Ruch Chorzów pokonał Wisłę Kraków po trafieniu z rzutu karnego Rafała Grodzickiego. Kapitan 14-krotnych mistrzów Polski ma już tym samym dwa gole zdobyte w obecnym sezonie.
„Zorro” dał trzy punkty chorzowianom. Rzut karny i pewne jego wykonanie.
Cała drużyna zapracowała, na to, żeby zdobyć trzy punkty w dzisiejszym spotkaniu. Ja akurat wykonałem rzut karny za faul na Marku Zieńczuku. To chyba nie jest ważne, kto strzelił bramkę. Ważne jest, że inkasujemy trzy punkty i pniemy się w tabeli.
Nie taka Wisła straszna w tym sezonie.
Myślę, że Wisła przyjechała do nas na Cichą z wielkim respektem. Ostatnie nasze mecze i miejsce w tabeli pokazują, że nie jesteśmy słabą drużyną i nie jesteśmy z przypadku tak wysoko.
Wiedziałeś przed meczem, że w przypadku rzutu karnego dla Was to Ty będziesz jego egzekutorem?
Nie. Zazwyczaj strzela Marek Zieńczuk lub – tak jak to było w Zdzieszowicach – Łukasz Janoszka. Zatem to był impuls. Miałem sytuacje w pierwszej połowie i bardzo chciałem strzelić bramkę w tym meczu.
Jesteś sympatykiem Cracovii, miało to znaczenie w tej sytuacji?
Tak. Przy radości z tej bramki miało to ogromne znaczenie, że strzeliłem bramkę Wiśle Kraków.
Jak się grało z tą maską, bo w dwóch sytuacjach po rzutach rożnych wydawało się, że byłeś blisko zdobycia gola. Pytanie brzmi, czy ta maska nie przeszkadzała?
Przy drugiej sytuacji może przeszkodziła. Na pewno nie odbijałem piłki tak, jakbym tego chciał, ponieważ maska zachodzi na czoło i troszkę więcej trzeba siły włożyć w strzał. Niekoniecznie piłka poleci zawsze tam, gdzie bym chciał.
Prawdą jest, że to córka kazała założyć tę maskę?
Może nie kazała, ale po zabawie z nią stwierdziłem, że jednak muszę zagrać w tym meczu w masce.
Poza tym, że wygraliście, to jeszcze na stadionie był komplet publiczności. To chyba ma dodatkowe znaczenie.
Już parę dni wcześniej cieszyliśmy się na to, że Cicha zapełni się do ostatniego miejsca. Tak było i muszę powiedzieć, że przy takiej publiczności gra się zupełnie inaczej, niż to było wcześniej.
Za tydzień będziecie kibicować Wiśle? Przy dobrym zbiegu okoliczności możecie jeszcze bardziej zbliżyć się do lidera.
Ja przede wszystkim za nas trzymam kciuki i my się skupiamy na sobie. Gramy za tydzień z Widzewem w Łodzi i chcąc myśleć o medalach, musimy to spotkanie wygrać.
Was już nie trzeba chyba mobilizować w jakiś szczególny sposób do meczów. Wy już sami zaczynacie spoglądać w kierunku pierwszego miejsca.
Myślę, że tak. To już była 23. kolejka i nie ma co ukrywać, o co gramy w tym sezonie.
Tym bardziej że potknęły się w tej kolejce zarówno Legia Warszawa, jak i Śląsk Wrocław.
Podejrzewam, że jeszcze niejedna drużyna straci punkty do końca sezonu. Najważniejsze jest to, że my musimy zdobywać punkty w każdym meczu.
Jeszcze przed tą kolejką Michał Probierz mówił, że Ruch gra dzisiaj najładniejszą piłkę w Polsce. Dzisiaj okazało się, że jeszcze skuteczną. Nawet jakby ten karny się Wam nie trafił, to chyba kwestią czasu było, kiedy zdobędziecie gola.
Rzeczywiście. Tak naprawdę Wisła poważnie nam nie zagroziła przy żadnej sytuacji. My natomiast mieliśmy kilka dogodnych okazji. Co prawda one były już, jak Wisła grała w dziesiątkę, ale nie zmienia to faktu, że powinniśmy zdobyć drugą bramkę.
W rozmowie uczestniczył Łukasz Pawlik