Świderski i jego PAOK podbijają Grecję


O Karolu Świderskim i początkach w PAOK-u

7 lutego 2019 Świderski i jego PAOK podbijają Grecję

W przeszłości Grecję podbijało Imperium Rzymskie czy armia Aleksandra Wielkiego, teraz tej sztuki spróbuje dokonać Karol Świderski. Były napastnik Jagiellonii trafił do PAOK-u w zimowym okienku transferowym i już w swoim drugim spotkaniu zaliczył premierowe trafienie, dające swojemu zespołowi zwycięstwo.


Udostępnij na Udostępnij na

22-letni napastnik zadebiutował w barwach PAOK-u 27 stycznia w spotkaniu 18. kolejki greckiej Super League. Drużyna Świderskiego wygrała 4:0 z OFI Crete, lecz Polak zaliczył jedynie epizodyczny występ. Możliwe, że momentem, który Karol zapamięta jeszcze lepiej niż pierwszy mecz, będzie 87. minuta starcia z Giannianą. Wtedy to Świderski strzałem z bliskiej odległości zdobył swoją pierwszą bramkę dla „Dwugłowych Orłów” i ustalił wynik spotkania na 2:1, gwarantując PAOK-owi trzy punkty.

Na jednym golu się nie kończy

W środę odbyło się ćwierćfinałowe spotkanie Pucharu Grecji. PAOK grał na wyjeździe i przegrał z Panioniosem 1:2 pomimo początkowego prowadzenia. Prowadzenia, które dał „Biało-czarnym” nie kto inny jak Karol Świderski. Już przed meczem można się było spodziewać, że Polak rozpocznie spotkanie pucharowe w pierwszej jedenastce. Świderski szansy nie zmarnował i już drugi raz podczas swojej przygody na Półwyspie Bałkańskim trafił do siatki. Był to pierwszy mecz w Grecji, który polski napastnik zagrał w pełnym wymiarze czasowym. Porażka nie oznacza jednak dla drużyny z Salonik końca przygody w pucharze. Szansę na odwet za wynik pierwszego meczu saloniczanie będą mieli już 26 lutego, kiedy to odbędzie się spotkanie rewanżowe.

Od SMS-u Łódź do PAOK-u

Słyszysz: „Łódź”, myślisz Widzew? ŁKS? Nic z tych rzeczy. Kariera „Świdra” rozpoczęła się w SMS-ie. W miejscu tym rozwijali się również tacy reprezentanci Polski jak Jakub Rzeźniczak, Paweł Golański czy Maciej Makuszewski. Świderski już w juniorach wyróżniał się wśród trenujących w SMS-ie chłopaków. W sezonie poprzedzającym transfer do Jagiellonii Polak został królem strzelców rozgrywek Centralnej Ligi Juniorów, czego skutkiem było zainteresowanie białostockich działaczy.

Co większość chłopaków robi w wieku 17 lat? Chodzi do szkoły średniej, pracuje dorywczo albo gra w drużynach niższych klas rozgrywkowych. Jednak nie wszyscy. Karol Świderski przechodził w tym wieku do Jagiellonii, od razu udając się z zespołem na obóz przygotowawczy. Sezon 2014/2015 był debiutanckim, jeśli chodzi o występy i trafienia w najwyższej klasie rozgrywkowej. Pierwszą bramkę dla „Jagi” zdobył przeciwko Pogoni Szczecin w wieku 18 lat.

Z roku na rok Karol stawał się lepszy i rozwijał swoje piłkarskie umiejętności. Regularnie zdobywał gole, a ich efektem były kolejne szanse, jakie dostawał od trenerów. Już sezon po przyjściu stał się ważnym ogniwem Jagiellonii. Wystąpił bowiem w 31 spotkaniach ekstraklasy, czterokrotnie trafiając do siatki. Na całkowity bilans Świderskiego w Jagiellonii składa się 26 bramek zdobytych w 131 występach. Dobra gra zaowocowała również licznymi powołaniami do młodzieżowych reprezentacji czy finalnie… transferem do PAOK-u.

Przeprowadzka do Grecji

Około dziesięciu samochodów Porsche Panamera Turbo Executive, luksusowy dom w Los Angeles lub prawie 90 rejsów dookoła świata. Milioner decydujący się na zakup którejś z wymienionych przyjemności zmuszony jest wyłożyć mniej więcej 2 miliony euro. W aspekcie życiowym – kupa kasy. Wątpię, że ktoś z czytających ten artykuł może pozwolić sobie na takie wydatki lub ma na koncie podobne środki. Jednak patrząc pod względem sportowym, kwota ta wydaje się wcale nie być tak duża.

Tyle bowiem zdecydował się zapłacić klub z północnej Grecji za polskiego napastnika. Wydaje się, że PAOK zrobił na transferze Polaka całkiem dobry biznes, bo przecież potencjał jest, bramki są, a chęć rozwoju i ambicja Karola stoją na najwyższym poziomie. Sam Świderski wypowiada się o transferze w pozytywnym aspekcie, wspominając o spokojnym wyczekiwaniu na kolejne szanse:

Od początku byłem przekonany, że to dobry krok. Poza tym trener zapewniał Mariusza Piekarskiego, mojego menedżera, że ma na mnie plan, widzi we mnie potencjał. Muszę udowodnić, iż się nie pomylił, choć z tego, co słyszałem, młodszych piłkarzy wprowadza do drużyny spokojnie, bez wariactwa. Step by step – mówi w rozmowie dla „Przeglądu Sportowego”.

Rywale w walce o skład

Nikolaos Karelis, Chuba Akpom, Karol Świderski – któryś z tej trójki ma zostać następcą Aleksandara Prijovicia. Serb grający w przeszłości w Legii Warszawa był kluczowym graczem PAOK-u i najlepszym strzelcem drużyny. O rywalizacji z Prijoviciem nie było do tej pory mowy, gdyż ten strzelał regularnie – 18 bramek w 28 spotkaniach, licząc wszystkie rozgrywki. Miejsce w składzie zwolniło się jednak, gdy arabskie Al-Ittihad zdecydowało się zapłacić za serbskiego napastnika okrągłe 10 milionów euro.

Głównym konkurentem „Świdra” w walce o pierwszy skład „Biało-czarnych” wydaje się Chuba Akpom. 23-letni snajper, sprowadzony latem z londyńskiego Arsenalu na zasadzie transferu definitywnego, wystąpił w jedenastu spotkaniach ligowych i zdobył w nich cztery bramki. Anglik nie wydaje się jednak rywalem niemożliwym do pokonania, chociaż od transferu Prijovicia to właśnie Akpom jest pierwszym wyborem rumuńskiego szkoleniowca.

Trudno się dziwić. Do tej pory rywala w walce o pozycję praktycznie nie miał, bo wspomniany wyżej Nikolaos Karelis wystąpił w tym sezonie Super League jedynie czterokrotnie. Za Grekiem ma co prawda stać doświadczenie (chociażby 113 występów dla Panathinaikosu), jednak nie wydaje się ono przekonujące, jeśli spojrzymy na małą liczbę meczów, w których zagrał. Patrząc na fenomenalny początek greckiej przygody, Karol będzie poważnym kandydatem w walce o miano pierwszej „dziewiątki” PAOK-u. W końcu to właśnie ten numer zdecydował się nosić Polak, wybierając go jako uzupełnienie tylnej części trykotu.

Bezlitośni w lidze, bezbronni w pucharach

Jeśli mowa o Grecji, to pierwszym skojarzeniem, jakie przychodzi mi do głowy, jest historia i mitologia. Kojarzysz pewnie mit o Prometeuszu i karę, jaka spotkała go za kradzież ognia z góry Olimp. Do przykutego do skały Prometeusza przylatywał codziennie orzeł, który wyżerał skazańcowi wnętrzności regenerujące się tylko po to, by kolejnego ranka ptak ponownie mógł katować skarconego tytana.

Patrząc na rozgrywki ligowe, podobnie wygląda w tym sezonie PAOK. Przydomek „Dwugłowe Orły” nie wziął się przecież znikąd. Podopieczni Răzvana Lucescu są dla swoich rywali prawdziwymi oprawcami, cotygodniowo „przylatując” po swoich przeciwników i rozprawiając się z nimi. 17 zwycięstw i dwa remisy to bilans drużyny z Salonik. Nie było jak dotąd zespołu, który byłby w stanie choć raz pokonać aktualnego lidera ligowych rozgrywek.

Sytuacja wygląda gorzej, gdy spojrzymy na rezultaty PAOK-u w europejskich pucharach. Fortuna nie była łaskawa dla lidera greckiej Super League, a wylosowana grupa okazała się zbyt wymagająca. Chelsea, BATE Borysów i węgierski MOL Vidi skończyły rozgrywki fazy grupowej nad PAOK-iem, a drużyna z Grecji znalazła się finalnie na ostatnim miejscu. Ekipa ze Stadionu Tumba wygrała tylko jedno z sześciu spotkań (4:1 z BATE), zdobywając trzy punkty w całej grupowej rywalizacji. Co za tym idzie, na tym europejska przygoda w europejskich pucharach dobiegła końca, a na pierwsze bramki w Europa League Świderski będzie musiał jeszcze poczekać.

Bitwa pod Salonikami – przeciwnikiem Olympiakos

Kolejna ligowa potyczka PAOK-u już w niedzielę 10 lutego i to nie z byle kim, bo z 44-krotnym mistrzem Grecji, Olympiakosem Pireus. Drużyna z portowego miasta jest bezpośrednim rywalem saloniczan w walce o mistrzostwo. Spotkanie to zostało okrzyknięte hitem kolejki i z pewnością przyciągnie globalne zainteresowanie. Obie ekipy dzieli w tabeli sześć punktów, co sprawia, że mecz 20. kolejki Super League może okazać się kluczowy w wyścigu o mistrzostwo Grecji. Olympiakos potrzebuje zwycięstwa jak tlenu. Pokonując gospodarzy, jest w stanie zmniejszyć swoją stratę do trzech „oczek”.

Wygrana PAOK-u oznaczać może dla Olympiakosu katastrofę, sprawiając, że ekipa z portowego miasta nadrobić będzie musiała aż dziewięć punktów, co przy obecnie rozpędzonym PAOK-u stanowić może prawdziwą „mission impossible”. Świderski w pierwszym składzie? Być może. Dobre występy mogą przynieść polskiemu snajperowi występ w arcyważnym spotkaniu z potęgą greckiego futbolu. Z drugiej strony nie wiemy, czy trener obdarzy zaufaniem Polaka nieprzyzwyczajonego do specyfiki tamtejszych gorących podczas meczów o wielką stawkę trybun.

Długa do przejścia droga

Jak zakończy się, wspomniany na początku, podbój Grecji przez Karola Świderskiego? Na to pytanie nie da się odpowiedzieć jednoznacznie, choć świetne debiuty i dobra forma strzelecka połączona z determinacją i cierpliwym wyczekiwaniem na swoje szanse wróżą Polakowi świetlaną przyszłość. Nam nie pozostaje nic innego, jak trzymać za Karola kciuki i życzyć mu powodzenia. Myślę, że nikt nie miałby nic przeciwko temu, by dylematy Jerzego Brzęczka były jeszcze większe, a do walki o miejsce w kadrze dołączył także „Świder”.

Do reprezentacji droga jednak jeszcze długa, a Świderski najpierw musi skupić się na wywalczeniu sobie szacunku i miejsca w sercach greckich fanów. Z niecierpliwością czekamy na kolejne trafienia Polaka, na mecz z Olympiakosem, a przede wszystkim na to, co pokaże przyszłość.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze