Futbol po skandynawsku, czyli Norwegia vs Szwecja


Czas na pierwszy odcinek sąsiedzkiej bitwy o Euro 2020

26 marca 2019 Futbol po skandynawsku, czyli Norwegia vs Szwecja

Gdyby w piłkę nożną grało się na biegowych nartach, prawdopodobnie dziś bylibyśmy świadkami pojedynku mistrzów i wicemistrzów świata. Jednak zupełnie poważnie i bez nart Norwegowie, a zwłaszcza Szwedzi potrafią kopać piłkę z sukcesami. Już dziś wieczorem czeka nas kolejna odsłona  rywalizacji pomiędzy dwoma największymi skandynawskimi krajami. Szczególnej pikanterii temu pojedynkowi dodaje fakt, że obie drużyny po raz ostatni w meczu o punkty spotkały się... 42 lata temu.


Udostępnij na Udostępnij na

Historia dla Szwedów

Historia rywalizacji w debrach Skandynawii sięga roku 1962, kiedy podobnie jak dziś pojedynek toczył się w ramach eliminacji do mistrzostw Europy. Pierwszy spotkanie pomiędzy sąsiadami zakończyło się triumfem Szwedów. I to właśnie oni mają zdecydowanie dodatni bilans we wszystkich 25 potyczkach z Norwegią. Dwanaście zwycięstw, osiem remisów i tylko pięć porażek stawia Szwedów w lepszym świetle w kontekście dzisiejszej rywalizacji. Jednak biorąc pod uwagę wyłącznie potyczki w XXI wieku, to Norwegowie mogą pochwalić się lepszą statystyką. Piłkarze z kraju wikingów w tym czasie dwukrotnie ograli rywali zza miedzy, a przegrali raz.

Co ciekawe, los od ponad czterech dekad nie skojarzył ze sobą obu drużyn w jakimkolwiek pojedynku o stawkę. Ostatnim takim meczem było spotkanie w 1977 roku, kiedy Norwegowie w ramach eliminacji do argentyńskiego mundialu w 1978 pokonali Szwedów 2:1. Spotkanie odbyło się na stadionie Ulleval w Oslo, a więc tam, gdzie dziś wieczorem obie reprezentacje spotkają się po raz 26. Fani Norwegów zapewne nie mieliby nic przeciwko powtórzeniu takiego rezultatu i zainkasowaniu pierwszych trzech punktów w trwających eliminacjach.

„Trzy Korony” na fali wznoszącej

Ostatnie dwa lata były dla Szwedów pasmem sukcesów. Baraże o mundial kosztem Holendrów, a następnie wyeliminowanie Włochów traktowano jako wielką niespodziankę. Jednak jak się okazało, to nie wszystko, na co było stać reprezentantów „Trzech Koron”. Mistrzostwa świata w Rosji zakończyli dopiero na ćwierćfinale, a w grupie w pokonanym polu zostawili broniących tytułu Niemców. Najlepszy od ćwierć wieku występ na mundialu to nie koniec dobrej passy piłkarzy prowadzonych przez Janne Andersona. Jesienią zdołali zwyciężyć swoją grupę Ligi Narodów, a w pokonanym polu zostawili Rosję i Turcję.

Klucz do sukcesu Szwedów leży w zrównoważonym zespole i dobrze funkcjonującej układance taktycznej, w której każdy gracz dobrze realizuje swoje zadania na boisku. Podstawowa jedenastka to mieszanka doświadczenia i młodości. Na środku defensywy obok 34-letniego kapitana Andreasa Granqvista zazwyczaj występuje niemal dziesięć lat młodszy Victor Lindelof. Jednak tym razem młody Szwed nie znalazł się w kadrze na spotkania z Rumunią i Norwegią, a spowodowane to było sprawami osobistymi. Obecnie największą gwiazdą kadry „Trzech Koron” jest pomocnik RB Lipsk Emil Forsberg. Niestety po kontuzji, której nabawił się jesienią, nie wrócił jeszcze do swojej najwyższej formy, co na pewno jest dobrą informacją dla Norwegów. To właśnie Forsberg był motorem napędowym Szwedów podczas rosyjskiego mundialu, dzięki czemu znaleźli się w gronie ośmiu najlepszych zespołów globu. Jego niedyspozycja, w połączeniu z brakiem Lindelofa czy kontuzjowanego Lustiga, który zszedł z boiska w pierwszej połowie meczu z Rumunią, może bardzo ułatwić zadanie norweskiemu zespołowi.

Kiedy, jak nie teraz?

Norwegowie w przeciwieństwie do swoich wschodnich sąsiadów nie odnosili w ostatnim czasie żadnych znaczących sukcesów. Bardzo miłym wyjątkiem dla fanów reprezentacji Norwegii jest niedawne zwycięstwo w grupie dywizji C Ligi Narodów, w której o pierwsze miejsce rywalizowali z Bułgarami. Dzięki temu w kolejnej edycji rozgrywek zagrają na zapleczu najlepszej europejskiej dywizji, w grupie będą mogli trafić m.in. na… reprezentację Polski.

Reprezentacja Norwegii po raz ostatni na wielkim turnieju zagrała 19 lat temu podczas holendersko-belgijskiego Euro. I to właśnie przełom tysiącleci był najlepszym okresem w historii reprezentacji Norwegii. Generacja piłkarzy z napastnikami Tore Andre Flo i aktualnym menedżerem Manchesteru United Ole Gunnarem Solskjaerem na czele pociągnęła kadrę do bardzo dobrych wyników. Apogeum sukcesów nastąpiło po wygranym spotkaniu mundialu 1998 przeciwko Brazylii, w której zagrali m.in. Cafu, Roberto Carlos, Rivaldo czy rozpoczynający wielką karierę Ronaldo. Zwycięstwo to dało piłkarzom ze Skandynawii awans do 1/8 finału mistrzostw świata, co do dziś jest największym sukcesem tej drużyny.

Czy piłkarze aktualnie przywdziewający narodowe barwy będą w stanie nawiązać do sukcesów swoich poprzedników? Niewątpliwie największe nadzieje kibice reprezentacji Norwegii wiążą z młodym Martinem Odegaardem. Pomimo dopiero 20 lat posiada już 5-letnie doświadczenie w narodowej drużynie. Wielkim echem odbiły się jego debiut jako najmłodszego piłkarza w historii reprezentacji oraz późniejszy transfer do Realu Madryt. Niestety rzeczywistość zweryfikowała wielkie plany, a kariera młodego Norwega zdecydowanie zwolniła. W pierwszej drużynie „Królewskich” Odegaard rozegrał tylko jedno oficjalne spotkanie, a następnie przeniósł się do Holandii, gdzie zdecydowanie łatwiej o regularną grę i szlifowanie swoich umiejętności. W barwach Heerenveen i Vitesse prezentował się bardzo solidnie, dzięki czemu jego pozycja w drużynie narodowej jest niepodważalna.

Obok młodej gwiazdy kadra składa się z piłkarzy występujących na co dzień w rodzimej lidze oraz europejskich średniakach. Według portalu Transfermarkt cała drużyna narodowa warta jest 93 miliony euro. Z kolei reprezentacja Szwecji wyceniana jest na ponad 150 milionów. Dziś jednak to nie pieniądze będą decydowały o wyniku na murawie stadionu w stolicy Norwegii. Zwycięży drużyna bardziej zdeterminowana i waleczna. W tym momencie jakość piłkarska przemawia za piłkarzami trenera Janne Andersona, ale Lars Lagerback podejmujący się misji ratowania norweskiej piłki, podobnie jak było to w przypadku Islandii, zrobi wszystko, aby zatrzymać swoich rodaków. Jeśli się to nie uda, droga na wymarzone Euro może się znacznie wydłużyć. W przypadku gdy Hiszpania, Szwecja czy Rumunia okażą się zbyt silne, przed Norwegami otworzy się szansa na grę w barażach, które zapewnili sobie zwycięstwami w Lidze Narodów. Jednak dzisiejszego wieczoru nikt w Norwegii nie bierze pod uwagę takiego scenariusza. Liczy się tylko zwycięstwo w derbach Skandynawii.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze