Hiszpania na gorąco: Pierwszy raz Guardioli


Zastanawiałem się, które wydarzenie jest bardziej godne miana najbardziej interesującego w ostatniej kolejce Primera Division: tryumfalny powrót Cristiano Ronaldo do składu Realu Madryt czy też może premierowa porażka Barcelony z Atletico na Vincente Calderon? Po zsumowaniu wszystkich za i przeciw, stawiam na potknięcie „Barcy”.


Udostępnij na Udostępnij na

Kontuzje plus kartki równa się… porażka

Ostatni raz w lidze Barcelona przegrała w ubiegłym sezonie z Osasuną, kiedy tytuł mistrzowski miała już zapewniony. Od tamtego czasu goryczy porażki podopieczni Josepa Guardioli zaznali tylko raz, w rozgrywkach o Puchar Króla, gdzie lepsza okazała się Sevilla. Przegrana 1:2 poskutkowała odpadnięciem turnieju, przez co stało się jasne, że „Barca” nie powtórzy tak wspaniałego sezonu, jak poprzedni. W Lidze Mistrzów zaś nieoczekiwanie trzy punkty z Camp Nou wywiózł Rubin Kazań.

Jednak w lidze dalej poczynała sobie świetnie. Do czasu… Przełomowy okazał się mecz z Getafe; tuż przed spotkaniem ze składu wypadł Dani Alves, w trakcie meczu kontuzji doznał Yaya Toure, zaś na dokładkę czerwonymi kartkami zostali ukarani Marquez i Pique.

Absencje te (dodatkowo kontuzje Czyhrynskiego i Abidala) postawiły Guardiolę w niezwykle trudnej sytuacji przed meczem z Atletico. Linia obrony desygnowana przez trenera: Maxwell – Puyol – Milito – Jeffren, miała charakter więcej niż awaryjny. Coraz lepiej grające Atletico wydawało się zespołem, który może sprawić niespodziankę.

Nieszczęścia dopełniła kontuzja pomocnika Seidou Keity w ósmej minucie meczu, wtedy stało się jasne, że „Barca” może mieć ogromne problemy z gospodarzami. Gol Forlana po kapitalnym rajdzie Reyesa oraz sytuacje, do których dochodził Sergio Aguero, mocno obciążały eksperymentalnie zestawioną defensywę gości. Dodatkowym ciosem był gol z rzutu wolnego Simao Sarbrosy, przy którym nie popisał się Valdes. Gol Ibrahimovicia niewiele zmienił – Barcelona w tym meczu nie była zespołem dominującym, miała co prawda szanse na wyrównanie (zniweczone dzięki świetnej dyspozycji bramkarza gospodarzy), aczkolwiek równie dobrze Atletico mogło strzelić kolejne bramki.

Na domiar złego po meczu okazało się, że z gry na dłuższy czas, oprócz Keity, będzie wyłączony również „mózg” drużyny z Katalonii, Xavi…

W każdej sytuacji można jednak dostrzec pozytywy, i tak jest tym razem. Po pierwsze – wreszcie gola strzelił Zlatan Ibrahimović, który ostatni raz pokonał bramkarza dwa miesiące wcześniej podczas meczu derbowego z Espanyloem. Dla Szweda było to jedenaste trafienie w sezonie i być może zwiastuje ono powrót „Ibry” do formy z początku rundy.

Z drugiej strony porażka uświadomiła piłkarzom Guardioli, iż nie są oni doskonali. Teraz, gdy przewaga nad Realem zmalała do dwóch punktów oraz w obliczu mocnego osłabienia zespołu, poznamy prawdziwą wartość Barcelony.

Powrót Ronaldo

Wydarzenie to byłoby z pewnością najważniejsze, gdyby nie wyżej opisywana porażka „Barcy”. Doszedłem jednak do wniosku, że Katalończykom należy się palma pierwszeństwa, gdyż nie przegrywają na co dzień, zaś Ronaldo, jeśli tylko zajmuje się graniem, a nie dąsaniem się na sędziów i rywali, to gra świetnie.

Jego dwie bramki, kapitalna bomba z główki oraz finezyjny strzał na 3:0 są jedynie potwierdzeniem piłkarskiej klasy Portugalczyka. Wielu osobom może nie pasować jego styl bycia czy nawet gry, ale nikt przy zdrowych zmysłach nie może deprecjonować jego umiejętności piłkarskich czy wpływu na grę Realu.

Ronaldo pauzował dwa mecze za sprawą czerwonej kartki otrzymanej w starciu z Malagą (notabene wtedy też ustrzelił dublet w trzy minuty), zaś jego powrót był iście tryumfalny. Real pokonał Xerez bezdyskusyjnie, zaś największym pozytywem tego meczu, oprócz zbliżenia się do Barcelony na dwa punkty, jest współpraca Ronaldo z Kaką (dwie asysty przy golach Portugalczyka), która wydaje się coraz bardziej zazębiać.

Szykuje nam się zatem niezwykle ciekawa walka o tytuł mistrza Hiszpanii, a nie zapominajmy, że obydwa zespoły grają również w Lidze Mistrzów. Czy i tam dojdzie do Gran Derbi? Oby nie wcześniej, niż w finale.
 

Komentarze
~pippo (gość) - 15 lat temu

Kontuzji Keita doznał w 3 a nie w 8 minucie

Odpowiedz
Maciej Deja (gość) - 15 lat temu

Nie wyraziłem się precyzyjnie. W ósmej minucie został
zmieniony, zaś kontuzji doznał w trzeciej.

Odpowiedz
~pippo (gość) - 15 lat temu

no tak, Pedro wszedł w ósmej to fakt, więc błędu nie
było, ale nieścisłość mała wniknęła a jak ktoś meczu
nie widział to mógłby pomyśleć, że kontuzję miał w
ósmej ;) pozdrawiam

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze