Gruzja coraz szerzej otwiera drzwi europejskiego mainstreamu


Progres, który ciągle notuje Gruzja, kreuje dla niej ważniejszą rolę w europejskim spektaklu niż bycie kopciuszkiem wśród porządnych reprezentacji

11 października 2024 Gruzja coraz szerzej otwiera drzwi europejskiego mainstreamu
georgiatoday.ge

Spieszmy się kochać piłkarskich kopciuszków, tak szybko odchodzą. Ta parafraza tekstu Jana Twardowskiego ma podobnie sentymentalno-melancholijny wydźwięk co oryginał, jednak tylko w teorii. W praktyce nie odnosi się do jednorazowego wystrzału formy reprezentacji Gruzji podczas Euro, który będziemy wspominać z rozrzewnieniem. „Krzyżowcy” po mistrzostwach kontynentu grają z jeszcze większym polotem i skutecznością, co na ten moment zapewnia im pierwsze miejsce w swojej grupie w Lidze B Ligi Narodów. Gdzie Gruzja ma swój szczyt i na czym polega jej fenomen? O tym w dalszej części tekstu.


Udostępnij na Udostępnij na

Trust the process

Federacja gruzińska potrafi robić to, czego w reprezentacji „Biało-czerwonych” dawno nie odnotowaliśmy. Po wybraniu selekcjonera osoby decyzyjne… obdarzają go zaufaniem. Tak proste, a tak nieprawdopodobne w realiach naszego małego świata. Od marca 2010 roku Gruzja miała tylko czterech selekcjonerów. I to uwzględniając w nich jeden wyjątek od reguły – Kakhabera Tskhadadzego, który był trenerem tylko dziewięć miesięcy. Z pozostałej trójki każdy szkoleniowiec prowadził „Krzyżowców” w przynajmniej 40 spotkaniach.

Można się spodziewać, że aktualny selekcjoner – Willy Sagnol – niedługo zostanie rekordzistą. Na ten moment Gruzja pod jego wodzą wybiegła na równo 40 meczów, a najwyższy do tej pory wynik należy do Vladimira Veissa, poprzednika. Słowak zarządzał drużyną w 48 pojedynkach, jednak Willy Sagnol ma aktualnie tak mocną pozycję, że jedynie dezercja do innej, mocniejszej reprezentacji mogłaby sprawić, że nie osiągnie on liczby przynajmniej 50 spotkań.

Pod jego wodzą Gruzja oprócz efektywności charakteryzuje się też efektownością i polotem. Więcej o charakterystyce gry w ostatnich miesiącach opowiada nam Luka Lagvilava, założyciel Georgian Footy.

– Przystępując do Euro, byliśmy zdecydowanie największymi outsiderami, zwłaszcza biorąc pod uwagę kaliber drużyn, z którymi przyszło nam się zmierzyć, zarówno pod względem jakości, jak i doświadczenia. Dlatego oczekiwano od nas bardziej defensywnego podejścia, które moim zdaniem zrealizowaliśmy na przyzwoitym poziomie.

– Wchodząc w rozgrywki Ligi Narodów, pierwszego meczu przeciwko Czechom nie rozpoczęliśmy najlepiej, gdyż graliśmy zbyt głęboko cofnięci, będąc pod dużą presją ze strony przeciwników. Stopniowo jednak zaczęliśmy wchodzić w mecz, co pozwoliło zawodnikom zyskać pewność siebie i grać bardziej odważnie (zdobycie trzech bramek w 14 minut w drugiej połowie również w tym pomogło). Podobna sytuacja miała miejsce z Albanią, która moim zdaniem jest drużyną o niemal identycznej jakości. Są jednak bardziej zrównoważonym zespołem, podczas gdy u nas wyróżniają się dwie, trzy wyraźne gwiazdy – opowiada Luka Lagvilava.

Z piekła do nieba

Jest 8 września 2023 roku. Gruzja po trzech meczach kwalifikacji mistrzostw Europy ma na koncie cztery punkty. Realnie można się było spodziewać trzech. O ile na wygraną z Cyprem można było liczyć, o tyle oczek w meczach z Norwegią i Szkocją w ciemno nie można było zakładać. Jednak z drużyną ze Skandynawii udało się zremisować, więc morale było podbudowane.

Zawodnicy przygotowują się do domowego spotkania z Hiszpanią. Naturalnie, nikt nie spodziewa się, że Gruzja zdobędzie w tym meczu chociażby punkt. W optymistycznych scenariuszach lokalnych pasjonatów raczej przejawiała się wizja zadowolenia ze zdobytej bramki. I w rzeczy samej – Gruzja tego gola strzeliła. Jednak straciła ich aż siedem. W dodatku zdobywcą jednego z nich był tak naprawdę dzieciak – mający 16 lat i 2 miesiące Lamine Yamal. Przypieczętował on dzieło zniszczenia, które było najwyższą porażką w historii reprezentacji Gruzji.

Czy po tym meczu pojawili się wątpiący w ten projekt? Na pewno tak. Jak długo Sagnolowi zajęło spowodowanie, że krytycy porzucili swoje tezy? Miesiąc.

Na następnym zgrupowaniu Gruzja rozegrała mecz towarzyski z Tajlandią, w którym… odnotowała swoje najwyższe zwycięstwo w historii. Oczywiście, reprezentacja ta nie jest światową czołówką, ale rozgromienie 8:0 kadry, która na ostatnim Pucharze Azji doszła do 1/8 finału, to jest pewien wyczyn. Szczególnie że trzy dni po tym zwycięstwie nastąpił kolejny pogrom, tym razem 4:0 z Cyprem na własnym stadionie.

Założycielskie zgrupowanie

Powyższe mecze miały niebagatelne znaczenie w kontekście tego, by nie dopuścić do długotrwałego zwątpienia. Ono nie nastąpiło – wręcz przeciwnie. Tuż po wspomnianych spotkaniach nastąpiły pojedynki, które Willy Sagnol w wywiadzie dla Sport.pl określił jako kluczowe dla jego drużyny. Był to remis 2:2 ze Szkocją oraz porażka 1:3 z Hiszpanią. Na pierwszy rzut oka można się zdziwić – jak jeden punkt w dwóch meczach może zbudować drużynę? Zdaniem trenera Gruzja zaprezentowała się w nich z bardzo dobrej strony i był to przełomowy moment.

Natomiast nasz ekspert zaznacza jeszcze jedno, inne wydarzenie, które przeistoczyło drużynę w twór na wyższym poziomie.

– Powiedziałbym, że od play-offów z Ligi Narodów drużyna weszła w nowy etap swojego życia – zarówno tego na murawie, jak i poza nią. Zakwalifikowanie się do Euro 2024 zdecydowanie wzmocniło pewność siebie, ale dojście do 1/8 finału było jeszcze większym krokiem naprzód. Zespół poczuł wiarę w siebie, której wcześniej nie doświadczył. Większość zawodników jest zdrowa i w pełni sprawna, co również jest dobrym znakiem. Nie mamy dużego pola manewru przy zmianach, więc gotowość do gry najważniejszych 13-14 piłkarzy pozwala odnosić najlepsze możliwe rezultaty – tłumaczy Luka Lagvilava.

Młodociany potencjał a bieda

Gruzja charakteryzuje się kadrą zbilansowaną między doświadczeniem starych lisów a fantazją i beztroską młokosów. Większość zawodników znajduje się w zakresie 26-30 lat. Wyjątkiem w pierwszą ze stron jest dwóch weteranów gruzińskiej piłki narodowej – Giorgi Loria (38 lat) oraz Guram Kashia (37 lat). Sumarycznie rozegrali prawie 200 spotkań dla „Krzyżowców”, chociaż dzisiaj na boisku możemy wyczekiwać jedynie tego drugiego. Loria raczej nie będzie w stanie wskoczyć między słupki w miejsce Mamardashviliego, który zabłysnął podczas Euro.

Najmłodszymi zawodnikami w aktualnej kadrze są 23-latkowie, jednak w takim wieku trudno ich nazwać młodzieżowcami. Szczególnie jeżeli są to takie postacie jak Kvaratskhelia czy Mikautadze, którzy są znani od kilku dobrych lat. Jednakowoż za jakiś czas sytuacja w kadrze może się zacząć zmieniać z powodu… problemów finansowych Dinamo Tbilisi.

Klub ten ma najlepszą szkółkę piłkarską w kraju i jak twierdzi Luka Lagvilava – aż 19 zawodników z obecnej kadry narodowej jest jej wychowankami. Dinamo jednak z powodu ciągłej zmiany trenerów wpadło w ekonomiczny dołek. Z tego powodu klub zaczął grać w gruzińskiej ekstraklasie niemal wyłącznie zawodnikami z akademii. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że od długiego czasu w pierwszym składzie są Saba Kharebashvili oraz Vakhtang Salia, którzy wywalczyli go odpowiednio w wieku 15 i 16 lat. Zdążyli już nawet zagrać w europejskich pucharach i mogą stanowić o sile Gruzji w przyszłości.

– Uważam, że od tego momentu możemy iść tylko w górę, zwłaszcza jeśli wyniki w Lidze Narodów ułożą się po naszej myśli. Coraz więcej młodych zawodników i stosunkowo sprawdzonych graczy będzie zyskiwać zaufanie oraz szansę na grę za granicą, co tylko pomoże naszemu zespołowi rozwijać się na każdym poziomie. Nie jesteśmy jeszcze na tym samym poziomie co Polska, Czechy czy Ukraina, jeśli chodzi o liczbę zawodników grających w lepszych ligach, ale mam nadzieję, że to się zmieni – kończy Luka Lagvilava.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze