, który do CSKA przychodził w charakterze ofensywnego pomocnika. Taką pozycję wypracował sobie w swoim poprzednim klubie, Torpedo Moskwa. Wszystkie składowe, o których mowa była wcześniej, pozwalają CSKA zwyciężać. Zawodnicy przywykli do pewnego stylu, grają „swoją” piłkę i nie próbują „nalewać z próżnego” pod bacznym okiem trenera.

Na dzień dzisiejszy nie powinno wymagać się od zespołu czegokolwiek więcej. Zresztą, jest to mało prawdopodobne. Włodarze „Wojskowych” nie oczekiwali cudu. Koniecznie należało przedsięwziąć pewne kroki, aby nie pogrążyć klubu jeszcze bardziej. Kroki poczyniono, jednak na efekt końcowy trzeba będzie jeszcze poczekać. Dziś liczą się wyniki, niejednokrotnie zdobywane kosztem indywidualnych działań.

Grać, grać, jeszcze raz grać! A ludzi do gry nie brakuje: Necid, Guilherme, Dzagojew, Krasić, Maazou… Ciekawy jest przypadek Nigeryjczyka. Nominalny napastnik, w Moskwie zaczął występować na bocznej pomocy, aby następnie na dłużej zniknąć z boiska. W następstwie, gracz zaczął odgrażać się odejściem z klubu. Co kierowało Maazou? Nie wiadomo. Z pewnością jest to świetny futbolista, potrafiący zdobywać gole na zawołanie i niewątpliwie jeszcze nieraz dostanie swoją szansę.

Przed Ramosem postawiono trudne zadanie. Aby pozytywnie zapisać się w kartach historii CSKA, musi już teraz maksymalnie wykorzystać wszystkie dostępne środki, dzięki którym będzie mógł przysporzyć znaczących korzyści drużynie. Musi to zrobić jak najszybciej, gdyż pod tym względem, ani od zarządu klubu, ani od kibiców nie można oczekiwać cierpliwości. Innym problemem jest założenie długoterminowej budowy gry i składu. To kwestia sporna. Tym bardziej, że w styczniu Hiszpana w moskiewskim klubie może już nie być.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze