Drugoligowy szlagier bez rozstrzygnięcia. GKS Katowice – Widzew 1:1


GKS Katowice i Widzew Łódź dzielą się punktami w hicie 31. kolejki. Wynik ten najbardziej na rękę jest Górnikowi Łęczna, który zachował prowadzenie w tabeli

12 lipca 2020 Drugoligowy szlagier bez rozstrzygnięcia. GKS Katowice – Widzew 1:1
PressFocus

Długo trzeba było na to czekać, ale wreszcie Widzew ponownie zawitał do Katowic. Przy Bukowej został dziś rozegrany jeden z najważniejszych meczów w całym sezonie ligowym. Stawka była ogromna. Zwycięzcy mogli bowiem znacznie przybliżyć się do bezpośredniego awansu. Ostatecznie oba zespoły po bardzo zaciętym spotkaniu podzieliły się punktami. Z takiego obrotu spraw mogą być zadowoleni zdecydowanie tylko ligowi liderzy z Łęcznej.


Udostępnij na Udostępnij na

GKS i Widzew dotychczas mierzyły się ze sobą w rozgrywkach ligowych 53 razy. Częściej zwycięsko z tej rywalizacji wychodziła drużyna z województwa łódzkiego. Dziś jednak wszystkie historyczne statystyki straciły na znaczeniu, bowiem najważniejsze było już tylko spotkanie, które dziś zostało rozegrane przy Bukowej w Katowicach.

Oba zespoły są zamieszane w walkę o bezpośredni awans na zaplecze ekstraklasy. Porażka w tym spotkaniu zarówno dla „GieKSy”, jak i dla Widzewa oznaczała ogromne komplikacje i być może szansę awansu jedynie poprzez baraże, co zawsze wiąże się z ogromnym ryzykiem. Drużyny z Katowic i Łodzi zdecydowanie nie mogły sobie na to pozwolić.

Widzewiacy awans z rąk na własne życzenie wypuścili już w zeszłym sezonie. W przypadku GKS-u natomiast chyba każdy pamięta, co wydarzyło się wiosną ubiegłego roku.

Tak więc wszyscy zdawali sobie sprawę, o co dziś toczyła się gra. – Już po meczu z Elaną docierały do nas sygnały, jak ważne jest to spotkanie. Myślę, że nie tylko dla kibiców, ale dla nas, jako zawodników, tak samo. Każdy chce wygrać w niedzielę, każdy chce przeskoczyć w tabeli Widzew i każdy chce się pokazać z jak najlepszej strony. Wiadomo, że kibice będą od nas oczekiwać ogromnego zaangażowania i serducha przez pełne 90 minut. I myślę, że tego nie może nam na pewno zabraknąć. Postaramy się zrobić wszystko, by nie zawieść oczekiwań wszystkich dookoła – zapewniał Adrian Błąd, piłkarz „GieKSy”.

GKS – Widzew, czyli pojedynek dużych nazwisk

Nie ulega wątpliwości, że GKS Katowice i Widzew mają najmocniejsze kadry pod względem nazwisk w całej ligowej stawce. W obu zespołach znajduje się łącznie 21 zawodników, którzy mają za sobą grę w najwyższej polskiej klasie rozgrywkowej. Marcin Kaczmarek ma do dyspozycji dwunastu takich graczy, natomiast Rafał Górak dziewięciu.

Piłkarze GKS-u Katowice z ekstraklasową przeszłością: Arkadiusz Jędrych (Zagłębie Sosnowiec), Radek Dejmek (Korona Kielce), Kacper Michalski (Górnik Zabrze), Michał Gałecki (Sandecja Nowy Sącz), Adrian Błąd (Zagłębie Lubin, Arka Gdynia), Łukasz Wroński (GKS Bełchatów), Marcin Urynowicz (Górnik Zabrze), Arkadiusz Woźniak (Zagłębie Lubin), Piotr Kurbiel (Lech Poznań).

Piłkarze Widzewa Łódź z ekstraklasową przeszłością: Wojciech Pawłowski (Lechia Gdańsk, Śląsk Wrocław, Górnik Zabrze), Krystian Nowak (Widzew Łódź, Podbeskidzie), Sebastian Rudol (Pogoń Szczecin), Hubert Wołąkiewicz (Amica Wronki, Lechia Gdańsk, Cracovia, Lech Poznań), Łukasz Kosakiewicz (Korona Kielce), Mateusz Możdżeń (Lech Poznań, Lechia Gdańsk, Podbeskidzie, Korona Kielce, Zagłębie Sosnowiec), Henrik Ojamaa (Legia Warszawa, Miedź Legnica), Daniel Mąka (Polonia Warszawa), Rafał Wolsztyński (Górnik Zabrze), Przemysław Kita (ŁKS Łódź, Cracovia), Marcin Robak (Korona Kielce, Widzew Łódź, Piast Gliwice, Pogoń Szczecin, Lech Poznań, Śląsk Wrocław), Patryk Wolański (Widzew Łódź).

Szczególne wrażenie robi dorobek Marcina Robaka, który w ekstraklasie reprezentował już kilka różnych klubów. Prawie za każdym razem notował przyzwoity wynik strzelecki. Nie zmieniło się to także po transferze na trzeci poziom rozgrywkowy, bowiem napastnik Widzewa w tym sezonie ma już na swoim koncie 19 trafień, co daje mu drugie miejsce w klasyfikacji strzelców.

Hit na remis

Od pierwszego gwizdka sędziego spotkanie wydawało się dość otwarte. Wrzało pomiędzy piłkarzami gospodarzy a Bartłomiejem Poczobutem, dla którego był to powrót na stare śmieci, bowiem do niedawna reprezentował on właśnie barwy GKS-u Katowice. Już po 20 minutach pomocnik Widzewa obejrzał żółtą kartkę, która była pokłosiem trzech fauli.

Jeśli chodzi natomiast o wydarzenia podbramkowe, z obu stron coś dostaliśmy. W pamięć zapadły szczególnie próby budowania akcji na bokach boiska przez zespół gości, które głównie kończyły się niepowodzeniem. „GieKSa” postanowiła to wykorzystać i po pół godzinie gry wyprowadziła atak, który zakończył się golem.

W dobrym miejscu odnalazł się wypożyczony z Cracovii Szymon Kiebzak. Przejął futbolówkę i po przebiegnięciu z nią kilku metrów oddał uderzenie na bramkę Wojciecha Pawłowskiego. Były golkiper Udinese zmuszony był do kapitulacji. Do końca pierwszej części spotkania więcej goli już nie zobaczyliśmy.

Po przerwie widzewiacy powrócili na boisko zmotywowani. Za wszelką cenę chcieli doprowadzić do wyrównania w tym spotkaniu. Sztuka ta udała im się już po niecałym kwadransie, kiedy to piłkę głową do bramki skierował Daniel Tanżyna. W kolejnych minutach podopieczni Marcina Kaczmarka zdawali się coraz bardziej rozkręcać. To jednak nie wystarczyło, by przechylić szalę na swoją korzyść. Ostatecznie, podobnie jak to było jesienią, mecz zakończył się remisem.

Z podziału punktów najbardziej zadowolona może być drużyna Górnika Łęczna. Podopieczni Kamila Kieresia, mimo wczorajszej porażki, zachowali prowadzenie w ligowej tabeli i są na dobrej drodze do wywalczenia bezpośredniego awansu.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze