Górnik górą przy Reymonta


24 maja 2014 Górnik górą przy Reymonta

Wisła Kraków przegrała na własnym stadionie z Górnikiem Zabrze 2:3 (2:1) w meczu 35. kolejki T-Mobile Ekstraklasy w grupie mistrzowskiej. Dzięki zwycięstwu podopieczni Ryszarda Warzychy przeskoczyli rywali w stawce i zajmują obecnie czwarte miejsce w tabeli, z szansami na awans do europejskich pucharów.


Udostępnij na Udostępnij na

Już w 3. minucie goście zaskoczyli rywali. Dudka nie upilnował Zachary, który z łatwością skierował piłkę do siatki i otworzył wynik spotkania. W 10. minucie „Biała Gwiazda” jednak odpowiedziała. Brożek zagrał do Stilica, który ładnie zabrał się z piłką i pewnym strzałem pokonał bezradnego Steinborsa. Pięć minut później świetną dwójkową akcję przeprowadzili bracia Brożkowie. Piotr świetnie zagrał do swojego brata, jednak ten w doskonałej sytuacji strzelił tylko w słupek.

Adam Danch był bohaterem spotkania
Adam Danch był bohaterem spotkania (fot. Rafał Rusek /iGol.pl)

Kilka minut przed przerwą podopieczni Franciszka Smudy znów ruszyli do ataku. Najpierw Piotr Brożek ponownie podał do Pawła, który tym razem trafił w światło bramki, ale świetną interwencję zaliczył Steinbors. Chwilę przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę Sarki przeprowadził świetny rajd na skrzydle i zagrał do Wilde-Donalda Guerriera, który wykończył całą akcję i wyprowadził gospodarzy na prowadzenie.

W drugiej połowie kontuzje wykluczyły z gry Pawła Brożka i Michała Chrapka, co zdecydowanie zmieniło taktykę miejscowych. Jednak po pierwszym kwadransie drugiej części gry Stilić ładnie wyskoczył do głowy, ale minimalnie chybił. W 67. minucie zabrzanie wyrównali. Dośrodkowanie Madeja wypiąstkował Miśkiewicz, jednak wprost pod nogi Dancha, który wykorzystał sytuację.

Dwie wymuszone zmiany i stracona bramka bardzo podłamały wiślaków, bowiem Górnik całkowicie przejął inicjatywę. Kwadrans przed końcem Sobolewski potężnie uderzył z dystansu, ale trafił tylko w słupek. Siedem minut przed końcem podopieczni Ryszarda Warzychy strzelili bramkę, ale arbiter odgwizdał spalonego Mateusza Zachary. Trzy minut później kapitan zapewnił gościom zwycięstwo. Adam Danch w zamieszaniu podbramkowym uciekł Michałowi Czekajowi, który łatwo skierował piłkę do siatki.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze