Ileż było historii piłkarzy, którzy w dzieciństwie klepali biedę. Z brazylijskich slumsów wywodzi się mnóstwo fenomenalnych graczy. Bez wątpienia to, co musieli przejść, by znaleźć się na szczycie, wzmacniało ich charakter. Ilu z tych ludzi, którzy marzyli o tym, by zostać profesjonalnym zawodnikiem, jednak nie miało szansy, by zaistnieć? Zapewne bez liku. Tym bardziej takie historie jak swego czasu Jamesa Vardy'ego, w naszych warunkach Grzegorza Piechny czy współcześnie Daniela Smugi są niezwykle motywujące. Przyjęło się, że jeśli zawodnik do 18.-19. roku nie gra w piłkę na poziomie co najmniej II ligi, to osiągnięcie wyższego poziomu nie jest możliwe. Tymczasem w Hiszpanii kolejną piękną historię tworzy piłkarz, jeszcze do niedawna pracujący jako... murarz.
Vardy, który jeszcze w wieku 25 lat grał na amatorskim poziomie, w VI lidze angielskiej i przychodził pijany na treningi. Grzegorz Piechna, który nim został królem strzelców ekstraklasy, rozwoził kiełbasę. Do tego grona już teraz można zaliczyć nowego napastnika outsidera La Liga, SD Huesca. 32-letni Enric Gallego, który jeszcze kilka lat temu zajmował się konserwacją rowerów w Barcelonie. Już niedługo będzie miał szanse ponownie zawitać do stolicy Katalonii, tym razem jednak w znacznie przyjemniejszych okolicznościach.
Katalońskie przedmieścia
Debiut w seniorskiej piłce Gallego zaliczył bardzo późno, bo w wieku 20 lat. I to nawet nie w klubie z III/IV ligi, tylko w regionalnym UD Buen Pastor, o którym próżno znaleźć w internecie jakiekolwiek informacje. Jedyne, co można znaleźć pod tą nazwą, to informacje na temat dzielnicy Barcelony.
Co prawda wcześniej miał okazję jako junior trenować w poważniejszym zespole z przedmieść katalońskiej stolicy, jakim jest CF Badalona, jednak późniejszych kilka lat związał z amatorskimi klubami właśnie z przedmieść Barcelony. Krok po kroku, szczebel po szczeblu udowadniał, że marnuje się, pracując jako kierowca ciężarówki czy specjalista od klimatyzacji.
Boisko Alzamory, klubu, z którego Gallego wypromował się do rezerw Espanyolu
W końcu w 2009 roku trafił do rezerw Espanyolu. Była to jego pierwsza styczność z profesjonalnym futbolem, jednak po zaledwie roku ponownie odszedł do klubu z niższych lig. Można się domyśleć, że zaledwie dwie bramki w 17 spotkaniach nie zachwyciły sztabu szkoleniowego „Pericos”. Dlatego w 2010 roku, mając już 24 lata na karku, trafił do IV-ligowego UE Cornella.
Upadki i wzloty
Tam w końcu znalazł swoje miejsce na ziemi. Strzelał sporo, zdarzyło mu się nawet w jednym ze spotkań zdobyć aż pięć bramek. Pamiętajmy jednak, że to wciąż były rozgrywki amatorskie, czwarty szczebel rozgrywkowy. Jego klub w 2013 roku był bliski awansu, jednak niestety ostatecznie nie udało mu się tego dokonać.
Gallego postanowił więc po raz kolejny spróbować poziom wyżej, w Segunda Division B. Tym razem trafił do CF Badalona, czyli klubu, w którym występował jako junior. Niestety, tam ponownie poległ. Trafił tylko dwukrotnie do siatki, pomimo iż dostawał sporo szans, łącznie wystąpił w 21 spotkaniach.
Cóż więc pozostało? Oczywiście powrót do do klubu, w którym wiodło mu się najlepiej. Cornella przyjęła go z otwartymi ramionami, a Gallego znowu zachwycał. Jego bilans w barwach obecnego III-ligowca zatrzymał się w 2018 roku na 101 bramkach w 198 spotkaniach.
Jedno z ponad stu trafień Gallegi w barwach UE Cornella
Upragniony awans
Wówczas urodzony w Barcelonie napastnik po raz trzeci trafił do Segunda Division B. Miał już 31 lat, więc zdecydowanie można powiedzieć, iż był to dla niego ostatni dzwonek, by wybić się wyżej. Nowy klub Hiszpana, Extremadura, musiał wierzyć w jego umiejętności, za transfer Gallegi zapłacił bowiem niebagatelną jak na III ligę sumę 200 00 euro.
Tym razem napastnik w stu procentach wypełnił powierzone mu zadanie. Rozgrywki zakończył z 28 bramkami na koncie, walnie przyczyniając się do awansu swojego zespołu do Segunda Division. Sezon 2018/2019 rozpoczął więc po raz pierwszy na drugim szczeblu rozgrywkowym, z miejsca adaptując się na tym poziomie. Już w trzecim spotkaniu trafił do siatki, a w następnych pięciu robił to pięciokrotnie.
Bycie w centrum uwagi jest najlepsze w profesji napastnika. Rozumiem, że kiedy zawodnik na mojej pozycji jest w dobrej formie, to wszyscy go uwielbiają, i wiem, że muszę to kontynuować. Enric Gallego, październik 2018
15 bramek w 19 spotkaniach. Takim bilansem Gallego zakończył rundę jesienną w La Liga 2, pozostawiając w tyle rywali w klasyfikacji strzelców. Drugi na tej liście, Quique z Deportivo La Coruna, ma na swoim koncie aż pięć trafień mniej. Rzut oka na ligową tabelę na zapleczu Primera Division – Extremadura zajmuje miejsce w strefie spadkowej, jednak gdyby nie trafienia 32-letniego wychowanka UD Buen Pastor, to prawdopodobnie mogłaby być już pewna degradacji. Wystarczy tylko powiedzieć, że 15 goli Gallegi to ponad połowa bilansu bramkowego Extremadury!
Niezwykła szansa
Nic więc dziwnego, że wyczyny napastnika nie przeszły bez echa w całej Hiszpanii. Ostatecznie po zaledwie jednej rundzie na zapleczu Primera Division na ściągnięcie 32-latka zdecydowała się walcząca o utrzymanie SD Huesca. Gallego zadebiutował w jej barwach już w ostatnim spotkaniu z Atletico (0:3).
W ciągu roku moje życie całkowicie się zmieniło, wszystko wydarzyło się bardzo szybko, ale nie boję się wyzwania, jakim jest gra w Primera Division. Jestem bardzo podekscytowany i pewny siebie, wiem, na co mnie stać. Enric Gallego po transferze do Hueski, 16.01.2019
Z IV ligi do I w ciągu dwóch lat. Z placu budowlanego, zza kokpitu ciężarówki w ciągu sześciu. Enric Gallego pokazuje, że niemożliwe nie istnieje. Historia 32-latka daje nam wspaniały przykład, jak ciężką pracą, uporem i wielką pasją można spełnić swoje marzenia. A to zapewne nie ostatnie słowo z jego strony…
https://twitter.com/cwiakala/status/1085492057878204416