Na początku sezonu pisaliśmy, że drużyna ta lubi sprawiać niespodzianki. Po 12 kolejkach już kilkukrotnie nas zaskoczyła. Oczywiście pozytywnie. Gdyby wziąć pod uwagę pięć ostatnich meczów na zapleczu ekstraklasy – GKS Bełchatów, bo o nim mowa – znajdowałby się na trzecim miejscu w tabeli. Nie da się ukryć, że podopieczni Marcina Węglewskiego są w niezłej formie!
Bełchatowianie zdołali już ograć faworyzowane ekipy takie jak Miedź Legnica i Zagłębie Sosnowiec, zremisować z silnymi GKS-em Tychy oraz z Widzewem, a wczoraj odnieśli zwycięstwo nad jednym z pretendentów do awansu – Arką Gdynia. Co równie istotne – we wczorajszym starciu stracili pierwszą bramkę od ponad 573 minut. Wcześniej potrafili całe pięć meczów rozegrać na zero z tyłu.
Duża w tym zasługa golkipera GKS-u – Pawła Lenarcika, który na naszych łamach przekonywał, że „Brunatni” coraz lepiej sobie radzą w grze defensywnej. – Nasza ekipa jest coraz lepiej zgrana. Szczególnie w defensywie. Doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że jeśli zagramy mecz na zero z tyłu, to zawsze wlecą jakieś punkty. A właśnie o regularne punktowanie nam wszystkim chodzi – tłumaczył. Cały wywiad z Lenarcikiem można znaleźć, klikając TUTAJ.
Przełamanie po całości
Do wczorajszego spotkania bełchatowianie nie potrafili zdobyć bramki na wyjeździe. Wcześniej strzelali wyłącznie na swoim terenie. I jak już się przełamali, to podwójnie. Zresztą trzeba też wspomnieć, że obie akcje bramkowe były dość spektakularne. Trafienia poprzedziło bowiem kilka wymienionych podań przed polem karnym rywali. Na szczególne wyróżnienie zasługuje tutaj praca Łukasza Wrońskiego, który asystował przy obu golach.
A dubletem popisał się Przemysław Zdybowicz, dla którego to pierwsza bramka – nie licząc goli zdobytych w rezerwach – od ponad roku. To pierwsze trafienia wychowanka „Brunatnych” wypożyczonego z Wisły Kraków po powrocie do macierzystego klubu. Wcześniej miał również okazje regularnie przegrywać rywalizację o miejsce w składzie. Kibice w mediach społecznościowych ze śmiechem wypisywali, że młodzieżowiec mógł strzelić tylko w piątek 13. Chociaż nikt w Bełchatowie nie ukrywa, że chciałby, aby to nie były ostatnie trafienia Zdybowicza w tym sezonie.
Faktycznie powinno być 4:0 dla GKS-u, a skończyło się 2:1 obronionym do ostatniej chwili, ale dobre wrażenie i trzy punkty pozostały #ARKBEŁ
— Krzysztof Sędzicki (@ksedzicki) November 13, 2020
– Cieszymy się, gdyż jest to nasze pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w tym sezonie. To dla nas bardzo ważne. Konsekwentnie graliśmy to, co sobie założyliśmy. Cieszę się, że byliśmy dziś tak zdyscyplinowani. Gratuluję moim chłopakom, gdyż wykonali kawał dobrej roboty. Tak trzymać! Będziemy pracowali jeszcze mocniej, gdyż tylko dzięki ciężkiej pracy można się prezentować na boisku tak, jak my dzisiaj – na gorąco skomentował wczorajszy mecz szkoleniowiec GKS-u.
Trener Marcin Węglewski odniósł się również do problemów ze strzelaniem w delegacjach. – Piłka nożna polega na tym, aby strzelać gole. Te okazje, które się ma, należy zamieniać na bramki. Wcześniej na wyjazdach mieliśmy z tym problemy. Dziś zamieniliśmy strzały na bramki i wygraliśmy. To jest najważniejsze – dodał.
Grają w piłkę, nie murują bramki
To, za co należy pochwalić drużynę GKS-u, to fakt, że gra całkiem miłą dla oka piłkę. I ma to miejsce już od dłuższego czasu. Nawet w przegranym 1:3 meczu z ŁKS-em czy 0:1 z Odrą Opole „Brunatni” mieli swoje momenty. Przycisnęli rywali wysokim pressingiem i nie dawali im wyjść ze swojej połowy. Poskutkowało to kilkoma niezłymi akcjami, ale koniec końców razili nieskutecznością. Podobnie sytuacja wyglądała chociażby w meczach ze Stomilem Olsztyn czy – w szczególności – z Sandecją Nowy Sącz, po którym bełchatowianie mogli odczuwać niemały niedosyt.
Po 12 meczach w @_1liga_:
⚽️⚽️⚽️ Patryk Makuch
⚽️⚽️ Przemysław Zdybowicz
⚽️ Łukasz Wroński, Bartłomiej Eizenchart, Patryk Winsztal, Mariusz Magiera🅰️🅰️🅰️🅰️ Łukasz Wroński
🅰️ Dawid Flaszka, Michał Pawlik, Patryk Makuch— GKS Bełchatów (@GKSBelchatow_) November 13, 2020
Zdaje się, że sternik bełchatowskiego klubu doskonale wie, co robi. Po 20-dniowej przerwie dzielącej mecze z Sandecją a Resovią GKS każde spotkanie zaczynał w ustawieniu z dwoma napastnikami. Jaki tego efekt? Pięć goli zdobytych w trzech starciach i tylko jeden stracony. Trener od początku sezonu sporo kombinował, ale wydaje się, że ustawienie 4-4-2 jest na ten moment optymalne.
Co ciekawe – na listę strzelców wpisał się każdy z napastników dostających szanse od pierwszych minut – dwa gole zaliczył Przemysław Zdybowicz i po jednym trafili Patryk Winsztal oraz Patryk Makuch, który ma na koncie już trzy bramki i na chwilę obecną jest najskuteczniejszym piłkarzem „Biało-zielono-czarnych”. Najlepszym asystentem w drużynie Marcina Węglewskiego pozostaje Łukasz Wroński, który zanotował w 12 meczach cztery asysty. Skrzydłowy ma również na koncie jedno trafienie i niektórzy już przekonują, że jest on jednym z najlepszych piłkarzy w układance Marcina Węglewskiego obok Patryka Makucha.
W najbliższej kolejce „Brunatni” zmierzą się z Koroną Kielce, która w dziesięciu meczach zdobyła raptem 12 punktów i z pewnością będzie chciała się postawić ekipie z Bełchatowa. Ta zaś będzie próbowała podtrzymać serię meczów bez porażki. GKS bowiem ostatni raz przegrał 30 września w starciu przeciwko liderowi rozgrywek – ŁKS-owi Łódź. Przypomnijmy, że od tej pory bilans bełchatowian w sześciu spotkaniach wynosi trzy zwycięstwa i trzy remisy, bilans bramkowy to imponujące 6:1!