Przede wszystkim były piłkarz Manchesteru United i Blackburn Rovers, w drugiej kolejności były szkoleniowiec Legii Warszawa. Trener, który ustanowił dwa chlubne rekordy w polskiej piłce klubowej w rozgrywkach UEFA – kolejnych zwycięstw (9), meczów bez porażki (11), a zarazem ten, który oddał bez walki mistrzostwo Lechowi w sezonie 2014/2015, którego konferencje i wypowiedzi w mediach poprzez swoją poprawność, jałową dyplomację i ogólniki przypominały mi zawsze szkolenia i kursy dla domokrążców. Jak mu się wiedzie obecnie u naszych bratanków na Węgrzech?
47-latek pracował przy Łazienkowskiej jako szkoleniowiec w latach 2013–2015. W tym czasie udało mu się wywalczyć mistrzostwo Polski, Puchar Polski oraz uzyskać awans do 1/16 finału Ligi Europy. Całościowy bilans Norwega wygląda następująco – 59 zwycięstw, 17 remisów i 21 porażek we wszystkich oficjalnych meczach ”Wojskowych”.
Legię pod jego wodzą należy postrzegać przede wszystkim jako drużynę pucharową, to właśnie w nich święciła swoje największe sukcesy. Warto nadmienić, że w europejskich pucharach wygrała 15 z 21 meczów, awansując przy tym dwukrotnie do fazy grupowej Ligi Europy. Wspomniane sukcesy pozwoliły podnieść bardzo wyraźnie współczynnik klubowy i w konsekwencji uzyskać korzystne rozstawienie podczas tegorocznych wojaży w rundach kwalifikacyjnych Ligi Mistrzów. Co oczywiste, zasług Norwega na tym polu nie da się podważyć. Pasmo sukcesów nie trwało jednak wiecznie…
Nowy etap kariery trenerskiej
Brak zbieżności z właścicielami co do filozofii prowadzenia pierwszej drużyny, wyczerpanie dotychczasowej formuły współpracy, brak posłuchu w szatni i w końcu nie najlepsze wyniki stanowiły asumpt dla zwolnienia Berga ze stołecznego zespołu. Przedwczesne rozwiązanie kontraktu nakładało na Legię obowiązek przesyłania Norwegowi comiesięcznego przelewu w wysokości 30 tys. €. Odciążenie kasy klubowej nastąpiło w maju, pół roku po zwolnieniu, wraz z podjęciem pracy przez szkoleniowca w nowym klubie, a został nim węgierski Videoton Szekesfehervar.
Przed byłym zawodnikiem Manchesteru United postawione zostały jasne cele, w gruncie rzeczy zbieżne z tymi, które miał w Warszawie – walka o mistrzostwo i Puchar Węgier oraz awans do fazy grupowej Ligi Europy. Niestety na tym etapie sezonu wiemy już, że Madziarzy nie zdołali przebrnąć trzeciej rundy kwalifikacji do Ligii Europy – w dwumeczu z duńskim Midtjylland przegrali 0:1 i zremisowali 1:1.
Lepiej byłemu klubowi Nemanji Nikolicia (z Legii) i Adama Guyrsco (z Pogonii), wiedzie się na krajowym podwórku – w środę wyraźnie pokonali w Pucharze Węgier zespół o nazwie Makói FC 1:6, awansując tym samym do 1/16 finału.
Ostatnio Videoton zremisował z Vasas Budapeszt 1:1 w meczu na szczycie węgierskiej OTP Bank Ligi. Wynik ten nie dał nic praktycznie nikomu, Vasas utrzymał pierwsze miejsce w tabeli i ma przewagę pięciu punktów nad ekipą Berga, która spadła na trzecie miejsce w tabeli, za broniącym tytułu Ferencvarosi. Remis został uzyskany w szczęśliwych okolicznościach, bramkę w doliczonym czasie gry zdobył dla Videotonu Danko Lazović (notabene były piłkarz reprezentacji Serbii i PSV Eindhoven).
Pomysł na grę
Przyglądając się bliżej drużynie Videotonu Szekesfehervar, można dostrzec większą elastyczność w ustawieniu taktycznym i doborze formacji przez Berga. Często drużyna węgierska gra w ustawieniu 4–2–3–1, tak jak to miało miejsce w Legii za kadencji Norwega, nie jest ono jednak stałe, ulega częstym modyfikacjom. W poszczególnych meczach można zobaczyć ustawienie bardziej ofensywne 4–3–3 czy grę w klasycznej formacji na dwóch napastników w układzie 4–4–2.
Co ciekawe, Berg decydował się również na ustawienia skrajnie defensywne – w meczu europejskich pucharów z Midtjylland ustawił swoją drużynę w konfiguracji 5–4–1. Większa elastyczność w ustawianiu drużyny jest jedną z dwóch różnic, jakie można dostrzec z okresu pracy trenera przy Łazienkowskiej, druga będzie odnosiła się do rotacji w składzie. Zmieniając formacje i taktykę pod konkretnych rywali, nie zmienia jednocześnie wykonawców. Świadczy to o tym, że Norweg nie dysponuje szeroką ławką, nie posiada po dwóch w miarę równorzędnych zawodników na każdą pozycję.
Gdzie jest Videoton, a gdzie jest Legia?
Na łamach portalu Csakfoci.hu, w wywiadzie z września tego roku, Norweg dokonał porównania obu klubów, znajdując kilka aspektów, w których Videoton wygląda lepiej od aktualnych mistrzów Polski.
Berg został m.in zapytany o ocenę poziomu swojej byłej i obecnej drużyny odpowiedział ze śmiechem: – Nie… Legia nie jest teraz tak dobra – stwierdził, kontynuując swoją wypowiedź. – Rozwijamy się, rozwijamy i myślę, że to byłby ciekawy mecz, gdybyśmy zagrali teraz przeciwko sobie. Nie ma wątpliwości, że ma od nas lepszych piłkarzy, ale uważam, że szanse byśmy mieli – stwierdził Norweg.
Wskazał także cechy, którymi jego zdaniem Videoton przewyższa Legię: – Videoton ma lepsze miejsce do trenowania, lepszą strukturę klubu i komunikację wewnętrzną. Pracują tam prawdziwi profesjonaliści, wliczając w to prezesa, dyrektora, a także trenerów. Wszyscy zorientowani są na sukces i ambitnie chcemy piąć się w górę na jak najwyższy poziom.
Videoton – skąd ta nazwa?
No właśnie, z czymś mi się kojarzyła, ale nie będąc pewnym, zacząłem szukać. Otóż, jak się okazuje, Videoton był w latach 80. symbolem socjalistycznej techniki, a i na zachodzie budził uznanie. W Europie przedzielonej żelazną kurtyną węgierska myśl techniczna wyróżniała się głównie w postaci telewizorów, ale także radioodbiorników, magnetofonów oraz głośników i kolumn.
Posiadanie sprzętu „węgierskiego Apple’a” było w tamtych czasach dla Polaków wielką sprawą i budziło zazdrość wśród okolicznych mieszkańców. Tak jak wspomniałem, Videoton był wielkim producentem socjalistycznej elektroniki i już w końcówce lat 60. pojawił się w nazwie miejscowego klubu piłkarskiego z Szekesfehervar.