Śląsk Wrocław wywiózł z Łodzi jeden punkt. Bezbramkowy remis nie zadowala obrońcy wrocławian Rafała Grodzickiego, liczył on bowiem na zwycięstwo. Zawodnik twierdzi, że jego zespołowi zabrakło szczęścia.
Jesteście zadowoleni z remisu czy liczyliście na coś więcej?
Absolutnie nie. Stworzyliśmy sobie bodajże trzy stuprocentowe sytuacje, jeśli nie trzy, to na pewnie dwie, i to my byliśmy bliżsi zwycięstwa w tym meczu, ale nie udało się. Zagraliśmy na zero z tyłu, zdobywamy jeden punkt, ale w tej sytuacji, w której jesteśmy, to jedno oczko nas nie zadowala.
Trudno się grało na tym boisku? Ślizgaliście się, były problemy z konstruowaniem akcji?
W drugiej połowie największym problemem był wiatr, silne podmuchy powodowały, że trudno było obliczyć sobie tor lotu piłki. To był główny powód niedokładnych zagrań.
Trochę pecha mieliście, że jeden ze strzałów skończył się na poprzeczce, a nie w siatce Maćka Mielcarza?
Myślę, że tak, troszkę pecha. Dalibor ma cały czas pecha, bo to jest jego bodajże dziesiąty słupek albo poprzeczka, nie może się wstrzelić. Trudno, szkoda przede wszystkim innych sytuacji, które były lepsze z porównaniu ze strzałem Stevanovicia.