W grupie L byliśmy świadkami dwóch meczów „o pietruszkę”. W obu spotkaniach zwyciężały zespoły, które miały już zagwarantowany awans do 1/16. Porto 3:1 CSKA Sofia, Besiktas 2:0 Rapid Wiedeń.
Karty w grupie L zostały rozdane przed dwoma tygodniami, kiedy to Porto zapewniło sobie pierwsze miejsce w grupie dzięki zwycięstwu nad Rapidem, a Besiktas rozprawił się z CSKA Sofia. Bilans bezpośrednich pojedynków pomiędzy dwoma zespołami, które znalazły się na premiowanych awansem lokatach, jest korzystniejszy dla Portugalczyków. Ostatnie spotkanie Turków mogłoby więc zakończyć się horrendalnym wynikiem, a ci i tak nie znaleźliby się na czele stawki.
Mogłoby się wydawać, że potentaci potraktują mecze szóstej kolejki jak sparingi. Nic bardziej mylnego. Mimo iż stawką meczów był jedynie prestiż oraz premie, zarówno Porto jak i Besiktas nie zlekceważyli przeciwników, dzięki czemu zdobyli komplet punktów.
Portugalczycy nie dali cienia złudzeń swoim rywalom, pokonując ich w imponującym stylu. Już w 22. minucie Nicolas Otamendi wpisał się na listę strzelców, wykorzystując zamieszanie w polu karnym. Do przerwy Porto stworzyło sobie kilka ciekawych okazji, lecz żadnej z nich nie udało się im wykorzystać. Tuż po wznowieniu gry do wyrównania doprowadziła ekipa gości, a konkretnie Delew, który popisał się precyzyjnym uderzeniem. Gospodarze atakowali jeszcze bardziej zaciekle, czego efekty były widoczne już po sześciu minutach, kiedy to akcję Rodrigueza wykończył Ruben Micael. Niedługo po wyjściu na prowadzenie, rzut karny przestrzelił Falcao. Nie pokrzyżowało to jednak planów Portugalczyków, którzy w końcówce spotkania zdołali jeszcze podwyższyć rezultat. Bramkarza gości pokonał Rodriguez, a spotkanie zakończyło się wynikiem 3:1.
Drugi z uczestników 1/16 – Besiktas – również nie miał kłopotów z pokonaniem swojego przeciwnika. Turcy rozpoczęli strzelanie w 32. minucie, kiedy to do siatki rywala trafił Quaresma. Po zdobyciu gola, ofensywne zapędy gospodarzy dało się zaobserwować znacznie częściej. Piłkarze ze Stambułu udokumentowali ataki w ostatniej minucie pierwszej połowy. Gola „do szatni” zdobył Ernst, z dużym spokojem wykorzystując precyzyjne dogranie Gutiego. W drugiej odsłonie tempo meczu wyraźnie osłabło. Turcy prezentowali ekonomiczny futbol – chcieli dotrzymać wynik do ostatniego gwizdka, wykorzystując przy tym jak najmniejszą ilość sił. Cel się udał, dwa gole z pierwszej połowy ustawiły losy spotkania.