Wraz z początkiem 2019 roku każdy z nich będzie miał prawo podpisać kontrakt z nowym pracodawcą. Potencjalna umowa weszłaby w życie już 1 lipca, a zawodnicy zgarnęliby zapewne sowitą nagrodę za autograf na kontrakcie. W tym roku lista graczy z Premier League, którzy mogą skorzystać z prawa Bosmana, imponuje. Nie brakuje gwiazd, które znacznie podniosłyby poziom sportowy większości zespołów Europy.
Zimowe okno transferowe najczęściej nie przynosi tyle emocji co letnie. W styczniu kupują głównie zdesperowani. Tacy, którzy z różnych powodów zawodzą w bieżącym sezonie lub są nękani plagą kontuzji. Każdy z liczących się klubów (i tych dużo słabszych też) bacznie jednak obserwuje rynek i sytuację kontraktową licznych graczy. Dlaczego? Zimą można nierzadko pozyskać prawdziwą perełkę na zasadzie prawa Bosmana, z półrocznym wyprzedzeniem podpisując kontrakt z graczem. Nowy klub płaci wówczas „jedynie” zawodnikowi (prowizję za podpisanie umowy), a unika kosztów wykupienia piłkarza z obecnego zespołu. W dobie horrendalnych sum transferowych pozyskanie gracza na zasadzie prawa Bosmana jest niesamowitą okazją. Takich okazji nie brakuje również obecnie w Premier League. Ba, jest ich nawet więcej niż zwykle.
Z racji sporej liczby graczy z Premier League mogących już 1 stycznia skorzystać z prawa Bosmana warto podzielić zawodników na formacje. W każdej z nich zostanie opisanych trzech najciekawszych.
Bramkarze:
Petr Cech
O sportowej karierze Petra Cecha można wypowiadać się jedynie w superlatywach. W Anglii golkiper zdobył wszystko, co było do zdobycia. I to kilkukrotnie. W Europie niewiele gorzej. Do zwycięstwa w Lidze Mistrzów dołożył trofeum Ligi Europy. Czeski bramkarz przez lata był jednym z czołowych graczy, jeżeli nie najlepszym na swojej pozycji w Premier League. Fantastyczne interwencje, spokój i świetne zarządzanie linią defensywną stały się znakiem rozpoznawczym Petra Cecha. Czas leci jednak nieubłaganie, a utrzymanie się na szczycie w tak trudnej lidze jak angielska jest wręcz niemożliwe.
W ostatnich sezonach czeski bramkarz zaczął popełniać więcej błędów, co wykorzystali konkurenci do gry między słupkami. W Chelsea Petra Cecha wygryzł Thibaut Courtois. Ponad trzy lata po transferze do Arsenalu historia się powtarza. Przejście Bernda Leno na Emirates Stadium było jasnym sygnałem, że dla Czecha zacznie brakować miejsca. Pół roku do końca kontraktu sprawia jednak, że golkiper jest bardzo atrakcyjną opcją dla wielu klubów. Możliwość sprowadzenia Petra Cecha latem miała sondować AS Roma. Nawet mimo 36 lat na karku można spodziewać się sporego zainteresowania usługami utytułowanego bramkarza.
https://www.youtube.com/watch?v=ifkF8gZNKSo
Michel Vorm
Jeszcze podczas sezonu 2013/2014 wydawało się, że kariera Michela Vorma zmierza w jak najlepszym kierunku. Świetna dyspozycja w barwach Swansea City zaowocowała powołaniem do reprezentacji Holandii na mundial w Brazylii. Amerykę Południową golkiper opuszczał z brązowym medalem na szyi, a zwieńczeniem udanego okresu był transfer do Tottenhamu Hotspur. Na White Hart Lane kariera zawodnika mocno jednak wyhamowała. Pełniąc jedynie funkcję zmiennika Hugo Llorisa, golkiper popadł w zapomnienie. Grając sporadycznie, nie miał szans na dalszy rozwój i przede wszystkim utrzymanie miejsca w holenderskiej kadrze. Zaledwie 47 rozegranych spotkań w ciągu ponad czterech lat w zespole „Spurs” mówi samo za siebie. Dlatego już od pewnego czasu golkiper planuje zmianę pracodawcy. Od ponad roku Michelowi Vormowi przygląda się Feyenoord Rotterdam. O ile holenderski gigant nadal byłby zainteresowany sprowadzeniem golkipera, pytanie, czy sprostałbym oczekiwaniom finansowym gracza. W Premier League płace są jednak na znacznie innym, dużo wyższym poziomie.
Heurelho Gomes
Najstarszy z wymienionej trójki „minął się” z Michelem Vormem na White Hart Lane. To właśnie miejsce odchodzącego do Watfordu Brazylijczyka zajął obecny golkiper Totenhamu Hotspur. Transfer na Vicarage Road okazał się dla Heurelho Gomesa świetnym ruchem. Bardzo szybko stał się czołową postacią drużyny, grając przez dwa sezony we wszystkich spotkaniach angielskiej ekstraklasy. Sytuacja dwukrotnego zdobywcy Pucharu Konfederacji uległa jednak zmianie w połowie poprzedniej kampanii. Nowy szkoleniowiec Watfordu, Javi Gracia, postawił między słupkami na Orestisa Karnezisa. Brazylijczyk został odstawiony na boczny tor. Sytuację zawodnika pogorszył jeszcze bardziej letni transfer Bena Fostera, gdyż angielski bramkarz od początku obecnego sezonu jest podstawowym golkiperem Watfordu.
W obecnej sytuacji jedynym wyjściem dla Heurelho Gomesa jest zmiana klubu. Z możliwości podpisania kontraktu z zawodnikiem już 1 stycznia na pewno będzie chciało skorzystać kilku chętnych. Tym bardziej, że przez lata brazylijski golkiper wyrobił sobie świetną markę zarówno w Holandii, jak i na Wyspach.
Obrońcy:
David Luiz
Jednym z najgorętszych nazwisk, które będzie można w styczniu pozyskać na zasadzie prawa Bosmana, jest David Luiz. Brazylijski defensor nie porozumiał się z Chelsea w sprawie warunków nowej umowy i latem odejdzie z klubu. To duża strata dla „The Blues”, gdyż zawodnik jest podstawowym graczem jedenastki londyńczyków. W obecnym sezonie rozegrał osiemnaście ze wszystkich dziewiętnastu spotkań w Premier League. Sytuację zawodnika na pewno wykorzysta konkurencja. Niezwykle utytułowanego gracza na pewno chętnie widziałoby w swoich zespołach wielu szkoleniowców pozostałych czołowych klubów Europy. Tym bardziej, że David Luiz jest w optymalnym wieku dla środkowego defensora. Na najwyższym poziomie Brazylijczyk powinien spokojnie pograć jeszcze dwa, a może nawet trzy lata.
To wszystko działa na wyobraźnię, bo nawet pół roku przed końcem umowy zawodnik jest wyceniany na 25 milionów euro (dane Transfermarkt.de). Defensorów tak dobrze czujących się z piłką przy nodze, dysponujących kreatywnością w rozegraniu akcji i kapitalnie wykonujących stałe fragmenty gry nie jest wielu. Szansa na promocyjne pozyskanie jednego z nich wkrótce zapewne sprawi, że po Brazylijczyka ustawi się kolejka chętnych. Chyba że Chelsea nagle zgodzi się na warunki zawodnika (kwestią sporną długość umowy). Wtedy defensor zapewne zostałby na Stamford Bridge, choć ten scenariusz wydaje się obecnie mało prawdopodobny.
Gary Cahill
Prawie siedem lat temu angielski defensor uznawany był za jeden z największych talentów wyspiarskiej piłki. To właśnie w Garym Cahillu eksperci upatrywali nowego Tony’ego Adamsa w kadrze „Sons of Albion”. Wyścig o pozyskanie defensora wygrała Chelsea. Zdecydowanie można stwierdzić, że zawodnik w pełni wykorzystał swoją szansę na zaistnienie w wielkim futbolu. W czasie pobytu na Stamford Bridge Gary Cahill stworzył niesamowity duet z Johnem Terrym oraz zdobywał trofea zarówno w Anglii, jak i na arenie europejskiej. Kapitan „The Blues” pełni jednak obecnie w zespole Maurizio Sarriego jedynie funkcję rezerwowego. Od pierwszych minut występuje tylko w rozgrywkach pucharowych. To o wiele za mało dla 33-letniego gracza. Odejście defensora jest już praktycznie pewne. Z uwagi na olbrzymie zasługi Anglika dla klubu Chelsea nie będzie czekać do czerwca, gdy wygasa kontrakt gracza. „The Blues” są skłonni obniżyć kwotę żądaną za zawodnika nawet do pięciu milionów funtów i pożegnać się z Garym Cahillem już w styczniu.
