Każda kolejna runda spotkań Primera Division dostarcza coraz więcej dowodów na poparcie zawartej w tytule tezy. Kolejne mecze, kolejne decyzje dopełniają obrazu katastrofy. Arbitrzy w La Liga to ludzie strachliwi.
W sobotę wieczorem Eduardo Iturralde Gonzalez, sędzia, swoją drogą, zupełnie niekryjący się z sympatią dla Barcelony, doznał kontuzji. Zastąpił go debiutant, drugoligowy arbiter Gorka Sagues. W ciągu 45 minut podjął całą masę dobrych decyzji – prowadził mecz naprawdę fajnie, pozwalał na kontaktową, szybką grę – i popełnił dwa błędy. Nie podyktował rzutów karnych za zagrania ręką piłkarzy Realu. Najpierw futbolówkę niedozwoloną częścią ciała dotknął Xabi Alonso, a później, w ostatniej akcji spotkania, Sergio Ramos. O ile w przypadku Baska zagranie można uznać za przypadkowe, o tylko Andaluzyjczyka nic nie broni. „Jedenastka”, czerwona kartka i koniec. Pan Sagues nie gwizdał. Ze strachu.

Chora sytuacja trwa od jakichś trzech lat, od czasu wzrostu potęgi Barcelony i początku wariackiego pościgu Realu. Reszta ligi zeszła na drugi, trzeci i dalsze plany. Liczą się tylko dwie ekipy. Sędziowie to wiedzą. Zdają sobie sprawę, że jedna nieodpowiednia decyzja może zaważyć na losach tytułu mistrzowskiego. To wielka odpowiedzialność. Wielkie ryzyko, zwłaszcza dla kogoś, kto jest tchórzem. Lepiej płynąć z prądem, nie zauważyć ręki, podyktować wątpliwy rzut karny, kogoś niesłusznie wyrzucić, kogoś niesłusznie na murawie zostawić i tak sobie egzystować w bezpiecznym kokonie.
Barcelona długo deklarowała, że nie będzie rozmawiała na temat arbitrów – to zdanie Pep powtarzał i ciągle powtarza jak mantrę. Guardiola jest bardzo sprytny. O sędziach nic nie mówi wtedy, gdy wszystko jest dobrze. Gdy swego czasu dziennikarze zapytali go, jak skomentuje kuriozalny rzut karny podyktowany w derbach Katalonii dwa sezony temu, on zasłonił się zasadami. „Sorry, chłopaki, nie mogę o tym mówić, nie mogę nikogo krytykować. Takie są reguły”. Owe reguły chwilowo przestały obowiązywać, gdy kilkanaście miesięcy później pan z chorągiewką wyłapał minimalnego spalonego Pedro w finale Pucharu Króla. Pep wtedy grzmiał na konferencji prasowej, twierdząc, że arbitrzy nie mają prawa gwizdać minimalnych spalonych. Owa barcelońska hipokryzja udziela się nie tylko trenerowi. Piłkarze również oczekują specjalnego traktowania, również węszą spisek, doszukują się jakichś ciemnych konszachtów, działania grup nacisku i Bóg wie czego jeszcze.
Madryt podobnie. Club senor, szlachcic wśród plebsu Primera Division, zawsze czuł się lepszy od innych. Arbitrzy to sprawa drugorzędna, oni wykonują swoją pracę, nie można ich krytykować. Tak jest, ale tylko wtedy, gdy sprzyjają Realowi. Jeśli jednak jakaś decyzja będzie nie na rękę gigantowi z Santiago Bernabeu, zaczyna się wojna. Mourinho wyciąga z rękawa listę pomyłek, apeluje, by sędziego zwolnić, zesłać na Sybir, skuć kajdanami i zamknąć w jakimś lochu. Mourinho czeka na sędziego na parkingu, obraża go, jawnie z niego kpi. Asystenci Portugalczyka nie mogą usiedzieć na ławce, wyrywając się, by pokazać szefowi, jacy to oni nie są agresywni. Rui Faria dostał w tym sezonie trzy czerwone kartki. Nikt w La Liga nie ma ich więcej.
Pepe Mel, trener Realu Betis, na pomeczowej konferencji prasowej mówił, że nie skomentuje decyzji arbitra. Madrytczyk jest przekonany, że jakakolwiek krytyka może zaszkodzić nie tylko jemu, ale też całemu klubowi. Podobną postawę prezentuje większość szkoleniowców. Jeśli ktoś sędziego atakuje, to robi to bardzo delikatnie. Gdy Mourinho ma problem z arbitrem, wali do niego z armaty, gdy problem ma Ramon Sandoval, może pana z gwizdkiem co najwyżej pomiziać piórkiem. To porównanie nie jest przesadzone, głos Portugalczyka jest słyszany na całym świecie. Wołanie Hiszpana słychać co najwyżej w Vallecas.
Arbitrzy pracujący w Primera Division to nie tylko tchórze. To też ludzie lubiący wyżywać się na słabszych. To, o czym mówił Mel, zdarza się często. Sędziowie się mszczą, wyrzucają z boiska zawodników, których nie lubią, czasami dyskutują z całym zespołem, a czasami karzą zawodnika za jedno słowo. To właściwie taka loteria. Raz się zyska, raz się straci. Ogólnie wychodzi na zero. Przynajmniej tak jest w osiemnastu drużynach.
Dwie czołowe grają w zupełnie inną grę. W czasie ich meczów arbitrzy prześcigają się w faworyzowaniu. Ręka w polu karnym? Wejście dwoma nogami od tyłu? Faul w „szesnastce”? Łokciem w szczękę rywala? Nic nie było, grać dalej. Nikogo już nic nie dziwi. Przeciwnicy Realu i Barcelony cieszą się, gdy przegrają wysoko, bo wtedy przynajmniej nie czują niesmaku, że gdyby nie sędzia, mogłoby być inaczej. Stokroć lepiej jest być zdeklasowanym piłkarzem Espanyolu niż obrabowanym zawodnikiem Betisu.
Kilka dni temu Alfons Godall, wiceprezes FC Barcelona, bez cienia wstydu, skruchy czy godności stwierdził, że za rządów Joana Laporty było lepiej, bo klub cieszył się znacznie większą przychylnością komitetu sędziowskiego. Teraz jest gorzej, bo „Blaugrana” zaczyna być traktowana tak jak inni. Jeśli tak wysoko postawiony człowiek mówi takie rzeczy, to czy naprawdę mamy prawo dziwić się, że jest tak jak jest? Real Madryt zatrudnia specjalnego pracownika, który zajmuje się arbitrami. Przebywa z nimi przez cały dzień, dostarcza wszystkie niezbędne rzeczy, rozmawia… Ten pracownik to nie byle kto. Carlos Megia Devila jeszcze kilka lat temu był uważany za najlepszego sędziego La Liga. Później problemy ze zdrowiem zmusiły go do zakończenia kariery. Przygarnął go Florentino, zapewnił pensję (podobno siedem tysięcy euro) i nieźle na tym wyszedł.
Ostatnio sposób, w jaki panowie z gwizdkami faworyzują Real, powoli przekracza granice absurdu. Zazwyczaj wszystko było wyważone, trochę pomyłek na korzyść, trochę na niekorzyść. Teraz tego nie ma. Teraz jest beztroskie wspieranie Jose Mourinho. Zapewne ze strachu przed wyciągniętą na konferencji prasowej listą błędów. Lepiej udać, że się nie widziało ewidentnej ręki Ramosa, niż podpaść Portugalczykowi, Realowi Madryt i całemu komitetowi sędziowskiemu. Błędy na korzyść „Królewskich” szybko są zmieniane w anegdotki. Błędy na ich niekorzyść to sprawy wagi państwowej.
w la liga sedziowie sedziuja tym ktorym kibicuja
proste jedni sedziuja na zecz barcy a inni na zecz
realu poziom la liga jesli chodzi o sedziowanie jest
koszmarny
Ramos wybił udem..
Zamist pier...dol....c bzdety,ze w Hiszpani licza sie
barca i Real,trzeba wziasc dup....w troki i zaczac
grac.W serie a ostatnio tez sedzia nie uznal gola
prawego obroncy Milanu,a pilka byla 0,5m.za linia
bramkowa,to bylo jak Milan gral z juve.Nie tylko w
Hiszpani sedziowie sie myla.A u Ramosa pilka tknela
uda i tyle w temacie
Zna pan Leszka Orłowskiego ?
Tu jest wspomniany karny i trener z zasadami -
http://www.youtube.com/watch?v=hSga6tJ3DaM
A tu " ręka Ramosa " w polu karnym
http://www.youtube.com/watch?v=9WPO9qbs4IY
Takie są realia la Ligii nic i nikt tego nie zmieni.
Powinni wprowadzić te powtórki z kamery czy coś
takiego, a co do spalonych to Pep ma rację bo jaki
wpływ na przebieg akcji ma 10-cio centymetrowy
spalony?- Żaden.
Sędzia ma prawo się pomylić raz czy dwa ale bez
przesady... to już robi sie chore
Oczywiście znam pana Orłowskiego. Czasami słucham
jego komentarza, tylko tyle. Jego pisarskiej
twórczości nie śledzę od czasu tekstu
sugerującego, że Xabi Alonso jest piłkarzem
bezużytecznym.
Filmik z Ramosem jest bardzo niefortunny. Ręka była
ewidentna, widać to dobrze na ujęciach z innych
kamer. Piłka trafiła najpierw w udo, a potem w
rękę w Hiszpana. Pytanie brzmi, czy po takimi
niby-rykoszecie można mówić o celowości zagrania.
Moim zdaniem można, bo Sergio po prostu starał się
zasłonić drogę do siatki wszelkimi możliwymi
sposobami.
Czytałem w piłce nożnej felieton o Xabim i muszę
przyznać że nie wiedziałem czy się śmiać czy
załamać hmm .Pamiętam jak pan Leszek z kolegą
mówili że liga Hiszpańska już nie jest jak
Szkocka tylko jak Francuska za czasów Lyonu (
przypominam że Olympique wygrał ligę siedem razy z
rzędu ) lub jak Ramos strzelał karnego w zeszłym
sezonie twierdzili że dlatego że Ronaldo nie ma
siły ( Portugalczyk strzelił następnie trzy bramki
Bilbao ). Sugestia pana redaktora była zdecydowana i
w tym meczu a osobiście nie widziałem żadnego
filmiku który to potwierdza jednoznacznie . Co do
sędziów to system jest kulawy bo my jako widzowie
widzimy powtórki z każdej kamery po stokroć a oni
raz w ułamku sekundy tylko z jednej perspektywy . Na
dowód że nie jestem zaślepionym hipokrytą
wrzucę kamyczek do własnego ogródka i z całą
stanowczością napisze że sędzia miał prawo nie
widzieć czy Pepe drasnął Alvesa czy nie kiedy
dostał czerwień w LM . Na koniec napisze że
sędziowie mają jeden sposób żeby uniknąć
ataków całej Katalońskiej świty lub krwawego
Mourinho hmm nie mylić się ! Ale przy tym systemie
tak się po prostu nie da :)
Pozdrawiam i serdeczne dzięki za odp.
http://www.youtube.com/watch?v=_Kz8DHUeXO0
Ten filmik z innej kamery też mi nie dał odpowiedzi
. Po meczu Twente vs Schalke 04 ( a raczej po
skrócie meczu ) zadzwoniłem do kolegi i
powiedziałem że sędzia też był pewnie z Madrytu
;))). W innych meczach La Liga też sędziowanie
pozostawia wiele do życzenia .
a ja się zastanawiam, kiedy ta cała mafia UEFA i
FIFA z tymi dziadkami na czele coś będą działać
aby poprawić sędziowanie... nawet gdyby choć
jedną, czy dwie kontrowersyjne akcje w meczu
wyłapać i naprawić to by już lepiej było. A tu
nic. Inne dyscypliny pod tym względem idą do
przodu, a piłka się zatrzymała w erze kamienia
łupanego. Wydaje mi się, że największym problemem
współczesnej piłki jest właśnie ta cała
rządząca mafia. A później dziwić się że tyle
nienawiści nam rośnie. Właśnie z takich akcji,
jak ta ręka/nie ręka(jak kto woli:P) rodzą się
wojny.
Chociaż ,jestem sympatykiem barcelony,to też nie
podoba mi się wsparcie udzielane przez
arbitrów,aczkolwiek moim zdaniem real korzysta
dużo częściej z przychylności "sprawiedliwych",a
spowodowane to jest ,tak jak pan napisał osobą
mourinho,który dobrą socjotechniką kilka punktów
wywalczył
Chociaż ,jestem sympatykiem barcelony,to też nie
podoba mi się wsparcie udzielane przez
arbitrów,aczkolwiek moim zdaniem real korzysta
dużo częściej z przychylności "sprawiedliwych",a
spowodowane to jest ,tak jak pan napisał osobą
mourinho,który dobrą socjotechniką kilka punktów
wywalczył
Sędziowie zawsze będą sędziować na korzyść
lepszych, murinho przesadza lubię grę niektórych
piłkarzy realu jak i barcelony ,ale to mi się nie
podoba i już. jaki ma 10 cm spalony przebieg na
akcję? tego ku... nie wiem ,aczkolwiek skoro np.
malaga dostanie za to spalony to i barca za to
powinna dostać.
CO DO:
Piotra Dygi przypominam ,że próbował zasłonić
bramkę , jednak nie ręką .. cóż to tak jakbyś
biegł jako obrońca obok napastnika który chce
wbić lob do środka i się rzucasz on kopie odbija
się od twojej twarzy i trafa w rękę. Też faul?
wątpie....
Dlaczego wojna ;) ?
"Miłość i nienawiść to dzieci niewoli
wydane na świat dla lepszej kontroli nad ludźmi,
którzy muszą mieć podziały
bo bez nich świat zrobi się zbyt szary."
NAGŁY ATAK SPAWACZA :))
co do ręki ramosa:
jeśliu twierdzisz, że jego zachowanie nie było
celowe, to zwróć łaskawie uwagę na ułożenie
ręki ramosa tuż przed podjęciem decyzji o bloku
strzału.gdyby bał się o twarz to by ją zasłonił
po prostu.zrobił to czego od niego oczekiwał
boss.nie wierzysz?poszukaj w necie kompilacji z
wcześniejszych meczów realu z tego sezonu. do
wychwycenia jest identyczna ręka w wykonaniu ramosa,
a jakże także w polu karnym cassilasa bez
konsekwencji. nie ma śmiacia