Nie będzie kolejnego złota na francuskich szyjach. "Trójkolorowe" nie dały rady pokonać mocnej drużyny z Ameryki i na etapie ćwierćfinału pożegnały się z rozgrywanym nad Sekwaną turniejem. W meczu z USA podopieczne Corinne Diacre były bezsilne i nie zaprezentowały niczego, co mogłoby zwiastować korzystny rezultat. Alex Morgan i spółka grając z wyrachowaniem i wyrzucając za burtę turnieju Francuzki, meldują się w półfinale, zmierzając dostojnym krokiem w kierunku kolejnego zwycięstwa na mundialu.
Po pokonaniu Brazylii we wcześniejszej fazie rozgrywek we Francji wzrosły apetyty związane z kobiecą reprezentacją tego kraju. Już przed mistrzostwami wielu wskazywało żeńską drużynę znad Sekwany jako jednego z faworytów turnieju i zespół, który zakończy mundial w strefie medalowej. Le Sommer, Renard, Henry i kilka innych, głośnych nazwisk w światku żeńskiego futbolu zdawało się potwierdzać stawiane tezy, a balon z napisem „mistrzostwo świata” rósł w zatrważającym tempie. Już po meczach fazy grupowej było wiadomo, że ów balon nie jest jednak tak solidny, jak mogło się wydawać na pierwszy rzut oka. Gra Francuzek tylko momentami była dobra, a w zdecydowanej większości bardzo chaotyczna i szarpana. Podopieczne Corinne Diacre wyglądały na przestraszone, tak jakby zżerała je wszechotaczająca presja.
Z grupy jednak udało im się wyjść z kompletem punktów i nadzieją na właściwe przebudzenie tej drużyny. Niestety nawet mimo zwycięstwa w kolejnej rundzie z Brazylią obraz reprezentantek „Les Bleues” nie uległ diametralnej poprawie, a zwieńczeniem tego rozgardiaszu jest ćwiercfinałowa porażka z zespołem USA.
It’s match day in Paris! #FRAUSA | #LeGrandMatch pic.twitter.com/eQN51FT8bX
— FIFA Women's World Cup (@FIFAWWC) June 28, 2019
Brazylijska podbudowa
Po zwycięstwie nad Brazylią zapanowała euforia. Szaleństwo rozlało się po całej Francji i to mimo tego, że Francuzki nie rozegrały dobrego meczu. Nie przeszkodziło to jednak w świętowaniu awansu do ćwierćfinału i buńczucznych wypowiedziach niektórych zawodniczek na temat kolejnych rywalek, ekipy USA. Mimo że droga do finału była jeszcze daleka, zaczęto śnić o ostatecznym triumfie. Z ust członkiń francuskiej ekipy padały zapewnienia, że nie boją się Amerykanek, a forma rośnie z każdym kolejnym meczem. Nastroje tonowała trener Corinne Diacre, mówiąc, że przed jej zespołem jeszcze wiele zostało, doceniając przy tym klasę rywalek zza oceanu.
Spotkanie z ekipą z Ameryki Południowej uwypukliło kilka wad francuskiej jedenastki, jak chociażby brak mocnego kolektywu. Francuzki posiadają w swych szeregach kilka indywidualności – wspomniane wcześniej Le Sommer, Renard czy Amandine Henry – które dały jednak radę wyszarpać awans do kolejnej rundy. Bardziej wprawieni piłkarscy obserwatorzy nie dawali im jednak większych szans w starciu z aktualnymi mistrzyniami, tym bardziej że te znajdują się w wybornej dyspozycji.
„Zabrakło doświadczenia”
30 tysięcy francuskich kibiców plus ponad dziesięć tysięcy fanów z Ameryki zgromadziło się na paryskim Parc des Princes, aby zobaczyć wielkie – jak wszędzie zapowiadano – spotkanie. Widowisko nie było jednak spektakularne, bo zobaczyliśmy w nim pewną i znającą swoje walory drużynę USA, kontolującą grę przez 90 minut, i chaotyczny francuski zespół nie bardzo wiedzący co zrobić…
„Les Bleus” grały – podobnie jak wcześniej – bezproduktywnie. Przeważały, ale nic konkretnego z ich ataków nie wynikało. Strzelały, ale niecelnie. Nie potrafiły wykorzystać swoich szans, a doświadczone i utytułowane Amerykanki umiejętnie to wykorzystywały. Mecz przypominał słynne historie kreskówkowych Toma i Jerry’ego, a w rolę bezradnego kota wcieliły się zawodniczki „Tricolores”.
Nights like these showcase all of the emotions.
You've been, and will continue to be, an amazing host 🇫🇷💙#FRAUSA | #FIFAWWC pic.twitter.com/euu2FRU73B
— FIFA Women's World Cup (@FIFAWWC) June 28, 2019
Amerykanki przeważyły szalę zwycięstwa na własną korzyść dzięki dwóm bramkom Megan Rapinoe i pewnie awansowały do półfinału. Podczas pomeczowych wypowiedzi za główną przyczynę porażki uznano we Francji brak doświadczenia reprezentacji, chociaż spoglądając na osiągnięcia poszczególnych zawodniczek grających w najlepszych europejskich klubach, można z tym stwierdzeniem polemizować. Amerykanki dowodzone z ławki przez Jill Ellis wygrały zasłużenie, prezentując na mistrzostwach bardzo dobre umiejętności, które predysponują je obecnie do bycia czempionem po raz kolejny. Francuzki… no cóż. Muszą powiedzieć: „Au revoir” i skupić się na przygotowaniach do następnych celów. Gospodynie odpadły z turnieju, ale ten ma się dobrze. Padają kolejne rekordy, a kobiecy futbol przeżywa mocny i zasłużony rozkwit.
Francja – USA 1:2