W środę o godzinie 20:45 w pierwszym meczu trzeciej rundy eliminacyjnej do Ligi Mistrzów Śląsk Wrocław zmierzy się na własnym obiekcie z Helsingborgs IF, najlepszą drużyną szwedzkiej ekstraklasy w poprzednim sezonie. Zespół trenera Oresta Lenczyk w poprzedniej rundzie okazał się lepszy od FK Buducnost Podgorica, wygrywając na wyjeździe 2:0 i przegrywając u siebie 0:1. Skandynawowie z kolei wyeliminowali mistrza Walii, drużynę New Saints FC (0:0 i 3:0).
Jakie są nastroje w szatni Śląska przed środowym meczem ze szwedzkim Helsingborgs IF? TrzyDoZera.pl pyta Łukasza Gikiewicza, napastnika mistrzów Polski.
Każdy z nas doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że drużyna z Helsingborga to zupełnie inny rywal niż Podgorica. I choćby dlatego będzie to zupełnie inny dwumecz, zupełnie inna rywalizacja. Solidnie przygotowywaliśmy się do obu potyczek, więc wyjdziemy w środę na boisko z zamiarem uzyskania jak najlepszego wyniku. Zdajemy sobie sprawę z tego, że rewanżowe spotkanie z Podgoricą nam nie wyszło i będziemy chcieli pokazać, że to był wypadek przy pracy. Obojętnie kto wystąpi w podstawowej jedenastce, cała drużyna musi zagrać tak, jak na mistrzów Polski przystało.
Zapomnieliście już o tym kiepskim meczu rewanżowym poprzedniej rundy?
Na pewno. Wiadomo, że ten mecz nam nie wyszedł, ale w pucharach, na szczęście, liczy się bilans dwóch spotkań, a ten już był po naszej myśli. Zdajemy sobie sprawę, że styl, jaki zaprezentowaliśmy w potyczce we Wrocławiu, pozostawił jakiś niesmak, ale ostatecznie to my, a nie nasz rywal, zagramy w trzeciej rundzie. Zmierzymy się z silniejszą ekipą ze Szwecji, ale zarówno my, jak i Helsingborgs przystępujemy do tego dwumeczu z czystą kartą.
Analizowaliście już zapewne rywala. Jakie są mocne i słabe strony skandynawskiego zespołu?
Gra systemem 4-4-2, a więc tak samo jak drużyna z Czarnogóry, ale na tym podobieństwa się kończą. To jest bowiem typowo skandynawski futbol, oparty na długich podaniach do napastników, którzy dysponują świetnymi warunkami fizycznymi. W Helsingborgu mają wysokich obrońców, a boczni pomocnicy bardzo zawężają pole grania i pomagają w defensywie bocznym obrońcom. Myślę, że dobrze znamy słabe i mocne strony, a w środę będziemy mieli jeszcze odprawę przedmeczową, na której poznamy szczegóły naszej taktyki.
Czy Śląsk do tego dwumeczu przystąpi mocniejszy niż do rywalizacji z Podgoricą? Nie mam na myśli transferu Tomasza Jodłowca, tylko przygotowanie fizyczne i psychiczne zespołu.
Wierzę, że tak będzie. Uważam, że czas gra na naszą korzyść. Chociaż polska liga rusza dopiero w drugiej połowie sierpnia, to dla nas sezon rozpoczął się znacznie szybciej, potrzeba więc nam troszkę czasu na złapanie odpowiedniego rytmu. W trzeciej rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów mogliśmy trafić gorzej. Zmierzymy się tymczasem ze Szwedami, którzy na pewno są w naszym zasięgu. A wszyscy doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, jak ważny dla całego klubu może być awans do kolejnej rundy. Nie trzeba nas dodatkowo mobilizować.
Jaki wynik środowego spotkania zadowoli Ciebie?
Każdy, który przybliży nas do awansu i który spowoduje, że przed rewanżem nie będziemy stali na straconej pozycji. Ważne, żeby nie powtórzył się scenariusz z meczu z Podgoricą, kiedy szybko straciliśmy bramkę i później w nasze szeregi wkradła się zbyt duża nerwowość. Jeśli udałoby nam się wygrać to spotkanie do zera, wówczas bardzo podbudowani pojedziemy na rewanż.
Wy gracie w środę, w czwartek zaś trzy inne polskie ekipy rozpoczną zmagania w trzeciej rundzie eliminacji do Ligi Europy. Jak oceniasz ich szanse na awans?
Chciałbym, aby wszystkie polskie drużyny awansowały jak najdalej i zagrały w fazie grupowej czy to Ligi Mistrzów, czy Ligi Europy. Za wszystkie trzy zespoły będę trzymał kciuki. Ich awans byłby bardzo ważny dla całej polskiej piłki. Mam nadzieję, że zarówno Śląsk, jak i Lech, Legia i Ruch będą występowały w rozgrywkach grupowych.
Z Łukaszem Gikiewiczem rozmawiał Radosław Kowalski/Trzydozera.pl