Harry Kane i Heung-min Son – obusieczny miecz Tottenhamu


Harry Kane i Heung-min Son to bez wątpienia dwaj liderzy swojego zespołu. Z tym że Tottenham w tym sezonie jest bardzo mocno zależny od duetu swoich napastników, co nie jest najlepszą informacją dla Jose Mourinho

13 stycznia 2021 Harry Kane i Heung-min Son – obusieczny miecz Tottenhamu
https://ghanasoccernet.com/

Harry Kane i Heung-min Son stworzyli w tym sezonie duet, którzy budzi postrach każdej obrony. Obaj zawodnicy na boisku porozumiewają się wręcz telepatycznie, co przynosi kolejne bramki i punkty. Dla Tottenhamu taka sytuacja jest idealna, ale tylko do pewnego momentu. Jeśli bowiem Anglik z Koreańczykiem nie mają swojego dnia, to automatycznie nie ma go również cała drużyna. To, jak „Koguty” stały się zależne od swojej dwójki snajperów, powinno wywoływać niepokój w sercu Jose Mourinho.


Udostępnij na Udostępnij na

Tottenham w tym sezonie zrobił kilka kroków naprzód. Rozwinął się jako zespół, ale wciąż hamuje go jedna rzecz, a mianowicie zależność od formy Harry’ego Kane’a i Heung-min Sona. Jose Mourinho oparł ofensywę  „Kogutów” na wspomnianej dwójce. Oczywiście nie ma w tym nic złego. Jeśli posiadasz w składzie tak znakomitych zawodników, to grzechem byłoby zmarnowanie ich potencjału. Tottenham nie zachował jednak w tym wszystkim umiaru. W każdym meczu wyłącznie polega na swoich snajperach, a ci nie otrzymują wsparcia od pozostałych zawodników w ataku.

Idealnie skrojony system

Aby dobrze zrozumieć, dlaczego Tottenham jest tak zależny od angielsko-koreańskiego duetu, trzeba poznać jego rolę na boisku. Nie jest żadną tajemnicą, że Jose Mourinho skupia się głównie na defensywie. Trzeba jednak docenić fakt, że 57-latek znalazł swoim dwóm kluczowym snajperom nowe role na boisku. Kibice, dziennikarze czy postronni obserwatorzy widzą jedynie końcowy efekt tego wszystkiego. To na podstawie bramek i wyników rozliczają później menedżera. Taka jest kolej rzeczy, ale w tym konkretnym przypadku warto jednak zatrzymać się i przeanalizować obszary, w których nastąpiła ewolucja Harry’ego Kane’a i Heung-min Sona.

Zacznijmy od Harry’ego Kane’a. Jose Mourinho zmienił jego dotychczasowy styl. Anglik nie jest już bowiem nominalną „dziewiątką”. Na grafikach przedmeczowych jest wprawdzie ustawiony na najbardziej wysuniętej pozycji, ale w praktyce wygląda to już zupełnie inaczej. Harry Kane z klasycznego egzekutora stał się kreatorem gry. 27-latek cofa się bardzo często i szuka sobie miejsca w środkowej strefie boiska. Między linią pomocy a ataku. Dzięki temu ma możliwość kreowania gry i już w tym momencie ma 11 asyst (najwięcej w lidze), a do tej pory jego najlepszy wynik to pięć finalnych podań w sezonie 2016/2017. Warto również dodać, że Harry Kane jest czwartym zawodnikiem w Premier League pod względem liczby „oczekiwanych asyst” z wynikiem 4,2. Przed nim jest tylko Jack Grealish, Kevin De Bruyne oraz Bruno Fernandes.

