Demony przeszłości wróciły do Katowic. „GieKSa” łapie zadyszkę, a awans zaczyna wymykać się z rąk


Podopieczni Rafała Góraka zaliczyli dwie ligowe porażki z rzędu, przez co ich sytuacja w tabeli znacząco się skomplikowała

4 lipca 2020 Demony przeszłości wróciły do Katowic. „GieKSa” łapie zadyszkę, a awans zaczyna wymykać się z rąk
Krzysztof Porębski / PressFocus

GKS Katowice od początku sezonu zdawał się być, zaraz obok Widzewa, głównym kandydatem do awansu na zaplecze ekstraklasy. Ostatnio "GieKSa" złapała jednak zadyszkę, przez co sytuacja w tabeli uległa sporej komplikacji. Czasu na poprawę tego stanu rzeczy jest coraz mniej, a statystyki z lat ubiegłych nie przemawiają za klubem z Górnego Śląska.


Udostępnij na Udostępnij na

Po zeszłorocznym spadku, który do dziś sprawia wrażenie czegoś niewyobrażalnego, wydawało się, że w Katowicach za wszelką cenę będą chcieli odciąć się od przeszłości i postawić na nowe otwarcie. Kibice klubu z Górnego Śląska oczekiwali, iż powrót na zaplecze najwyższej klasy rozgrywkowej będzie kwestią jednego sezonu.

I fakt, „GieKSa” przez długi czas rzeczywiście mogła się podobać, a wyniki również nie należały do najgorszych. Momentem zwrotnym okazała się jednak pandemia. Po wznowieniu rozgrywek podopieczni Rafała Góraka od razu wygrali w hicie z Górnikiem Łęczna, ale jak mówi popularne polskie przysłowie: im dalej w las, tym więcej drzew.

GKS Katowice nie grał już tak urokliwie jak wcześniej, a co za tym idzie – odbiło się to również na zdobyczy punktowej. Mecze wyjazdowe stały się natomiast czymś niemalże nie do przezwyciężenia.

„GieKSa” i jej wyjazdowa klątwa

No i właśnie, tu trzeba się na chwilę zatrzymać. Wyjazdy. Mimo iż od powrotu rozgrywek na trzecim poziomie rozgrywkowym mecze odbywały się bez udziału kibiców (sytuacja ta uległa zmianie dopiero dwa tygodnie temu), to katowiczanie nie byli w stanie wygrać na boisku rywala. Punkty zdążyli zgubić już w Częstochowie, Legionowie oraz we Wronkach, gdzie przegrali z rezerwami poznańskiego Lecha, tracąc bramkę w ostatniej akcji meczu.

Dość słabą postawę „Trójkolorowych” na obcych terenach idealnie obrazuje tabela, w której zespoły mają zliczone punkty jedynie ze spotkań wyjazdowych. W takim układzie „GieKSa” zajmuje dopiero 8. miejsce. Drużyna z Katowic pod tym względem jest gorsza od wszystkich rywali zamieszanych w walkę o bezpośredni awans do Fortuna 1. Ligi. Uczciwie należy spojrzeć też na drugą stronę tego medalu, która prezentuje się zgoła odmiennie.

Na własnym boisku GKS zdobył w tej kampanii 32 punkty, co daje najlepszy wynik spośród całej ligowej stawki. Zawodnicy Rafała Góraka przemianowali stadion przy Bukowej na istną twierdzę, którą złamać jest niezwykle trudno. Nieprzypadkowo komplet punktów z Katowic udało się wywieźć dotychczas tylko trzem zespołom – Zniczowi Pruszków, Bytovii Bytów oraz rozpędzonemu Górnikowi Polkowice.

To najlepiej oddaje dysproporcje, jakie dostrzec można pomiędzy spotkaniami rozgrywanymi u siebie a tymi na wyjazdach. Przynajmniej nie można powiedzieć, że nic się zmieniło od zeszłego sezonu, bo wtedy „GieKSa” przed własną publicznością wygrała zaledwie raz.

Demony przeszłości wróciły do Katowic

Można się pokusić o stwierdzenie, że demony przeszłości wróciły na Bukową. Scenariusz, który nieraz realizował się już na zapleczu ekstraklasy, niestety znowu ma szansę się powtórzyć. GKS na własne życzenie gubi punkty, przez co jego sytuacja w tabeli znacznie się komplikuje. Brzmi znajomo? Dla katowickich kibiców to w pewnym sensie już chleb powszedni.

Wystarczy przypomnieć sobie sezony kilka lat wstecz. MKS Kluczbork. „GieKSa” wypuszcza z rąk dwubramkowe prowadzenie i ostatecznie zostaje z niczym, a ostatniego gola po strzale z połowy boiska zdobywa Tomasz Swędrowski. Nie obyło się oczywiście bez gwizdów i konsekwencji.

Blisko rok później sytuacja powtarza się. Katowiczanie mają spore szanse na awans. W 32. kolejce podejmują przed własną publicznością drużynę GKS-u Tychy. Dość szybko wychodzą na prowadzenie. Następnie czerwona kartka, niewykorzystane okazje i dwie bramki dla tyskiego zespołu. W konsekwencji „Trójkolorowi” znowu muszą pogodzić się z pozostaniem na drugim poziomie rozgrywkowym.

Nie trzeba wspominać już o zeszłorocznej porażce z Bytovią, choć wtedy mecz toczył się o zupełnie inną stawkę. Wydawało się, że w tym sezonie wreszcie będzie inaczej, ale ostatnie kolejki nie mogą napawać optymizmem. GKS przegrał bowiem dwa mecze z rzędu. Chociaż już wcześniej gra drużyny z Górnego Śląska dawała wiele do myślenia.

Problemy z koncentracją i błędy w obronie

Czarę goryczy mogło przelać ostatnie spotkanie z Polkowicami. „Wrócili kibice i… wróciły gwizdy” – grzmiał tytuł jednego z artykułów na portalu Gol24. Trudno się temu dziwić, bo gra GKS-u była naprawdę słaba. Pojawiały się proste błędy w komunikacji. Gdyby nie obecność Bartosza Mrozka w katowickiej bramce, wynik mógł być znacznie wyższy.

Przyczyniliby się do tego głównie defensorzy „GieKSy”, którzy ewidentnie nie mieli swojego dnia. Najlepszym potwierdzeniem tych słów może być sytuacja, w której Arkadiusz Jędrych niedokładnie podał do bramkarza, przez co Górnik stanął przed świetną okazją do podwyższenia rezultatu. Akurat wtedy 28-letni stoper naprawił swój błąd i wybił piłkę niemalże z linii bramkowej.

GKS Katowice ma swojego Sergio Ramosa. Arkadiusz Jędrych zaskakuje strzelecką formą

Od powrotu na boiska gra defensywna GKS-u budzi spore zastrzeżenia kibiców i nie tylko. Podopieczni Rafała Góraka stracili jedenaście bramek w siedmiu spotkaniach, tylko raz zachowali czyste konto. Ale to i tak minimalnie lepszy wynik od liderującego Widzewa.

***

Słaby mecz, słabo graliśmy. Stać nas na wiele więcej. Mamy obecnie moment taki, że nasza lokomotywa trochę się wykoleiła. Ale już teraz nasze zadania są takie, aby ten pociąg na tory znowu przywrócić – mówił po meczu z Górnikiem Polkowice trener Górak.

Czasu na to jest jednak coraz mniej. Dzisiaj katowiczan czeka mecz wyjazdowy z Elaną Toruń. Jeśli „Trójkolorowi” nie zdołają przełamać złej passy, sytuacja w tabeli może skomplikować się na tyle, że o bezpośrednim awansie będzie można już właściwie zapomnieć.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze