Transfer do Wisły Płock miał przyspieszyć rozwój talentu Krystiana Misia. Jednak zamiast zastąpić w zespole Wisły Płock Arkadiusza Recę zawodnik wylądował w czwartoligowych rezerwach. Po licznych trudnościach w walce o miejsce w pierwszym zespole w końcu jednak regularnie pojawia się w meczowej osiemnastce. Obecnie czeka na debiut w barwach „Nafciarzy”. Na szansę, by zaprezentować niemałe umiejętności i zadomowić się w podstawowej jedenastce Wisły Płock.
Latem 2016 roku Korona Kielce ogłosiła pozyskanie Krystiana Misia. Utalentowanego zawodnika, który wyróżniał się w II lidze, grając na wypożyczeniu w barwach Legionovii Legionowo. Z racji wygasającej umowy piłkarza ze Śląskiem Wrocław Krystian Miś wzmocnił „Żółto-czerwonych” na zasadzie wolnego transferu. Cała transakcja idealnie wpisywała się w nową politykę kieleckiego klubu – sprowadzania wyróżniających się graczy w niższych ligach. Docelowo w nowym zespole miał być alternatywą dla podstawowego lewego defensora Kena Kallaste. Rywalizacja o miejsce składzie ekstraklasowego klubu okazała się jednak zbyt wielkim wyzwaniem dla młodego zawodnika.
Od początku sezonu 2016/2017 Korona Kielce prezentowała się poniżej niewygórowanych oczekiwań. Słabe rezultaty sprawiły, że nowy szkoleniowiec „Żółto-czerwonych” Tomasz Wilman szybko zaczął walczyć o utrzymanie posady. To nie sprzyjało wprowadzeniu do zespołu młodych zawodników. Krystian Miś szansę gry otrzymał dopiero w Pucharze Polski – w przegranym po serii rzutów karnych meczu z Puszczą Niepołomice.
Siedem porażek w trzynastu ligowych spotkaniach przesądziło o losie Tomasza Wilmana. Zespół przejął tymczasowy szkoleniowiec Sławomir Grzesik. Roszada nie zmieniła jednak nic w sytuacji Krystiana Misia. Podobnie jak po zatrudnieniu następcy Tomasza Wilmana, dotychczasowego trenera Chojniczanki Chojnice, Macieja Bartoszka. Zawodnik nie znajdował się w planach żadnego ze szkoleniowców. W dużej mierze z podobnych powodów, dla których na Krystiana Misia nie stawiał Tomasz Wilman. Wynik był najważniejszy. Dlatego po rundzie jesiennej klub ogłosił decyzję, iż zawodnik znalazł się na liście graczy dostępnych do wypożyczenia.
Odbudowany w Legionowie
Zdecydowaną większość rundy wiosennej zawodnik spędził w Legionovii Legionowo. Wypożyczenie do klubu, w którym się wypromował, okazało się świetną decyzją. Regularnie występując na drugoligowych boiskach, Krystian Miś odbudował pewność siebie, ponadto zdobył dwie bramki oraz zanotował asystę. Udana runda w barwach Legionovii Legionowo pozwoliła graczowi powrócić do Kielc z realną szansą na grę w pierwszym zespole. Tym bardziej że w Koronie zmienił się właściciel, a także szkoleniowiec. U Gino Lettieriego wszyscy zawodnicy otrzymali czystą kartę.
Od początku sezonu włoski szkoleniowiec na stałe włączył zawodnika do kadry zespołu. W dwóch pierwszych spotkaniach Gino Lettieri desygnował Krystiana Misia do gry z ławki rezerwowych. To jasno pokazało, że młody gracz znajduje się w planach nowego trenera Korony Kielce. Po dziewięciu kolejkach zawodnik miał już cztery występy na koncie. W trakcie każdego z nich imponował walorami motorycznymi oraz uniwersalnością. W zależności od potrzeb Krystian Miś mógł grać na boku defensywy, w środku linii obronnej, a także pełnić funkcję skrzydłowego.
– Nie ma to dla mnie znaczenia, czy gram na lewej pomocy czy obronie. Cieszę się, że po wypożyczeniu wróciłem do Korony. Przez miniony rok wykonywałem swoją pracę, teraz chciałbym jak najczęściej dostawać szansę gry. Nie przeraża mnie to, że po kontuzjach wrócili tacy zawodnicy jak Jacek Kiełb czy Michal Gardawski. Dla takiego młodego zawodnika jak ja to są same plusy. Mogę rywalizować z najlepszymi i uczyć się od nich, choćby od Jacka Kiełba – mówił po meczu przeciwko Bruk-Betowi Termalice Nieciecza zawodnik.
Od kadry do transferu
Wysoka dyspozycja oraz atuty zawodnika przyciągnęły zainteresowanie selekcjonera kadry młodzieżowej. Czesław Michniewicz zdecydował się powołać zawodnika Korony Kielce na dwa mecze eliminacji mistrzostw Europy – przeciwko Finlandii i Litwie.
– Już sam wyjazd na zgrupowanie młodzieżowej kadry Polski to fajna sprawa i zaszczyt. Wielu piłkarzy chciałoby być na moim miejscu. Nie każdy może dostać takie powołanie, to porządne wyróżnienie dla zawodnika – komentował otrzymanie powołania w rozmowie z portalem Kielecki Futbol Krystian Miś.
Podczas zgrupowania reprezentacji zawodnik nie wystąpił jednak w żadnym spotkaniu. Dodatkowo na jednym z treningów nabawił się kontuzji stawu skokowego. Uraz skutecznie wykluczył zawodnika z gry. Szybki progres Krystiana Misia został wstrzymany, a do końca sezonu w Lotto Ekstraklasie wystąpił jeszcze zaledwie dwukrotnie. Jednak nawet mimo długiej przerwy chętnych na pozyskanie utalentowanego gracza nie brakowało. Zawodnik znalazł się m.in. na liście życzeń szkoleniowca Wisły Płock Jerzego Brzęczka. Za młodego gracza „Nafciarze” zapłacili 100 tysięcy złotych. Docelowo w nowym zespole Krystian Miś miał zastąpić Arkadiusza Recę, który odszedł kilka dni wcześniej do Atalanty Bergamo.
– Krystian jest zawodnikiem, który również wpisuje się w nasz plan budowy zespołu. To młody, perspektywiczny piłkarz, cechujący się dobrą dynamiką, który z pewnością wzmocni rywalizację w defensywie. Drzemie w nim ogromny potencjał i wiem, że w Wiśle Płock zaprezentuje pełnię swoich możliwości – komentował transfer na łamach klubowej strony internetowej dyrektor sportowy Wisły Płock Łukasz Masłowski.
Pozyskanie Krystiana Misia nie było jednak jedynym pomysłem władz Wisły Płock na zastąpienie Arkadiusza Recy. Do klubu trafił bardziej doświadczony lewy defensor Marcin Warcholak. To właśnie z graczem pozyskanym z Arki Gdynia Krystian Miś miał rywalizować o miejsce w składzie. Jednak większa konkurencja nie była głównym problemem zawodnika. Z klubu odszedł Jerzy Brzęczek, który przyjął ofertę prowadzenia reprezentacji Polski.
Bez Brzęczka pod górkę
Obecnego selekcjonera kadry narodowej znad Wisły w Płocku zastąpił Dariusz Dźwigała. Nowy szkoleniowiec od początku nie widział miejsca w zespole dla Krystiana Misia. W hierarchii trenera Wisły Płock wyżej od młodego zawodnika znajdowali się Marcin Warcholak oraz nominalny prawy obrońca Patryk Stępiński. Dla Krystiana Misia brakowało miejsca nawet na ławce rezerwowych. Nic nie zmieniła nawet seria słabych rezultatów. Młody zawodnik występował jedynie w spotkaniach drużyny rezerw.
Zaledwie dwa zwycięstwa w jedenastu spotkaniach doprowadziły jednak ostatecznie do zwolnienia Dariusza Dźwigały. Opuszczenie klubu przez szkoleniowca nie poprawiło jednak pozycji Krystiana Misia w zespole. Nowy trener „Nafciarzy”, Kibu Vicuna, również nie widział miejsca w drużynie dla młodego zawodnika. Choć w ligowym spotkaniu przeciwko Zagłębiu Sosnowiec piłkarz zajął miejsce na ławce rezerwowych, to praktycznie cała rundę jesienną spędził w rezerwach. Problemy z wywalczeniem miejsca w pierwszym zespole sprawiły, że Wisła Płock postanowiła wypożyczyć zawodnika, by nie zahamować rozwoju gracza. Jednym z zainteresowanych klubów miał być Widzew Łódź.
– Dostałem wstępną informację, że Widzew jest zainteresowany moją osobą. Nie byłoby to przejście całkowicie w obce dla mnie środowisko, bo w drużynie jest Marcin Kozłowski, z którym bardzo dobrze współpracowało mi się w Legionovii. Już z nim nawet rozmawiałem na ten temat – komentował doniesienia zawodnik w rozmowie z portalem Widzewtomy.net.
Decyzją szkoleniowca zawodnik ostatecznie pozostał jednak w Płocku, dołączając nawet do pierwszego zespołu podczas zgrupowania na Cyprze. W dużej mierze umożliwiła to kontuzja Adriana Szczutowskiego, którego miejsce zajął Krystian Miś.
– Chciałbym zostać w Wiśle. Dobrze czuję się w Płocku, ale co będzie dalej – czas pokaże. Jeśli tylko trener będzie mnie widział w drużynie, dam z siebie wszystko. Jestem zawodnikiem szybkim, dynamicznym, na tym właśnie bazuję i staram się to wykorzystywać chociażby w grze ofensywnej. Lewa obrona jest obecnie bardzo wartościową pozycją. Bardzo dużo zespołów konstruuje akcje skrzydłami, gdzie właśnie lewi obrońcy są bardzo przydatni – mówił w rozmowie z klubową stroną internetową zawodnik.
Czekając na debiut
W trakcie zimowej przerwy do zespołu „Nafciarzy” dołączył jednak kolejny zawodnik operujący na lewej stronie defensywy. Kibu Vicuna sięgnął po rodaka, Angela Garcię. Stało się jasne, że to Hiszpan będzie pierwszym wyborem szkoleniowca do obsadzenia lewej strony bloku obronnego. Podczas zimowego zgrupowania Krystian Miś pokazał się jednak na tyle z dobrej strony, że w siedmiu meczach rundy wiosennej pięciokrotnie zasiadał na ławce rezerwowych. Dotychczas nie otrzymał jednak szansy debiutu w meczu o stawkę w pierwszym zespole Wisły Płock. Wszystko niebawem może pójść jednak po myśli zawodnika.
Na trzy kolejki przed końcem fazy zasadniczej obecnego sezonu „Nafciarze” znajdują się w strefie spadkowej. Posada Kibu Vicuny wisi na włosku. Nowy szkoleniowiec to zawsze nowe rozdanie. Czysta karta dla każdego z zawodników. Także dla Krystiana Misia, który krętymi drogami zmierza do debiutu w oficjalnym meczu w barwach Wisły Płock.