Na Anfield ponownie rozbłysła gwiazda kapitana Liverpoolu, Stevena Gerrarda. Zanotował on hat-tricka w meczu derbowym z Evertonem, tym samym przedłużając kadencję Kenny'ego Dalglisha jako szkoleniowca „The Reds”.
Dzisiejszy mecz był zaległym spotkaniem z 26. kolejki Premier League, a naprzeciwko siebie stanęły po raz 217. Liverpool FC i Everton. Gospodarze z Anfield ostatnio w lidze radzą sobie poniżej oczekiwań, a ewentualna porażka mogła być gwoździem do trumny Kenny’ego Dalglisha i powiększyć serię porażek do czterech z rzędu. Everton zaś ostatni raz poległ na początku stycznia i od tamtej pory spisuje się nadspodziewanie dobrze, wygrywając po drodze z takimi tuzami jak Manchester City czy Chelsea.
W poprzednim meczu rozgrywanym na terenie Evertonu zwyciężyli rywale, a strzelcami bramek byli Andy Carroll i Luis Suarez. Stawką dzisiejszego meczu było siódme miejsce w tabeli, na którym przed tym spotkaniem znajdowali się „The Reds”, „The Toffees” zaś tracili zaledwie dwa oczka do rywali.
Świetną okazję na pierwszą bramkę miał już w 8. minucie Steven Gerrard, kapitan Liverpoolu, jednakże na posterunku był Tim Howard. Everton odpowiedział już po minucie, kiedy to dogodną okazję zmarnował Pienaar, posyłając futbolówkę ponad poprzeczką Pepe Reiny. Od początku derby Merseyside były wymianą ciosów, a kolejną sytuację dla „The Reds” zmarnował Suarez.
Z biegiem czasu walka toczyła się głównie w środkowej części boiska, a jakiekolwiek strzały na bramkę stały się rzadkością.
W 35. minucie Liverpool wyszedł na prowadzenie, oko w oko z Howardem stanął Martin Kelly i strzelił wprost w interweniującego bramkarza. Na niekorzyść golkipera, futbolówka znalazła się pod lewą nogą Gerrarda, który sprytnym strzałem zza pola karnego posłał ją do siatki ponad zawodnikami Evertonu. Kapitan gospodarzy zrobił sobie prezent, dzisiejszy występ był bowiem jego 400. meczem w angielskiej Premier League.
Trzy minuty po bramce rozochocony Kelly ruszył prawym skrzydłem, a strzał w kierunku dalszego słupka tylko o centymetry minął bramkę Amerykanina. W odpowiedzi, groźnie głową strzelał Denis Stracqualursi.
Do gwizdka Phila Dowda kończącego pierwszą połowę wynik nie uległ zmianie.
Liverpool grę po zmianie stron rozpoczął mocnym uderzeniem. W 51. minucie mieliśmy już dwubramkowe prowadzenie „The Reds”, kiedy to akcję Suareza udekorował golem Gerrard. Podwyższenie prowadzenia wyraźnie rozochociło Liverpool. Już niespełna dwie minuty później doskonałą okazję zmarnował Carroll, także po akcji Urugwajczyka. Po tym chwilowym podrygu mecz ponownie zaczął toczyć się głównie w środku pola, nie obfitując w akcje podbramkowe.
Kolejną świetną akcję kibice zgromadzeni na Anfield mogli zobaczyć dopiero w 70. minucie, kiedy to po podaniu Carrolla niecelnie zewnętrzną częścią stopy strzelał Luis Suarez. Kwadrans później groźnym strzałem zza pola karnego popisał się Jose Enrique, lecz na posterunku był Tim Howard.
W 94. minucie kolejną bramkę Gerrardowi wypracował Luis Suarez. Kapitan Liverpoolu sam zakończył serię dziewięciu meczów ligowych bez porażki Evertonu.
Liverpool wygrał pierwszy mecz w lidze od 31 stycznia, utrzymując się na siódmym miejscu w ligowej tabeli.
7 pkt do Chelsea. Wierze w nich! YNWA!
Steve Gerrard Gerrard,
Can blast it from 40 yards,
He's big and He's f**king hard,
Steve Gerrard Gerrard...
Z taką grą mogą naprawde powalczyc o LE
po co maja walczyc o LE skoro już ją mają? wygrali
chyba carling cap nie?
Nie jestem pewien no ale Carling Cup daje 1 albo 2
runde el. LE a 5 miejsce w lidze daje Play-off więc
lepiej zając 5 miejsce i zagrac dwa mecze
eliminujące niż zagrac w 2 rundzie i grac 6 meczów
eliminując i tracic siły
Oglądaj mecze Liverpoolu, oni się ne meczą :D
Vivat liverpool !!!
Oglądam mecze Liverpoolu, lepsze to niż mecze
Barcy.