Walcząca o utrzymanie Granada zremisowała z Realem Valladolid. Kibice na Estadio Nuevo Los Carmenes zobaczyli kawał niezłego futbolu.
Walcząca o utrzymanie Granada podejmowała na własnym terenie Real Valladolid. Przewaga gospodarzy nad strefą spadkową wynosiła zaledwie jeden punkt, dlatego podopieczni Alcaraza musieli się wspiąć na wyżyny swoich umiejętności i zwyciężyć 13. drużynę tabeli. Goście przyjechali na Estadio Nuevo Los Carmenes jako jedyny beniaminek, który w tym sezonie zdołał uniknąć walki o utrzymanie.
Pierwszy kwadrans należał do Granady. Pierwszą dogodną sytuację gospodarze stworzyli sobie w 20. minucie. Ighalo próbował zaskoczyć golkipera silnym strzałem w lewy róg bramki. Pięć minut później Rico uderzył z dystansu, bramkarz gości odbił piłkę barkiem, szczęścia próbował jeszcze napastnik Granady, ale jego strzał bez problemu wyłapał Jaime. Pierwsza połowa zakończyła się remisem 0:0. Warto odnotować, że zawodnicy Realu Valladolid nie oddali żadnego strzału na bramkę Roberto.
Miroslav Djukić, trener gości, w przerwie musiał powiedzieć swoim podopiecznym kilka gorzkich słów na temat ich gry. Rozmowa pomogła, bo zawodnicy wyszli na drugie 45 minut z zupełnie innym nastawieniem. Już w 48. minucie Ebert oddał groźny strzał w światło bramki. Druga próba Niemca zakończyła się golem. Ebert fenomenalnym strzałem w okienko z rzutu wolnego umieścił piłkę w siatce. To był gol warty uwagi. Bramka gości zadziałała na Granadę jak płachta na byka. W 67. minucie Rico trafił w słupek, piłka spadła pod nogi Ighalo, który bez problemu trafił do siatki. Jego radość nie trwała długo, napastnik był na spalonym. Z każdą minutą przewaga gospodarzy rosła, nękanie rywali się opłaciło. W 73. minucie Mikel Rico precyzyjnym dośrodkowaniem obsłużył El Arabiego, który sprytnie urwał się obrońcom i celnym strzałem zdobył gola. Im bliżej było końca meczu, tym większą przewagę osiągali gospodarze. Mimo kilku dogodnych sytuacji nie udało im się jednak przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść.