W 2012 roku był krok od zakończenia piłkarskiej kariery. Dziś stał się jednym z najgorętszych nazwisk na giełdzie transferowej w Europie, ostatecznie lądując w Celcie Vigo z dużymi nadziejami na przyszłość. Kariera Johna Guidettiego przypomina prawdziwą sinusoidę i trudno tutaj o jakąkolwiek przewidywalność. Tytuł Mistrza Europy U-21 i pewny plac w Galicji zdają się jednak wieszczyć byłemu piłkarzowi Manchesteru City o wiele lepsze czasy.
– Nigdy już nie zjem kurczaka – tymi słowami młody Szwed podsumował problemy ze zdrowiem, z którymi zmagał się w przededniu Euro w Polsce i na Ukrainie. Był wtedy w niesamowitym gazie. Będąc na wypożyczeniu w Feyenoordzie Rotterdam, strzelał bramki jak na zawołanie, zatrzymując swój licznik na 20 bramkach w 23 spotkaniach i walce o mistrzostwo Holandii. Włodarze Manchesteru zacierali ręce, a Szwedzi już nie mogli się doczekać, aby zobaczyć w akcji śmiercionośny duet Ibrahimović – Guidetti, który miał siać popłoch na ukraińskich boiskach. Ostatecznie na Euro pojechał tylko ten pierwszy, a młody chłopak pochodzący ze Sztokholmu przeżywał w tym czasie prawdziwy dramat.
O co więc chodziło? Guidetti będąc na urodzinowej imprezie swojej dziewczyny, zjadł kurczaka, po którym doszło do zatrucia pokarmowego. W wyniku tej dolegliwości doszło do uszkodzenia centralnego systemu nerwowego, a co za tym idzie – braku czucia w prawej nodze. Diagnoza lekarza była druzgocąca – kariera Szweda wisiała na włosku. Na szczęście powikłania okazały się mniej szkodliwe i Guidetti po sześciu miesiącach mógł wrócić do treningów.
Działacze Manchesteru City postanowili mu jednak zaufać i podpisali z młodym zawodnikiem nowy, trzyletni kontrakt. Na boisko powrócił dopiero w styczniu 2014 roku, kiedy to został wypożyczony do Stoke City. W ciągu pół roku zaliczył jedynie 60 minut na boiskach Premier League i powrót do pełnej sprawności fizycznej przedłużał się. Nic więc dziwnego, że włodarze „The Citizens” zdecydowali się na wypożyczenie napastnika do Celtiku. Tam Szwed wyraźnie odżył, zaliczając piorunujący start sezonu. Sześć bramek w dziewięciu spotkaniach napawało optymizmem i mimo że była to tylko Scottish Premiership, nazwisko Szweda zaczęło przewijać się w mediach w kontekście transferu do Feyenoordu i Olympique’u Marsylia. Pojawiły się nawet głosy, że klub Bielsy jest w stanie zapłacić mu 20 tys. funtów więcej niż Celtic, co musiało solidnie uderzyć do głowy IF Brommapojkarna.
Guidetti zaczął jednak grać słabiej, a bardziej niż na boisku skupiał się na tym, gdzie zagra w przyszłym sezonie. Za takie zachowanie dostało mu się m.in. od legendy Celtiku, Chrisa Suttona, który prosił młodego Szweda o zachowanie rozsądku i skoncentrowaniu się na grze w piłce. Ostatecznie reprezentant szwedzkiej młodzieżówki zdecydował się nie kontynuować swojej kariery w Glasgow. Decyzję, gdzie będzie grał po sezonie zostawił na lipiec, gdyż priorytetem były młodzieżowe Mistrzostwa Europy. I rzeczywiście, lepszego okienka wystawowego nie mógł sobie wyobrazić. Dwie bramki, świetne spotkanie z Danią i całkiem dobry mecz finałowy z Portugalią spowodowały, że Guidetti znów wrócił do gry.
Ostatecznie najbardziej konkretna okazała się Celta. Pięcioletni kontrakt dopięto bardzo szybko i Szwed, na zasadzie wolnego transferu przeniósł się nad Ocean Atlantycki. Czy mógł wybrać lepiej? Raczej nie. Larrivey już niedługo pewnie wyleci na Wyspy i Guidetti nie będzie miał żadnego realnego rywala w walce o pierwszy skład. Co więcej Celta lubi grać piłką i ma wysokie statystyk posiadania piłki, co może być wodą na młyn dla szwedzkiego goleadora. Fakt, nie ma tam już Krohn-Dehliego, ale mając za plecami Nolito i Orellanę, może spodziewać się wysypu dobrych podań. I kto wie, czy gwiazda młodego Szweda nie rozbłyśnie jeszcze mocniej? Zresztą jak widać, już czuje się tam dobrze.
https://instagram.com/p/5CdKBjxQc8/