Nowa rola dla Harry’ego Kane’a otworzyła wiele możliwości dla Heung-min Sona. Jose Mourinho przede wszystkim przesunął swojego zawodnika bliżej środka boiska. Czym się kierował przy podejmowaniu takiej decyzji? A no tym, że schodzący głęboko po piłkę Harry Kane tworzy wolną przestrzeń za swoimi plecami. Heung-min Son dzięki swojej szybkości wbiega w wolną przestrzeń i otrzymuje podanie z głębi pola. Niby nie ma w tym wielkiej filozofii, ale Jose Mourinho kapitalnie poprzestawiał figury na swojej szachownicy, a Koreańczyk dzięki temu odwdzięczył mu się już  12 bramkami w tym sezonie Premier League.

Liczby z kosmosu

W tym sezonie zarówno Harry Kane, jak i Heung-min Son rozumieją się bez słów. Ich współpraca zresztą układa się wyśmienicie, a liczby mówią same za siebie. Anglik ma na swoim koncie w tym momencie w Premier League 11 asyst i dziesięć bramek. Koreańczyk natomiast zanotował już 12 trafień i dorzucił do tego pięć asyst. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że Heung-min Son aż dziewięciokrotnie trafiał w tym sezonie po podaniu swojego partnera z ataku. – Obaj jesteśmy w wieku, w którym wchodzimy w być może nasz najlepszy okres pod względem zrozumienia gry i samego siebie. Pracujemy naprawdę dobrze przez dłuższy czas i oczywiście rozumiemy siebie nawzajem, szczególnie w tym sezonie – mówił Heung-min Son o swojej współpracy z Harrym Kane’em po meczu z Leeds.

Grę Harry’ego Kane’a i Heung-min Sona ogląda się w tym sezonie z zachwytem. Radość, jaką obaj panowie czerpią z gry, z pewnością wpływa pozytywnie na cały zespół. Warto zaznaczyć, że wspomniana dwójka w tym sezonie może stać się najskuteczniejszym duetem w historii Premier League. Przed nimi znajduje się tylko Didier Drogba i Frank Lampard z wynikiem 36 bramek. Angielsko-koreański duet ma w tym momencie 33 trafienia. Mowa tu oczywiście o bramkach, które padały po asyście Harry’ego Kane’a do Heung-min Sona lub na odwrót. Patrząc na tempo i świetną dyspozycję snajperów Tottenhamu, obecny rekord w najbliższej przyszłości zostanie pobity.

W zasadzie można powiedzieć, że cała Anglia rozpływa się nad angielsko-koreańskim duetem. Pod jego adresem padają ciągle nowe komplementy. Najlepiej jednak swoich snajperów opisał sam Jose Mourinho. – Pracują jak zwierzęta – z całym szacunkiem dla zwierząt. Kocham zwierzęta, nie zrozumcie mnie źle. Nie chodzi tylko o zdobywanie bramek i bycie zawodnikami światowej klasy. Są też świetnymi facetami i profesjonalistami, którzy dają z siebie wszystko dla zespołu – mówił Portugalczyk po meczu z Arsenalem w wywiadzie dla stacji Sky Sport. Jose Mourinho z pewnością docenia każdą bramkę i cieszy się z niej. Wie dobrze bowiem, że tak długo, jak trwać będzie dobra passa Harry’ego Kane’a i Heung-min Sona, jego Tottenham będzie zdobywać kolejne punkty.

A co gdy duetowi nie idzie?

Można wymieniać kolejne statystyki, przytaczać analizy czy opinie ekspertów o wyczynach Harry’ego Kane’a i Heung-min Sona. Ale koniec końców obaj są tylko ludźmi. To nie żadne roboty. Każdemu z nich może trafić się gorszy dzień i co wtedy? Fani Tottenhamu chcieliby pewnie powiedzieć, że w tym momencie do gry wkraczają tacy graczy jak Dele Alli, Steven Bergwijn, Lucas Moura, Erik Lamela czy Gareth Bale, ale tak nie jest. Cała wymieniona piątka w Premier League ma zaledwie dwie bramki. Jest to naprawdę koszmarny wynik. Drugim najlepszym strzelcem Tottenhamu w tym sezonie jest Tanguy Ndombele, który dwukrotnie trafiał do siatki rywali.

Obecnie największym problemem Tottenhamu jest całkowita zależność od Harry’ego Kane’a i Heung-min Sona. Ich gole stanowią nieco ponad 75% całej zdobyczy zespołu. To bardzo dużo. Nie ma żadnego zawodnika na ten moment w kadrze „Kogutów”, który wziąłby ciężar gry na siebie, kiedy nie idzie angielsko-koreańskiemu duetowi. Przebłyski geniuszu widać u Stevena Bergwijna, ale Holender ma ogromne problemy ze skutecznością. Natomiast Dele Alli, Lucas Moura, Erik Lamela czy Gareth Bale są albo bez formy, albo spędzają czas na kozetce u fizjoterapeutów.

Taki stan rzeczy szczególnie powinien niepokoić Jose Mourinho. Forma całego Tottenhamu zależy bowiem od dyspozycji dnia Harry’ego Kane’a i Heung-min Sona. Do tego momentu obaj panowie spisują się znakomicie w większości meczów, ale zdarzyły się już w tym sezonie takie spotkania, gdzie dwie najjaśniejsze gwiazdy „Kogutów” lekko straciły swój blask. Mowa tu szczególnie o starciach z Crystal Palace i Leicester City. Nie da się ciągle bazować i liczyć na dwójkę zawodników. Wie coś o tym Everton w tym sezonie, a Jose Mourinho też publicznie zaczął zwracać na to uwagę. – Chcę więcej bramek, zwłaszcza od innych graczy – mówił Portugalczyk po meczu z Leeds.

Czy to wystarczy, aby podnieść upragnione trofeum?

Czy Tottenham powinien zacząć się martwić o to, w jakim stopniu stał się zależny od Harry’ego Kane’a i Heung-min Sona? Zdecydowanie tak. Na razie obaj są w znakomitej formie, ale to przecież może się zmienić. Obecny sezon jest przecież szalony. Mecze rozgrywane są co trzy dni, a zarówno Anglik, jak i Koreańczyk nie opuścili jeszcze żadnego spotkania w Premier League. To może rzutować na ich formę w drugiej części sezonu. Realnym scenariuszem jest również możliwość odniesienia kontuzji przez któregoś z nich. Zmęczenie, małe kryzysy czy dołki formy dotyczą przecież Harry’ego Kane’a i Heung-min Sona w takim samym stopniu jak pozostałych piłkarzy.

Jak już zostało wspomniane, Harry Kane i Heung-min Son mieli udział w tym sezonie przy nieco ponad 75% wszystkich bramek Tottenhamu w Premier League. Dla porównania dwóch najlepszych strzelców w Liverpoolu, Manchesterze City, Manchesterze United i Chelsea miało znacznie mniejszy udział procentowy w ogólnej liczbie bramek swojego zespołu w Premier League. Wynosił on kolejno 51%, 38%, 55% i 33%. Takie proporcje są znacznie zdrowsze. Drużyna nie staje się zależna tylko od dwójki zawodników. Odpowiedzialność rozkłada się na kilku graczy. Taki stan rzeczy daje również większy komfort psychiczny.

Przed Jose Mourinho bardzo trudne zadanie. Może okazać się, że zarówno Harry Kane, jak i Heung-min Son będą w tak dobrej formie do końca sezonu. Ale skrajnie nieodpowiedzialne ze strony Portugalczyka byłoby zakładanie takiego scenariusza. Szczególnie że obecny sezon jest naprawdę wyjątkowy. Jeśli Jose Mourinho marzy się pierwsze trofeum z Tottenhamem, musi odblokować swoich pozostałych piłkarzy i sprawić, że angielsko-koreański duet przestanie być obusiecznym mieczem. W przeciwnym wypadku miecz ten może trafić nie w rywali, ale prosto w drużynę Portugalczyka.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze