Wydawało się, że Ghana nie powinna mieć problemu z awansem z grupy Pucharu Narodów Afryki. W teorii miała tak naprawdę walczyć o 1. miejsce z Marokiem, nie przejmując się dużo niżej notowanymi Gabonem i Komorami. Ostatecznie podopieczni Milovana Rajevaca po prostu się skompromitowali.
Czy Ghanę będzie można uznać za największe rozczarowanie tegorocznych afrykańskich mistrzostw? Odpowiedź na to pytanie poznamy zapewne już w czwartek. Wówczas Algierczycy, podobnie zresztą jak Ghana we wtorek, będą walczyć o przetrwanie z Wybrzeżem Kości Słoniowej. Każdy inny wynik niż zwycięstwo będzie bowiem oznaczać pożegnanie się obrońców mistrzowskiego tytułu z turniejem.
Sensacyjne rozstrzygnięcia w grupie C!
1️⃣ 🇲🇦 Maroko – 7 pkt
2️⃣ 🇬🇦 Gabon – 5 pkt
3️⃣ 🇰🇲 Komory – 3 pkt
4️⃣ 🇬🇭 Ghana – 1 pktMamy pierwsze niespodzianki 😎 #AfrykaGra pic.twitter.com/OvfD26yAsZ
— Afryka za granicą (@AfrykaZaGranica) January 18, 2022
Tylko jeden punkt
Ghana, tak jak Algieria, miała za sobą dwa beznadziejne mecze. Porażkę z Marokiem można było jeszcze jakoś wytłumaczyć. Wszak „Lwy Atlasu” są wyżej notowane od „Czarnych Gwiazd”, będąc według rankingu FIFA drugim najsilniejszym zespołem w Afryce.
Problem w tym, że Ghana zaczęła rywalizację w PNA od spotkania z Gabonem, czyli teoretycznie przeciwnikiem, który powinien z łatwością dostarczyć jej punkty. Tak się jednak nie stało, a czterokrotni zdobywcy afrykańskiego mistrzostwa stracili prowadzenie pod koniec meczu.
W przypadku inauguracyjnego spotkania nie obyło się bez kontrowersji. Po bramce na 1:1 doszło do przepychanek Ghańczyków z Gabończykami. Ci drudzy nie oddali bowiem piłki, która z powodu kontuzji ich zawodnika została wybita przez jednego z piłkarzy Ghany.
Niehonorowe zachowanie Gabończyków nie zmienia jednak faktu, że Ghana rozegrała po prostu słabe spotkanie. Z jednej strony zadowoliła się szybkim prowadzeniem, ale z drugiej były widoczne problemy z komunikacją w jej formacji defensywnej.
Tak naprawdę Ghańczycy przebudzili się dopiero w ostatnich 30 minutach meczu z Komorami. Gdy przegrywali już 0:2, grali w dziesiątkę i byli tym samym za burtą PNA. Udało im się ostatecznie wyrównać, ale na pięć minut przed końcem Komory ustaliły wynik na 3:2.
Ghana źle wybrała
Przegrana z piłkarskim kopciuszkiem, pierwszy raz w historii biorącym udział w turnieju, jest szokiem dla wszystkich fanów „Czarnych Gwiazd”. Tym bardziej że Ghana zaliczyła najbardziej kompromitujący występ w swojej historii, bo pierwszy raz nie wygrała ani jednego meczu. Po raz ostatni pożegnała się zaś z PNA po fazie grupowej w 2006 roku.
Kibice za niepowodzenia zespołu obwiniają selekcjonera Milovana Rajevaca. Serb we wrześniu ubiegłego roku po raz drugi w karierze został trenerem Ghany. Był zresztą twórcą jej największego sukcesu w historii, czyli ćwierćfinału mistrzostw świata w 2010 roku. Parę miesięcy wcześniej dotarł natomiast do finału afrykańskich mistrzostw.
Drugie podejście Rajevaca do reprezentacji Ghany jest jednak zupełnie nieudane. Nie chodzi zresztą tylko o występ na PNA. Ghana awansowała do dalszej fazy eliminacji do mistrzostw świata w Katarze tylko dzięki lepszemu bilansowi od Republiki Południowej Afryki. W tym tygodniu pozna zresztą swojego kolejnego rywala w kwalifikacjach.
Zdaniem komentatorów to nie Serb powinien jednak walczyć o mundial w Katarze. Zwraca się zwłaszcza uwagę na jego nieodpowiednie reakcje na wydarzenia meczowe. Choć niektórym zawodnikom brakowało już sił, Rajevac w meczu z Marokiem przeprowadził pierwsze zmiany dopiero w 85. minucie, czyli dwie minuty po utracie, jak się później okazało, decydującej bramki.
Konieczne reformy?
Sam selekcjoner nie zamierza jednak podawać się do dymisji. Serb dał jednoznacznie do zrozumienia, że zamierza pojechać z Ghańczykami na tegoroczne mistrzostwa świata. Komentując klęskę z Komorami, zaapelował też do kibiców, aby nie oczekiwali cudów, bo przyjechał do Ghany dopiero trzy i pół miesiąca temu.
Trudno było jednak oczekiwać jakiejkolwiek większej refleksji od 68-letniego szkoleniowca. Rajevac już po wspomnianym meczu z Marokiem nie miał bowiem sobie niczego do zarzucenia. Był wręcz zadowolony z gry zespołu, mającego kontrolować spotkanie, a także nie podzielał zdania krytyków odnośnie do zbyt późno dokonanych zmian.
Teraz nad przyszłością Serba obradować będzie zarząd Ghańskiego Związku Piłki Nożnej. Władze federacji zapowiedziały organizację spotkania kryzysowego, podczas którego będą dyskutowały o występie kadry na PNA. Być może będzie to niejedyny temat rozmów, bo kibice w Ghanie po kompromitacji w Kamerunie domagają się całościowej reformy tamtejszego futbolu.
Wszyscy są jednak zgodni, że objawieniem turnieju był 27-letni stoper Alexander Djiku. Urodzony we Francji piłkarz tamtejszego Strasbourga strzelił bramkę, a przede wszystkim podbił serca fanów zaangażowaniem i czytaniem gry. Według nich to właśnie wokół niego i Daniela-Kofiego Kyereha powinno budować się nowy zespół. Pytanie, kto podejmie się roli budowniczego.