Historyczny sukces najstarszej młodzieżówki


27 marca 2015 Historyczny sukces najstarszej młodzieżówki

Dzień po dość smutnym zakończeniu eliminacji do mistrzostw Europy U17 cztery lata starsi piłkarze wygrali Turniej Czterech Narodów. Są to co prawda rozgrywki towarzyskie, nie są jednak pozbawione prestiżu.


Udostępnij na Udostępnij na

Turniej Czterech Narodów odbywa się corocznie w składzie: Polska, Niemcy, Włochy i Szwajcaria, tak więc obsada jest naprawdę mocna. Pierwszy raz turniej ten odbył się czternaście lat temu. Polacy przełamali passę czterech zwycięstw kadry Niemiec pod rząd, pokonując ich w decydującym meczu na wyjeździe (w Jenie) 2:1. Na gole Mariusza Stępińskiego i Piotra Zielińskiego gospodarze byli w stanie odpowiedzieć tylko trafieniem Marka Stendery z rzutu karnego.

Pierwsza myśl po takim meczu? Niemcy musieli zagrać bardzo rezerwowym składem. Owa myśl prawdziwą nie jest, nie wystąpiły w tym meczu największe gwiazdy rocznika 1994 u Niemców (Matthias Ginter, Emre Can, czy rok młodsi Max Meyer i Leon Goretzka), ale tylko z tego powodu, że dawno już nie występują w kadrze U20. Grali za to zmagający się na co dzień z rywalami w Bundeslidze Julian Brandt, Marc-Olivier Kempf czy wspomniany wcześniej strzelec bramki, Marc Stendera. Skład uzupełniony był głównie zawodnikami regularnie grającymi w drugiej Bundeslidze oraz czekającymi na swoją szansę piłkarzami terminującymi w kadrach dużych zespołów z najwyższej klasy rozgrywkowej.

Tyle o Niemcach, Polacy wystąpili w składzie: Podleśny – Kędziora, Dawidowicz, Łasicki, Matynia – Formella, Uryga, Murawski, Zieliński, Kobylański – Stępiński, na zmiany weszli Lukowicz, Wroński i Dźwigała. Można powiedzieć, że był to skład optymalny lub bliski optymalnemu (w ostatniej chwili kontuzji nabawił się Cibicki, w przyszłości w tej kadrze bronić będzie zapewne Drągowski). Nie było w nim oczywiście Arkadiusza Milika, który razem z innymi kadrowiczami Nawałki szykuje się do meczu z Irlandią.

Nasi reprezentanci imponowali zwłaszcza grą defensywną – dobrze rozumieli się stoperzy – Łasicki i Dawidowicz. Urodzony w Niemczech Kobylański, grający na lewym skrzydle, pokazywał niejednokrotnie, że spokojnie poradziłby sobie w niemieckiej kadrze, grając efektowniej i co ważniejsze, efektywniej od swoich rywali. Na brawa zasługuje także Damian Podleśny. Broniący obecnie barw Chojniczanki Chojnice bramkarz popisał się fantastyczną interwencją po rzucie wolnym, wykonywanym przez najgroźniejszego zawodnika w niemieckiej ekipie – Stenderę. W środku pola ciągle trwała ostra walka, sędzia często przerywał spotkanie. W naszej ekipie nawet Piotr Zieliński mocno angażował się w grę obronną, z czego raczej nie jest znany.

Pierwsza bramka dla naszej ekipy padła w 69. minucie. Mariusz Stępiński otrzymał piłkę w polu karnym, ładnym zwodem oszukał niemieckiego obrońcę i celnym strzałem pokonał bramkarza. Pięć minut później ten sam zawodnik powinien podwyższyć nasze prowadzenie, ale trafił w poprzeczkę. Strzał zdołał jednak dobić Piotr Zieliński i wynik zrobił się dość sensacyjny. Nerwowo zrobiło się trzy minuty później. Stendera dośrodkowywał w nasze pole karne, po zamieszaniu w polu karnym jeden z naszych zawodników dopuścił się faulu. Jedenastkę na gola zamienił Stendera. Niemcy usiłowali doprowadzić do wyrównania, ale nie potrafili sforsować monolitu, jaki stanowiła nasza obrona, więc wynik nie uległ już zmianie.

Reprezentacja Polski zakończyła turniej z dorobkiem 13 punktów w sześciu meczach. Godny szacunku jest zwłaszcza wyjazdowy bilans naszej drużyny: wygraliśmy wszystkie spotkania, odpowiednio 3:1 z Włochami, 2:1 ze Szwajcarami i 2:1 z dzisiejszymi rywalami. W meczach u siebie zdołaliśmy pokonać Włochów 2:1, zremisowaliśmy ze Szwajcarią 1:1 i ulegliśmy Niemcom 0:2. Najwięcej bramek dla naszego zespołu w turnieju zdobył Mariusz Stępiński, który zakończył udział w rozgrywkach z trzema trafieniami (jako jeden z nielicznych zagrał w każdym meczu, w dodatku zawsze było to pełne spotkanie), dwa trafienia zaliczył Przemysław Frankowski (grał w pięciu meczach), po jednym golu zdobyli: Murawski, Straus, Dźwigała, Formella i Zieliński.

Co czeka teraz tę kadrę? Trener Dorna ma nieco ponad dwa lata na zgrywanie ze sobą zawodników i wymianę poszczególnych ogniw. Triumf w Turnieju Czterech Narodów to bardzo pozytywny sygnał ze strony naszych młodzieżowców pokazujący, że możemy widzieć w nich podstawę naszej kadry na młodzieżowe mistrzostwa Europy 2017. W przyszłym roku w tych rozgrywkach wystartuje rocznik 1995, w dzisiejszym spotkaniu wystąpiło aż siedmiu zawodników urodzonych właśnie w tym roku, więc kto wie, może uda nam się obronić to trofeum?

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze