Futbol jest wielki: Klub, który nie ma wrogów


Są kluby kochane, są kluby nienawidzone, ale są też kluby, do których nikt nic nie ma. Dziś w cyklu "Futbol jest wielki" o dość niespotykanym zjawisku w futbolu, a mianowicie, o klubie, który nie ma wrogów. Kim jest ta niezwykła drużyna, której słysząc nazwę kibice przeciwnych drużyn nie reagują, nie wywołuje ona w nich złych emocji? Mowa o klubie, który prawie każdy zna, a jednak, mimo jego dużych sukcesów, w wielu nie wzbudza on żadnego zainteresowania. Jest to Valencia, klub, który pomimo odwiecznych hiszpańskich klasyków, wielkich derbów i fanatycznych kibiców, nigdy nie był nienawidzony. Klub, który jest raz wyżej, raz niżej, a jednak zawsze trwa, jakby niedostrzegany. Dziś przyjrzymy się bliżej historii Valencii, która wbrew wszystkiemu jest bujna, a drużyna ma na swoim koncie wiele sukcesów.


Udostępnij na Udostępnij na

Valencia Club de Futbol, nazywana też „Los Che”, powstała w 1919 roku w Walencji (trzecim pod względem wielkości i liczby mieszkańców mieście Hiszpanii), kiedy to w maleńkim barze Torino zrodziła się idea utworzenia nowego klubu piłkarskiego, a już kilka dni później, 18 marca, oficjalnie klub zarejestrowano. Pierwszym prezesem „Nietoperzy” został Octavio Augusto Milego, jeden z inicjatorów stworzenia klubu. Z kolei pierwszym trenerem klubu, został Czech, Antonin Fivebr. Szybko wybudowano też nowy stadion na 19 000 tysięcy miejsc, który to nazwano Stadio Mestalla. W pierwszym sezonie występów w najwyższej klasie rozgrywkowej, szybko przebijająca się do czołówki hiszpańskich klubów w Primera Division, Valencia zajęła 4. miejsce.

Kolejne lata były równie udane jak początek, a prawdziwy przełom nastąpił w połowie XX wieku. Przez 19 lat prezesem hiszpańskiego klubu był Luis Casanova (1940-1959), a ekipa z Walencji wygrywała La ligę w sezonach 1941/42, 1943/44, 1946/47. W ataku brylował Edmundo Juarez, znany jako Mundo, który przez dziewięć lat był najlepszym strzelcem zespołu, zdobywając w sezonie 1943/1944 28 bramek, które to osiągnięcie wyrównał tylko w latach 70. Mario Kempes, a nawet obecna gwiazda „Nietoperzy” – David Villa – ma na swoim koncie najwięcej 25 goli w sezonie.

Po kilkunastoletnim przestoju i słabszym okresie klubu, Valencia do gry wróciła za czasów Alfredo Di Stéfano, kiedy to legenda Realu objęła stanowisko trenera VCF. W sezonie 1970/1971 zaowocowało to tytułem mistrzowskim. Na kolejne sukcesy trzeba było odtąd jednak dłużej poczekać. Dopiero do dawnej świetności klubu, w latach 90. nawiązał Guuss Hiddink, który to w grę „Los Che” wprowadził nową jakość, próbując odbudować klub po kryzysie finansowym. W ataku brylował Predrag Mijatovic, ale poważne sukcesy przyszły dopiero na sam koniec XX wieku, gdy w sezonie 98/99 VCF zdobyła Puchar Hiszpanii, co było preludium do wielkiego marszu Valencii po kolejne sukcesy na przełomie stuleci. Nowy trener, Hector Raul Cuper, doprowadził klub do finału Ligi Mistrzów w sezonie 1999/2000, lecz w finale „Nietoperze” uległy innemu hiszpańskiemu zespołowi, Realowi Madryt 0:3.

Skrót meczu z Realem:

Rok później znów VCF dotarła do finału Champions League. Po dramatycznym spotkaniu i rzutach karnych górą byli jednak piłkarze Bayernu Monachium. Przyszedł więc czas na zamiany, a wraz z nimi nowy trener, Rafa Benitez. Hiszpan stworzył jedną z najlepszych drużyn w historii klubu, co zaowocowało zwycięstwem „Valencianistas” w Primera Division, w sezonie 2001/2002. W sezonie 2003/2004 Valencia odniosła kolejne wielkie zwycięstwo, wygrywając po raz szósty ligę, a dodatkowo tryumfując w Pucharze UEFA nad Olympique Marsylia, zwycięską bramkę strzelił wtedy Vicente.

