Andre-Pierre Gignac był dogadany z Fulham Londyn w ostatnich godzinach okna transferowego. Środkowy napastnik pozostał jednak w Marsylii, ponieważ jego obecny klub nie porozumiał się z napastnikiem Juventusu, Amaurim.
Były napastnik Toulouse FC przyznał, że były przesłanki ku zaakceptowaniu oferty z Premier League. Piłkarz nie ma żalu do swojego obecnego pracodawcy, ale zaznacza, że Olympique Marsylia zachował się nie w porządku. – Powiedziano mi, że klub chce pozyskać napastnika i mogę szukać nowego wyzwania. Miałem oferty z Olympiakosu i Fulham. Zgodziłem się na transfer do Londynu. Pojechaliśmy tam, wszystko było profesjonalne. Wieczór spędziliśmy z trenerem i jego żoną. W środę było wszystko dogadane, lecz o 23:30 zadzwonił do mnie przedstawiciel Marsylii i kazał wracać, bo prezesom nie udało się nikogo sprowadzić. Nie mam żalu, ale to nie w porządku – powiedział Gignac.
Bez względu na tę sytuację Gignac planuje sumiennie pracować, aby uciszyć krytyków i pokazać się z dobrej strony w Marsylii. – Na dwa dni przed końcem okna wszystko było przejrzyste. Przykro, że tak się stało, ale to nie wpłynie na mnie znacząco. Jestem wciąż w OM i chcę pokazać, że mogę być lepszy. Nadal pragnę odnosić sukcesy z tą drużyną. O tych dwóch dniach spróbuję zapomnieć, choć rozczarowanie chyba pozostanie – zakończył.