Vincent Kompany
Belg to jeden z tych graczy, których rozwój skutecznie zahamowały kontuzje. Liczne urazy wręcz storpedowały szansę Vincenta Kompany’ego na zostanie najlepszym środkowym defensorem globu. Jednak nawet mimo przeciwności losu zawodnik zdołał w ciągu ponad dziesięciu lat w zespole Manchesteru City wygrać wszystkie możliwe trofea w angielskich rozgrywkach. Każde z nich przynajmniej raz, choć to najważniejsze – mistrzostwo Anglii – nawet trzykrotnie. Wszystko wskazuje jednak na to, że obecny sezon jest dla 32-latka ostatnim w barwach „The Citizens”. W obliczu dobrej dyspozycji: Johna Stonesa, Aymerica Laporte oraz Nicolasa Otamendiego Belg pełni jedynie funkcję czwartego w hierarchii zespołu defensora.
Spekulacje dotyczące odejścia Vincenta Kompany’ego z Etihad Stadium trwają już ponad pół roku. Latem media donosiły o możliwym następcy belgijskiego zawodnika. Pep Guardiola miał do swojej listy życzeń dopisać nazwisko tegorocznego zdobywcy nagrody Golden Boy, Matthijsa de Ligta. Dlatego szansy na regularną grę defensor musi szukać gdzie indziej. Być może w lidze mniej intensywnej niż angielska problem z kontuzjami by się rozwiązał. Tak czy inaczej zawodnik przez lata imponował, co daje graczowi pełne prawo do liczenia na podpisanie kontraktu z zespołem z europejskiej czołówki.
Pomocnicy:
Aaron Ramsey
Zdecydowanie jednym z najciekawszych graczy, który z początkiem stycznia może podpisać kontrakt z nowym klubem, jest 28-letni Walijczyk. Dla Aarona Ramseya w Arsenalu zrobiło się za ciasno. Ponad dziesięcioletnia (włącznie z paroma wypożyczeniami) przygoda zawodnika z klubem z Emirates Stadium wielkimi krokami dobiega końca. Od dłuższego czasu media spekulują, kto będzie kolejnym pracodawcą utalentowanego gracza. Obecnie wszystko wskazuje na Juventus, choć na konkrety trzeba jeszcze trochę poczekać. W Turynie Aaron Ramsey na pewno miałby sporą szansę na zdobycie większej liczby trofeów. Podczas gry w Arsenalu do trzech Pucharów Anglii dołożył dwie Tarcze Wspólnoty. To dobry wynik, lecz Walijczyka stać na wiele więcej. Tym bardziej że zawodnik wkracza w optymalny wiek dla piłkarza. Obecnie szansa na wygranie największych trofeów z Arsenalem jest czysto iluzoryczna.
James Milner
Uniwersalny żołnierz Jürgena Kloppa. Anglik gra tam, gdzie wskaże szkoleniowiec. Podczas swojej kariery operował na wszystkich pozycjach z wyjątkiem środka obrony i bramki. To właśnie niesamowita uniwersalność stanowi największy atut Jamesa Milnera. W Liverpoolu jest najbardziej doświadczonym graczem i wicekapitanem zespołu. Strzela bramki, asystuje i przede wszystkim biega. Statystyki pokonanych przez niespełna 33-latka kilometrów w trakcie spotkań są oszałamiające. Anglik bezsprzecznie jest jedną z najważniejszych postaci zespołu Jürgena Kloppa. Jednak nie od dziś wiadomo, że zawodnik chętnie wróciłby do Leeds United, gdyby „The Peacocks” wywalczyli awans do Premier League. Inne kierunki wydają się mało prawdopodobne. Tym bardziej, że w obecnym sezonie James Milner walczy z Liverpoolem o mistrzostwo Anglii i wygranie Ligi Mistrzów. Z Anfield Road Anglika nikt nie wypycha. Wręcz przeciwnie – chcą, żeby został.