Gol Vicente:

Choć ostatnie lata były nieco gorsze, a jedyny prezentujący przez ten cały czas wysoką formę zawodnik to David Villa, to jednak Valencia nadal jest jednym z najlepszych hiszpańskich klubów, a w tym sezonie prezentuje się zdecydowanie lepiej, zajmując w tym momencie 4. miejsce w ligowej tabeli.

Valencia to klub, który nigdy nie wywoływał kontrowersji. Zawsze jest gdzieś w cieniu, nawet jeśli prezentuje się w lidze bardzo dobrze. Nic więc dziwnego, że hiszpańska ekipa jest drużyną niezwykle lubianą, nawet przez fanów drużyn rywalizujących z „Los Che” w lidze. Obecnie VCF posiada ponad 45 tysięcy socios (kibice posiadający największe przywileje), co może w porównaniu np. z Barceloną (157 tys.) nie jest wielką liczbą, ale na pewno budzącą respekt.

Valencia od lat stawia na młodzież. Kilku wychowanków ekipy zyskało już renomę nie tylko w Hiszpanii (np. David Silva), a klub cały czas ma w swym składzie zdecydowanie przeważającą większość piłkarzy narodowości hiszpańskiej. To przywiązanie do piłkarzy z własnego kraju, zawsze cenione jest wśród kibiców. Klub nigdy nie miał oszałamiających zagranicznych transferów, pozostając wierny zasadzie, że tylko własną pracą można osiągnąć sukces.

Klubowi z Walencji daleko do spektakularnych inwestycji wielkich hiszpańskich gigantów – Realu i Barcelony. W dzisiejszym świecie futbolu, w którym marketing wyszedł na pierwsze miejsce, a samym pieniędzmi próbuje się budować wielkie piłkarskie potęgi, wartości, które prezentuje Valencia są nadzwyczaj rzadkie, ale i budzące sympatię. Nie dziwi więc, że klub ten nie ma wrogów. Gdyby było więcej takich drużyn, futbol wyglądałby dziś inaczej.

Statystyki i rekordy:

·  Sezony w Primera Division: 73

·  Sezony w sekunda Division: 4

·  Najwyższa wygrana na własnym obiekcie: Valencia 8-0 Sporting Gijon (29/11/1953)

·  Najwyższa przegrana na wyjeździe: UE Lleida 1-6 Valencia (04/02/1951) i Malaga CF1-6 Valencia (31/01/2004)

·  Najwięcej meczów w barwach klubu: Fernando (542), Arias (500), Santiago Canizares (416), Miguel Angel Angulo (411)

·  Najwięcej zdobytych bramek: Mundo (260), Waldo (147), Mario Kempes (145), Fernando (140)

Komentarze
Tomasz Moczerniuk (gość) - 16 lat temu

że Valencia nie wzbudza antagonizmów czy animozji.
Valencia po prostu jest ;-) Pamiętam jak w marcu 99
roku byłem na Mestalla na ligowym meczu z Realem
Sociedad (1:1). Atmosfera była ok, ale daleko jej
było do tych z np. drugoligowych (wówczas) potyczek
Sevilli (tłumy ludzi na każdym meczu zaplecza
ekstraklasy!!! każde zwycięstwo kończyło się wielką
fetą itp). Ale to było właśnie - jak sam napisałeś -
to "preludium" sukcesów, bo 3 miesiące później
triumfowali w Copa del Rey. Cañizares, Angloma,
Djukic, Roche, Carboni, Mendieta, Milla, Farinós,
Vlaovic, Ilie, "Piojo" López, Juanfran, Angulo,
Björklund - ekstra, ekstra zespół...

Łukasz Koszewski (gość) - 16 lat temu

To była gwiazda tamtych lat i jeden ze zdecydowanie
najlepszych piłkarzy tego klubu w XXI wieku. Szkoda,
że transferem do Lazio popsuł sobie karierę.

Najnowsze