Robert Lewandowski jest niesamowitym napastnikiem. Dosłownie chwilę po otrzymaniu tytułu Piłkarza Roku FIFA polski snajper zdobył dwie decydujące bramki w meczu z mocnym w tym sezonie Bayerem Leverkusen. Przy obu bramkach zawinił Jonathan Tah, czyli piłkarz, na którego bardzo mocno stawiają Peter Bosz i Joachim Löw. Czy słusznie?
Tah od dobrych paru lat jest uważany za perełkę niemieckiej piłki. W seniorskim futbolu zadebiutował, mając zaledwie 17 lat. Mozolnie przebijał się przez poszczególne szczebelki kariery. Początki w Hamburgerze SV, potem wypożyczenie do Fortuny Düsseldorf, a od 2015 roku gra w co najmniej niezłym Bayerze Leverkusen. W 2016 debiut w dorosłej reprezentacji podczas spotkania z Anglią. Od tamtego czasu minęły ponad cztery lata. Tah jest 24-letnim rosłym mężczyzną, a nadal nie może zdjąć z siebie łatki „perspektywicznego”.
Mierny mecz z Bayernem
Dobrą okazją na zaprezentowanie swoich umiejętności był mecz z Bayernem. Zwłaszcza że „Aptekarze” prowadzili w tabeli, a oponenci od jakiegoś czasu mają gigantyczny problem z zachowaniem odpowiedniej świeżości. I faktycznie, spotkanie przebiegało na korzyść ekipy prowadzonej przez Petera Bosza. Dobrym początkiem była fantastyczna bramka Patrika Schicka. Monachijczycy nie byli w stanie stworzyć sobie jakiejkolwiek okazji. Aż do 43. minuty.
Wtedy obrona Bayeru, łagodnie mówiąc, przespała się. Lewa strona zachowała się w porządku. Müller w momencie dośrodkowania był atakowany przez Sinkgravena. Jednak środkowi defensorzy zachowali się fatalnie. Tapsoba stał jak wryty, nikogo nie kryjąc, Gnabry biegał po polu karnym przeciwnika niczym wolny elektron. Tah zajmował się Lewandowskim. Widząc niekrytego Gnabry’ego, zachował się najgorzej, jak mógł. Odpuścił krycie Polaka, a do tego nie dotarł do drugiego zawodnika Bayernu. Mimo wszystko wydawało się, że piłka jest do wybicia. Niestety nie. Fatalnie zachował się Hradecky, który niepotrzebnie wybiegł z bramki. Do piłki nie dopadł. Tah również jej nie sięgnął. Po samobójczym starciu z fińskim bramkarzem początkowo chciał symulować faul (można to zobaczyć na powtórkach), ale dopiero po sekundzie zorientował się, jaką byłoby to głupotą. „Lewy” dostał prezent.
Potem nadeszła końcówka meczu. Bayern zaatakował oponentów ostrzejszym pressingiem. Piłkę od mocno pressowanego Dragovicia dostał Jonathan Tah. Rosły obrońca zachował się najbardziej niefrasobliwie, jak tylko mógł. Zabrakło mu umiejętności odpowiedniego przyjęcia piłki. Sprezentował ją prosto pod nogi Kimmicha, który szybko wypatrzył Roberta Lewandowskiego. Polak, jak to ma w zwyczaju, szybko wykorzystał drugi prezent i zapewnił zwycięstwo swojej drużynie. Tymczasem Tah okazał się współwinnym dwóch bramek. W tak ważnym meczu nie zaprezentował się zbyt dobrze. A to już niepierwsza taka sytuacja.
Reprezentacja Niemiec
Od jakiegoś czasu Tah występuje w pierwszym składzie reprezentacji Niemiec. Joachim Löw wypatrzył go już kilka lat temu. Wydawało się, że wysoki obrońca będzie kimś w stylu obecnego Niklasa Süle’go. Jednak ostatnie gry reprezentacyjne nie potwierdzają takich przypuszczeń. „Die Mannschaft” są w dużym kryzysie, a odmłodzenie kadry (również poprzez więcej szans dla obrońcy Bayeru) na razie nie przyniosło żadnych efektów.
Co więcej, dokładna analiza jego występów wskazuje na to, że wciąż popełnia te same błędy. Na tapet weźmy październikowy mecz z Turcją. Tah zagrał tam przez pół godziny. Kiedy przebywał na boisku, Niemcy stracili dwie bramki. Za pierwszym razem Tah na spółkę z Robinem Kochem zachowali się bardzo niepewnie podczas okresu wyższego pressingu ze strony Turków. Zawodnik Bayeru podał piłkę do środa pola. Tam oczywiście jego kolega w głupi sposób ją stracił i tym samym podopieczni „Jogiego” stracili cenne prowadzenie. W pewnym sensie była to kopia bramki straconej w doliczonym czasie gry meczu Bayer–Bayern.
Po około 20 minutach Niemcy stracili trzecią bramkę – Turcja znowu wyrównała. To była bardzo ładna kombinacyjna akcja zawodników Senola Günesa. Najpierw długie podanie przed niemiecką linię obrony, potem zgranie na lewe skrzydło, ponownie dogranie do środka i niezłe wykończenie. Niczym Barcelona z najlepszych lat. Zwróćmy uwagę na zachowanie Taha podczas tej akcji. W chwili wyprowadzenia przez Turków długiej piłki biegł głęboko do defensywy. Zupełnie zapominał o przebywającym przy nim, a niezabezpieczonym przez kogokolwiek innego napastniku. Potem, gdy ów zawodnik dostał piłkę, szybko zmieniał swoją decyzję i próbował naprawić wcześniejszą pomyłkę. Nie miało to sensu, bo był za daleko, a jego błąd lepiej usiłował naprawić lewy obrońca. Ten ciąg wydarzeń pozwolił na zgranie piłki na lewe skrzydło, a w konsekwencji bramkę. Całość sytuacji w linku.
Czy Tah będzie czołowym obrońcą?
Grzechów Taha można znaleźć dużo więcej. Zarówno w reprezentacji, jak i Bayerze Leverkusen. Obecny sezon jest bardzo dobry dla „Aptekarzy”, ale wcześniej drużyna Petera Bosza również zaliczała swoje wpadki. A warto przypomnieć, że za kadencji Heiko Herrlicha było o wiele, wiele gorzej. Zawodnik z Hamburga z reguły grał, ale zawsze czegoś brakowało do wejścia na wyższy poziom.
Swego czasu mówiło się, że Tahem interesuje się Arsenal. Do transferu ostatecznie nigdy nie doszło, a przy obecnej formie klubu z Londynu szanse na taki ruch są jeszcze bardziej nikłe. Wcześniej, z jakiegoś powodu, niemieckiego defensora również nie udało się wytransferować wyżej. A sam zawodnik nigdy nie ukrywał, że jest otwarty na propozycje transferowe. Cała ta sytuacja jest prawdopodobnie spowodowana tym, że ten piłkarz od paru lat stoi w miejscu. Rozmawia się o nim jak o wielkim talencie, ale im dalej w las, tym postępów widać coraz mniej.
Oczywiście to niezły zawodnik jak na warunki Bundesligi. Ma świetnie warunki fizyczne, przemawiają za nim liczby. Kiedy w pierwszej jedenastce występował Tah, Bayer stracił dotychczas tylko siedem bramek w lidze. Bez względu na to, czy obok gra Bender czy Tapsoba, to z reguły cała składanka funkcjonuje raczej nieźle. Jednak głównie wtedy, gdy ma ona do czynienia z zespołami znanymi graczom Bayeru oraz równymi sobie umiejętnościami.
Kiedy przyszło do gry w Lidze Europy przeciwko OGC Nice, Hapoelowi Ber Sheeva lub Slavii Praga, to sprawa obrony nie wyglądała tak kolorowo, a mecze najczęściej zamieniały się w strzelaniny. Co do reprezentacji, sytuacja jest chyba dla wszystkich dość jasna. W związku z tym wszystko wskazuje na to, że Tah najpewniej zostanie jednym z tych tzw. solidnych obrońców, którzy przy odpowiednim stylu gry drużyny (np. zakładającym dużą gęstość zawodników przed własnym polem karnym) potrafią tworzyć cuda. Jednak pewne sytuacje, takie jak chociażby wysoki pressing przeciwnika lub cwańszy napastnik, który potrafi obserwować ruchy obrońcy, mogą stanowić dla Taha zaporę nie do przejścia.