Grał w Polonii, był kolegą Beckhama. Marcelo Sarvas podbija MLS


30 marca 2016 Grał w Polonii, był kolegą Beckhama. Marcelo Sarvas podbija MLS

Do Polski przychodził jako wielka nadzieja i potencjalna gwiazda. Wyrazem tego były warunki, jakie dostał na starcie od włodarzy Polonii Warszawa (najwyższa gaża w zespole sięgająca prawie 40 tys. złotych miesięcznie). W Polsce furory za dużej nie zrobił, za to kilka lat później w MLS uwypuklił swój potencjał. Przed wami Marcelo Sarvas – były pomocnik „Czarnych Koszul”, który później był kolegą klubowym znamienitego Davida Beckhama.


Udostępnij na Udostępnij na

Lato 2009 roku. Warszawianie pod wodzą Jacka Grembockiego przygotowują się do występu w europejskich pucharach. Jednym z nowych pozyskanych ogniw jest Marcelo Sarvas – Brazylijczyk, który karierę zaczynał w Corinthians, a w 2004 roku trafił do Szwecji. Jego przyjście wywołało lawinę komentarzy, które gloryfikowały ten ruch włodarzy ze stolicy. – Ma szansę być lepszy od Rogera – prognozował Bogusław „Bobo” Kaczmarek.

Przygodę z naszym krajem zaczął bardzo obiecująco. Niemal z automatu wskoczył do wyjściowego składu, a już w czwartym meczu strzelił dwie bramki rywalowi co prawda mało prestiżowemu, bo sanmaryńskiemu AC Juvenes/Dogana, ale to był bardzo dobry występ urodzonego w Sao Paulo Brazylijczyka. Potem dołożył w pierwszych trzech kolejkach ligowych dwa trafienia. Przypomnijmy je.

Oto gol ze Śląskiem Wrocław

A to z późniejszym mistrzem Polski – Lechem Poznań

Piłkarski świat, przynajmniej w naszym kraju, miał niemal u stóp. Od spotkania we Wronkach zaczął się jednak powolny, stopniowy regres formy. Jesienią grał jeszcze regularnie w wyjściowym składzie, wiosną sytuacja zaczęła się odmieniać, ponieważ nasz bohater coraz częściej przesiadywał na ławce rezerwowych, a sam klub, pogrążony w chaosie i marazmie, niemal do ostatniej sekundy musiał drżeć o pozostanie. Ligowy status udało się zachować, a Sarvas pozostał w zespole, mimo że spekulowano, iż opuści stolicę.

W kampanii 2010/2011 miały się spełnić mocarskie ambicje Józefa Wojciechowskiego. Warszawianie ściągnęli kilka mocnych nazwisk (m.in. Macieja Sadloka, Artura Sobiecha czy znanego z gry w Jagiellonii Bruno), a Brazylijczyk z Sao Paulo zaczął odgrywać z tygodnia na tydzień coraz mniejszą rolę. Doszło także do niesnasek między nim a działaczami. W trakcie rundy jesiennej 2010 roku został odstawiony od treningów z resztą zespołu, z czym nie mógł się pogodzić (– Mam wrażenie, że czego bym nie zrobił, nie miałoby to żadnego wpływu na moje położenie), a nieoficjalnie głównym powodem takiej decyzji była chęć pożegnania z piłkarzem, który w kontrakcie miał wpisaną klauzulę, że w przypadku rozegrania jednej trzeciej meczów w rundzie jesiennej, umowa zostanie automatycznie prolongowana. Wraz z końcem 2010 roku zakończyła się półtoraroczna przygoda Sarvasa z Polską.

Roger Guerreiro
Marcelo Sarvas nie poszedł ostatecznie śladami Rogera

Następny krok był dosyć egzotyczny – liga kostarykańska, a konkretnie zespół o dość trudnej na pierwszy rzut oka nazwie – Alajuelense. To był strzał w dziesiątkę, a po kilku miesiącach okazało się, że także trampolina do grania w Kalifornii. Były pomocnik Polonii szybko znalazł uznanie w oczach, dostał „dychę” na plecach i był mózgiem zespołu w środku pola. Wydatnie przyczynił się do zdobycia mistrzostwa Kostaryki w 2011 roku, a w rywalizacji z LA Galaxy w Północnoamerykańskiej Lidze Mistrzów zwrócił na niego uwagę sam Bruce Arena – trener Kalifornijczyków.

Ostatecznie w grudniu 2011 roku stało się jasne! Jeszcze do niedawna niechciany w Polonii pomocnik przeszedł do naszpikowanej gwiazdami drużyny. W szatni mógł spotkać twarze znane do tej pory z telewizji (m.in. Davida Beckhama, Robbiego Keane’a czy Landona Donovana). Bardzo szybko zbudował pozycję w drużynie i wespół z rodakiem Juninho (nie, nie, nie chodzi tutaj o byłego zawodnika Olympique Lyon) tworzył niezniszczalny wręcz duet środkowych pomocników, który postawił stempel na dwóch mistrzowskich tytułach w 2012 i 2014 roku. Ciekawostką może być fakt, że w kwietniu 2013 roku udał się z kolegami na spotkanie do Białego Domu z prezydentem Obamą, który zgodnie z tradycją przyjmuje do swojej siedziby mistrzowskie drużyny.

Został doceniony przez kibiców. Grupa fanów wybrała go w październiku 2013 roku piłkarzem roku, a w głosowaniu na stronie klubu zajął 2. miejsce (plebiscyt wygrał Robbie Keane). Amerykańskie media z kolei ochrzciły go przydomkiem „Buldog” – w nawiązaniu do tego, że królował w środku pola. Po trzech latach postanowił poszukać jednak nowych wyzwań i przeszedł do Colorado Rapids. – Czas na nowe doświadczenie, to będzie dla mnie najlepsze – powiedział. Z kolei Pablo Mastroeni, trener mistrzów z 2010 roku, dodał z zachwytem: – Na boisku będzie dla nas ważnym piłkarzem, ale też to, w jaki sposób się prowadzi, powinno być wzorem dla młodych piłkarzy. Colorado Rapids jednak zawodziło (ostatnie miejsce w konferencji wschodniej), a po roku nasz bohater trafił do Washington DC United.

Sarvas rzadko zdobywał gole, ale jeden z nich utkwił chyba na zawsze w pamięci kibicom LA Galaxy

Historia Marcelo Sarvasa jak żyw przypomina drogę Paulinho, który też nie pograł długo w ekstraklasie, ale mimo to po kilku latach trafił do Tottenhamu i reprezentacji Brazylii. Teraz przed byłym graczem Polonii kolejny krok: otrzymanie powołania do reprezentacji Brazylii. Czy Dunga dostrzeże umiejętności pomocnika z Sao Paulo? Zobaczymy.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze