Diego Maradona niedawno poniósł haniebną klęskę na mundialu. Wcześniej niedomagał zdrowotnie, wywołał skandal obyczajowy. Jest jednak coś ponad tym wszystkim, ponad ziemskim wymiarem. Nie bez powodu Maradonę nazywają „Boskim”.
„Iglesia Maradoniana” – tak brzmi oficjalna nazwa argentyńskiego kościoła Maradony. Instytucja została powołana w październiku 1998 roku przez jednego z wielkich fanów talentu Diego, Alejandro Veron, który powiedział: – Wyznaję religię racjonalną, a jest nią kościół rzymsko-katolicki, ale mam również wiarę opierającą się tylko na moim sercu, pasję, a jest nią Diego Maradona.

Dzień założenia kościoła zbiegł się z 38. urodzinami „boskiego Diego”. Symbolem wspólnoty jest „D10S”. Dios po hiszpańsku znaczy bóg, a 10 to legendarny numer, z którym występował Maradona. Mimo że kościół istnieje od 1998 roku (został założony w argentyńskim Rosario), to pierwsze spotkanie członków nastąpiło trzy lata później. W tym roku wspólnota będzie obchodzić dwunastą rocznicę. Zrzesza ponad 120 tysięcy fanatyków z 60 krajów.
Jak znakomita większość podobnych wspólnot, również i „Iglesia Maradoniana” ma zbiór praw, których każdy członek kościoła powinien przestrzegać. Dziesięć przykazań zawiera takie polecenia, jak: Przybrać na drugie imię Diego, nadać imię Diego swoim dzieciom, głosić cuda Maradony na całej Ziemi, wychwalać dokonania Diego, postawić futbol ponad wszystko inne, bronić narodowych barw Argentyny.
Kościół Maradony, jak inne świątynie, udziela swojego rodzaju sakramentów. Istnieją tu na przykład chrzty czy małżeństwa. W jedną z rocznic urodzenia „boskiej ręki”, wierni zgromadzili się, by wiwatować i śpiewać specjalne pieśni pochwalne. Również na ślubnym kobiercu stanęły dwie meksykańskie pary, by wejść w związek małżeński właśnie w „Iglesia Maradoniana”. Wszystko wzorowane jest na kościele katolickim, są kapliczki, różańce, korona cierniowa. Z taką różnicą, że paciorków różańca jest 34 – tyle, ile bramek strzelił Maradona w koszulce „Albicelestes”. Korona zrobiona z cierniów znajduje się na piłce. Wszyscy wierni trzymają koszulki reprezentacji z legendarną „dychą”, flagi z podobizną „boga”, kartki z autografami, zdjęcia, podobizny, pokazują tatuaże i wniebogłosy wychwalają Maradonę chóralnymi śpiewami.
Każda religia ma swojego boga, tutaj nie jest inaczej. Najwyższym jest Diego Maradona. Oficjalna strona internetowa wspólnoty głosi, że zadaniem kościoła jest „utrzymywanie żywej pasji i magii, z jaką nasz bóg grał w futbol, ochrona cudów w naszej pamięci, które pokazywał na boisku na oczach nas wszystkich oraz uczuć, które w nas wzbudzał, w nas, jego fanach”.
Warto dodać, że w tak szerokim gronie wyznawców „boskiego Diego” są i wielcy piłkarze. Zadeklarowanymi członkami wspólnoty są Ronaldinho oraz kreowany na następcę Maradony – Leo Messi. Również dwie córki „boskiej ręki” wyznają wiarę w swojego ojca. Ciekawostką jest to, że Kościół Diego ma inny kalendarz. Aktualnie jest tam rok 50 p.n.D. (po narodzinach Diego).
Przed mistrzostwami w RPA zapytano jednego z wyznawców, co by się stało, gdyby drużyna prowadzona przez „boskiego Diego” nie wygrała turnieju. Mężczyzna bez wahania odpowiedział: – Bogu wybacza się wszystko, czyż nie? A Maradona jest bogiem. Teraz już wiemy, że argentyńskie społeczeństwo naprawdę serio traktuje wielkiego piłkarza, bo po mundialowej porażce, ludzie z wielką euforią powitali Diego i jego podopiecznych. Również z nie mniejszym zapałem Argentyńczycy chcą, by Maradona nadal pozostał na stanowisku selekcjonera kadry, bo przecież bogom się wybacza…