Futbol jest wielki: Uczeń przerośnie Mistrza?


W grudniu 2006 roku Bob Bradley został mianowany 33 trenerem piłkarskiej reprezentacji USA. Na stanowisku tym zastąpił najwybitniejszego z nich – Bruce'a Arenę, pod którego skrzydłami uczył się trenerskiego rzemiosła. Samodzielny Bradley już niejednokrotnie pokazał, że może przerosnąć swojego Mistrza. Podczas zbliżającego się Pucharu Konfederacji będzie miał szansę na poprawienie kolejnego osiągnięcia Areny, który w 1999 zajął w tym turnieju 3 miejsce . Mając do dyspozycji młodą, utalentowaną drużynę, z Donovanem i swoim synem Michaelem na czele, cel ten zdecydowanie leży w jego zasięgu.


Udostępnij na Udostępnij na

Nie baseball tylko soccer, nie historyk ale trener

Bob Bradley urodził się 3 Marca 1958 roku w Montclair, New Jersey. Tam też spędził swoje dzieciństwo i większość okresu szkolnego. Jego bracia Scott i Jeff woleli baseball (Scott grał nawet w Seattle Mariners w MLB), ale Boba od początku pociągał soccer. Jako młody chłopak kopał piłkę w szkolnej drużynie West Essex High School, a w latach 1976-1980 reprezentował barwy akademickiej drużyny Princeton University. W ostatnim ze swoich sezonów był nawet najlepszym strzelcem spośród wszystkich „Tygrysów”. Na tym jednak skończyły się jego zawodnicze osiągnięcia.

Dyplom ukończenia prestiżowej uczelni Ivy League nie wystarczył jednak do tego, żeby Bradley został historykiem, jak sugerowałby kierunek jego studiów. Miłość do futbolu okazała się silniejsza. Mając zaledwie 23 lata Bradley znalazł zatrudnienie jako… szkoleniowiec. Podczas studiów magisterskich (Administracja Sportowa) na uniwersytecie w Ohio w latach 1981-83 Bradley pracował jako head coach akademickiej drużyny Bobcats. Dziś w programie sportów oferowanych przez tę uczelnię jest już tylko soccer w żeńskim wydaniu.

Pupil Areny

W 1983 jego losy po raz pierwszy skrzyżowały się z Bruce Areną, który od tej pory stał się dla Bradley’a największym autorytetem, mentorem i przyjacielem. Ten najbardziej utytułowany trener w historii amerykańskiego soccera(*), zatrudnił go jako swojego asystenta do pracy z drużyną Virginia University Cavaliers. Potem jednak Bradley powrócił do New Jersey, do Princeton. W latach 1984-95 był trenerem „Tygrysów” i zdobył z nimi 2 tytuły Ivy League (1988, 1993), oraz jedyny w historii tej uczelni awans do ogólnoamerykańskich finałów rozgrywek NCAA (1993).

W 1996 roku powrócił pod skrzydła Areny. Tym razem jednak poprzeczka była znacznie wyższa. Obaj panowie mieli za zadanie przygotować reprezentację USA do występu na igrzyskach olimpijskich w Atlancie. Bradley, oczywiście jako asystent, miał wówczas okazję pracować z kilkoma graczami (Kasey Keller, Alexi Lalas, Claudio Reyna), którzy dwa lata wcześniej udanie zaprezentowali się podczas amerykańskiego Mundialu. Na igrzyskach Jankesi trafili do najsilniejszej ze wszystkich grup (dwóch półfinalistów). Porażki z wicemistrzowską Argentyną (1:3) i  1:1 z czwartą w ogólnym rozrachunku Portugalią ujmy im nie przyniosły, ale nawet zwycięstwo 2:0 nad Tunezją nie wystarczyło do wyjścia z grupy.

W tym samym roku, głównie dzięki popularności medialnej jaką cieszyły się zarówno Mundial jak i Olimpiada, w USA powstała profesjonalna liga piłkarska MLS. Bradley znalazł w niej zatrudnienie, znowu u boku swojego nauczyciela. Pod ich wodzą stołeczna drużyna DC United w pierwszych dwóch sezonach nie miała sobie równych. W roku 1996 Marco Etcheverry, Raul Diaz Arce, Eddie Pope i spółka sięgnęli po potrójną koronę (tytuł MLS, Puchar USA i Puchar Ligi), a rok później musieli zadowolić się dubletem broniąc „tylko” mistrzostwo i Puchar Ligi. W pucharze USA również byli blisko ponownego triumfu, ale w finale musieli uznać wyższość Dallas Burn (3:5 po rzutach karnych).

Wyjście z cienia

Liga MLS rozwijała się i w 1998 do rozgrywek przystąpiła nowa drużyna Chicago Fire. Do jej prowadzenia zaproszono Bradley’a, któremu w końcu udało się wyjść z cienia swojego mistrza. I to w sensie dosłownym, bo już w swoim inauguracyjnym sezonie Strażacy zdobyli MLS Cup pokonując 2:0 w meczu finałowym… DC United Areny! Wielka była w tym zasługa polskiego tria: Kosecki – Nowak – Podbrożny, które zapisało się złotymi zgłoskami w historii klubu z Chicago. Roman Kosecki stał się zdobywcą pierwszego gola w historii Strażaków (2:0 z Miami Fusion), Jerzy Podbrożny otworzył wynik meczu finałowego, a Piotr Nowak został wybrany najlepszym piłkarzem ligi. W tym samym roku Bradley i Polacy sięgnęli jeszcze po puchar USA (2:1 z Columbus Crew i znowu gol Podbrożnego). Za zdobycie obu trofeów Bradley został uhonorowany tytułem trenera roku w MLS.

Następny sezon nie był już taki udany, ale Fire zajęło trzecie miejsce w Lidze Mistrzów CONCACAF. W roku 2000 Chicago znowu triumfowało w USA Cup i było blisko triumfu w lidze (0:1 w finale z Kansas City Wizards). W składzie Strażaków nie było już ani „Kosy” ani „Gumisia”. Był za to Christo Stoiczkow, jednak nawet on nie odebrał kapitańskiej opaski Peterowi Nowakowi.

W 2002 Nowak zakończył karierę, a Bradley po raz kolejny wrócił na stare śmieci do New Jersey. Już podczas pierwszego roku pracy z MetroStars awansował z nimi do finału Pucharu USA, gdzie uległ 0:1… Chicago Fire. W meczu tym wystąpił Andrzej Juskowiak, którego Bradley zatrudnił tuż przed rozpoczęciem rozgrywek Play Off. MetroStars odpadli w ćwierćfinale, a „Jusko”, po strzeleniu jednego gola w 5 meczach, wrócił do Niemiec.

Mimo rozbudzonych apetytów kolejne dwa sezony nie przyniosły MetroStars żadnych zdobyczy. Na trzy rundy przed końcem sezonu zasadniczego 2005 Bradley po raz pierwszy w karierze został zwolniony. Przygarnęli go włodarze kolejnego klubu z ekspansji, Chivas USA, który w swoim inauguracyjnym sezonie był czerwoną latarnią ligi. Ale już po roku pracy z Bradley’em klub z Los Angeles zanotował największy postęp plasując się na trzecim miejscu w Konferencji Zachodniej. Ich przygoda w Play-Off zakończyła się na ćwierćfinale, gdzie ulegli późniejszym triumfatorom Houston Dynamo (2:1 i 0:2). Ta niesamowita wprost transformacja sprawiła jednak, że Bradley został ponownie wybrany MLS Coach of the Year.

W MLS Bradley spędził w sumie 9 lat, a każdego roku prowadzona przez niego drużyna kwalifikowała się do rozgrywek Play-Off. Na swoim koncie ma największą liczbę zwycięstw (124) w historii MLS i dwa razy triumfował w plebiscycie na najlepszego trenera roku, co również nie udało się nikomu innemu – nawet Arenie.

Zamiast Klinsmanna, razem z Nowakiem

Reprezentację objął w grudniu 2006 roku zastępując– a jakżeby inaczej – Bruce Arenę, chociaż według wielu murowanym faworytem na to stanowisko był Juergen Klinsmann. Bradley rozpoczął wprost wyśmienicie. Rekordowa passa 11 meczów bez porażki dobiegła końca po finałowym zwycięstwie nad odwiecznym rywalem Meksykiem w CONCACAF Gold Cup 2007. Triumf w tych rozgrywkach dał Amerykanom awans do Pucharu Konfederacji w 2009. Później bywało różnie. W Copa America 2007 w Wenezueli trzy grupowe porażki (z Argentyną 1:4, Paragwajem 1:3 i Kolumbią 0:1) sprowadziły ich na ziemię, ale od tamtej pory spisują się na miarę oczekiwań. W eliminacjach do MŚ w RPA Jankesi wygrali 9 z 11 gier i pewnie prowadzą w grupie finałowej wyprzedzając Kostarykę, Honduras i Meksyk. Jedno z tych zwycięstw miało rekordowe rozmiary: 15 czerwca 2008 roku USA rozgromiły Barbados 8:0. W bieżącym roku reprezentacja USA też jeszcze nie przegrała (3 zwycięstwa i remis). Dotychczasowy bilans Bradley’a w roli coacha to 36 meczy, 24 wygrane, 4 remisy i 8 porażek. Od 2007 roku jego asystentem jest stary znajomy z Chicago – Peter Nowak.

Na co dzień Bradley wraz z żoną Lindsay oraz dwójką dzieci (Ryan i Kerry) mieszka w kalifornijskiej miejscowości Manhattan Beach. Trzecią i najbardziej znaną latoroślą jest syn Michael, który występuje w Borussi Moenchengladbach, ale pierwsze szlify piłkarskie zdobywał w MetroStars, pod okiem… swojego taty (lata 2004-05). Ojciec nie zapomina również o synu przy powołaniach do reprezentacji. Mimo młodego wieku (21 lat) Bradley junior wystąpił w kadrze USA już 28 razy i strzelił w nich 5 bramek (w tym 2 w lutowym meczu eliminacyjnym z Meksykiem). Michael przez 3 sezony grał też w Herenveen, gdzie był kolegą klubowym Pawła Wojciechowskiego.

* Bruce Arena – piastował funkcję trenera reprezentacji USA przez 8 lat (najdłużej w historii) i odniósł z nią historyczne sukcesy. Ma na swoim koncie m.in.: najwięcej zwycięstw (71), ćwierćfinał Mundialu 2002 w Korei i Japonii, dwa triumfy w CONCACAF Gold Cup. Za jego kadencji drużyna USA mogła pochwalić się najwyższą pozycją w rankingu FIFA w historii amerykańskiego soccera. W kwietniu 2006 roku wyżej znajdowały się tylko Brazylia, Czechy i Holandia.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze