Dwa zespoły z końca tabeli 1. Bundesligi mierzyły się dziś z drużynami walczącymi o awans do europejskich pucharów. Zarówno podejmująca u siebie Stuttgart Hertha Berlin, jak i goszczący w Bremie SC Freiburg, przegrali swoje mecze, oddalając się tym samym od utrzymania w niemieckiej ekstraklasie.
Cacau pogrąża Herthę Berlin
Spotkanie Herthy z VfB Stuttgart od początku było wyrównane, pierwszy strzał oddał Gekas dopiero w 13. minucie. Od tamtego momentu zwiększyło się tempo spotkania, z jednej strony bramkarza testowali Pogriebniak i Hilbert, z drugiej – Gekas i Kobiaszwili. Najlepszą szansę w pierwszej połowie zmarnował Roberto Hibert, którego strzał w 40. minucie wspaniale obronił Jaroslav Drobny.
Druga połowa meczu nie zapowiadała spektakularnej gry, oba zespoły zachowywały się tak samo jak jeszcze przed przerwą. Jedyny strzał w początkowej fazie oddał Theofanis Gekas. W obliczu tak nudnego spotkania na zmianę zdecydowali się trenerzy Friedhelm Funkel i Christian Gross. W VfB za Maricę wszedł Cacau, w Hercie Kacara zmienił Kringe. Były gracz Borussii Dortmund musiał jednak zejść już po trzech minutach z powodu kontuzji. Pech nie opuszczał „Starej Damy”: w 74. minucie Łukasz Piszczek zmarnował świetną sytuację, niewiele później strzał Cacau po rykoszecie trafił do bramki. Losów spotkania Hercie nie udało się zmienić mimo wejścia na boisko Artura Wichniarka.
Brema znowu nie daje szansy Freiburgowi
SC Freiburg jest jednym z ulubionych rywali Werderu Brema, który czwarty raz z rzędu zdeklasował przeciwników z południa Niemiec. Po porażkach 0:6, 1:4 i 0:6, tym razem gracze SCF przegrali na wyjeździe 0:4. Lepiej zaczęli co prawda goście, stwarzając pierwszą sytuację w meczu, jednak po chwili to Brema przejęła kontrolę nad przebiegiem spotkania. Na pierwszą bramkę trzeba było czekać do 35. minuty, kiedy to Naldo przedłużył piłkę od Philippa Bargfrede, a ta dostała się pod nogi skutecznego Claudio Pizarro.
Druga połowa także rozpoczęła się od dominacji gospodarzy. W 53. minucie mający przed sobą jedynie bramkarza Aaron Hunt zdobył drugiego gola w spotkaniu. Zaledwie trzy minuty później Pizarro podwyższył na 3:0. Szansom Werderu nie było końca, jednak Bargfrede, Naldo i Özil nie potrafili umieścić piłki w siatce. Zrobił to ten ostatni w 66. minucie, kiedy to ograł zawodników Freiburga z bramkarzem włącznie i trafił do bramki z pięciu metrów. Do końca już nikomu nie udało się zdobyć gola, choć gospodarze mieli jeszcze kilka bardzo dobrych szans.