Juan Mata
Sytuację mistrza świata i Europy znacznie zmieniła roszada na stanowisku menedżera Manchesteru United. Jose Mourinho nie widział w osobie Juana Maty wiodącej postaci zespołu. Zawodnik często grał zaledwie w końcówkach spotkań bądź był zdejmowany w okolicach 70. minuty. To zdecydowanie za mało jak na możliwości tak utalentowanego gracza, jakim bez wątpienia jest Juan Mata. Początek pracy nowego szkoleniowca Manchesteru United, Ole Gunnara Solskjaera, daje jednak nadzieję na nowy start Hiszpanowi. Sam zawodnik przyznaje, że dobrze czuje się na Old Trafford. Nowy kontrakt nie został jednak podpisany, a chętnych, którzy będą namawiać zawodnika do przeprowadzki, na pewno nie braknie. Tym bardziej, że posiadanie tak utytułowanego i doświadczonego gracza w kadrze to prawdziwy skarb.
https://www.youtube.com/watch?v=Vh5BNGrwqQ4
Napastnicy:
Daniel Sturridge
Od kilku lat kontuzje stanowią główny problem angielskiego snajpera. Po fenomenalnym sezonie 2013/2014 Daniel Sturridge wraz z Luisem Suarezem byli określani mianem najgroźniejszego duetu napastników w Europie. Urugwajczyk odszedł jednak do Barcelony, a Anglik pauzował przez kolejne kontuzje. Rozwój wielkiego talentu został znacznie zahamowany. Obecnie w Liverpoolu zawodnik pełni zaledwie funkcję rezerwowego, gdyż w pierwszym składzie niepodważalną pozycję ma Roberto Firmino. Wygasająca w czerwcu umowa jest na pewno świetną okazją dla Anglika do przemyślenia kolejnych kroków w karierze. Chętnych na niego nie braknie, a szanse na regularną grę w Liverpoolu ma niewielkie. Z pewnym miejscem w składzie i dużym zaufaniem szkoleniowca Daniela Sturridge’a na pewno stać, by co sezon przekraczać granice przynajmniej 20 strzelonych bramek.
Olivier Giroud
W podobnej sytuacji do Anglika jest zawodnik Chelsea. Choć sam Olivier Giroud deklaruje chęć walki o nowy kontrakt, to Francuz może stać się kolejną ofiarą polityki „The Blues”. 32-letni napastnik w zespole Maurizio Sarriego pełni zaledwie funkcję rezerwowego, w dodatku strzelając głównie w rozgrywkach Ligi Europy. To może nie wystarczyć, by zostać na Stamford Bridge. Z tego powodu na pewno nie będzie rozpaczać wielu innych klubów. Dryg Francuza do zdobywania bramek jest powszechnie znany, więc ofert już w styczniu nie powinno zabraknąć. Latem możliwość pozyskania zawodnika sondowała Olympique Marsylia. Kierunek francuski wydaje się właśnie najlepszą opcją dla Oliviera Girouda.
Andy Carroll
Przez lata wyśmiewany z powodu nieadekwatnej do umiejętności kwoty odstępnego zapłaconej za Anglika przez Liverpool. Z tego powodu już od początku na Anfield Road napastnik miał pod górkę. Szansę na karierę Andy’ego Carrolla w klubie z Merseyside skutecznie pogrzebał potem Brendan Rodgers. Odejście do West Ham United miało uratować karierę zawodnika. Kolejne urazy przez lata uniemożliwiły jednak pokazanie pełni umiejętności rosłemu napastnikowi. Po zmianie szkoleniowca w zespole „The Hammers” dla Andy’ego Carrolla powoli zaczyna brakować miejsca. Manuel Pellegrini woli stawiać na szybkich graczy w przedniej formacji. Anglik pełni jedynie funkcję zadaniowca, wchodząc z ławki rezerwowych. Dlatego już od kilku tygodni media spekulują o przyszłości zawodnika. Zainteresowany pozyskaniem gracza, któremu w czerwcu wygasa kontrakt, jest Celtic Glasgow. Tylko czy Andy Carroll będzie chciał współpracować z człowiekiem, który zakończył jego karierę w Liverpoolu? Wątpliwe, szczególnie że innych chętnych nie powinno zabraknąć.
***
Lista graczy, których już 1 stycznia będzie można zakontraktować na zasadach prawa Bosmana, imponuje. Zawodnicy o różnej specyfice, wieku i doświadczeniu sprawiają, że rynek jest niesamowicie urozmaicony. Już teraz trwają na pewno zakulisowe negocjacje. Kto odejdzie? Komu uda się zakontraktować gwiazdę po promocyjnych kosztach? Już w styczniu wszystko powinno się wyjaśnić.