Futbol jest wielki: Francuski koncert triumfalny


8 kwietnia 2010 Futbol jest wielki: Francuski koncert triumfalny

– Przygotowywaliśmy się do tego meczu z nietypowym spokojem. Reprezentacja Francji była nie do pokonania; ocierała się niemal o perfekcję. Zaszczyt, jak ten, zdarza się rzadko – tak podsumował sytuację zachwycony Aime Jacquet, tuląc do piersi najbardziej pożądane trofeum w światowej piłce na Stade de France dnia 12 lipca 1998 roku.


Udostępnij na Udostępnij na

Zaledwie miesiąc wcześniej, w przededniu szesnastych finałów mistrzostw świata, francuski szkoleniowiec był jedną z najbardziej krytykowanych person w swoim kraju. Później, po triumfalnym marszu swoich podopiecznych aż do finału, w którym rozgromili faworyzowaną Brazylię aż 3:0, stał się z kolei najpopularniejszym obywatelem Francji, szczęśliwy, że może identyfikować się z takim sukcesem.

Zinedine Zidane zapewnił Francji triumf na mistrzostwach świata
Zinedine Zidane zapewnił Francji triumf na mistrzostwach świata (fot. aufeminin.com)

Magia futbolu wyprodukowała wówczas kolejną cudowną historię oraz falę radości i euforii, która zalała całą Francję po tym, jak reprezentacja tego kraju zdobyła pierwszy i jedyny tytuł mistrzów świata. Przyjrzyjmy się dzisiaj temu, co zdarzyło się tego pamiętnego wieczoru na Stade de France, gdy piękno piłki nożnej uświetniło ostatni finał mundialu w XX wieku.

Szczegóły

12 lipca 1998, Stade de France, Paryż

Brazylia – Francja 0:3

0:1 Zinedine Zidane 27′

0:2 Zinedine Zidane 45′ +1

0:3 Emmanuel Petit 90′ +3

Brazylia: Taffarel, Cafu, Aldair, Junior Baiano, Roberto Carlos, Cesar Sampaio (Edmundo 75′), Dunga, Leonardo (Denilson 46′), Rivaldo, Bebeto, Ronaldo, Trener: Mario Zagallo

Francja: Fabien Barthez, Lilian Thuram, Marcel Desailly (czerwona kartka 68′), Frank Leboeuf, Bixente Lizarazu, Didier Deschamps, Emmanuel Petit, Christian Karembeu (Alain Boghossian 57′), Zinedine Zidane, Youri Djorkaeff (Patrick Vieira 75′), Stephane Guivarc’h (Christophe Dugarry 66′), Trener: Aime Jacquet

Przygotowania

By dotrzeć do finału, Francuzi grali bez wielkiego polotu, lecz bardzo skutecznie. W fazie grupowej bez większych problemów pokonali wszystkich trzech rywali – RPA, Arabię Saudyjską i Danię. Trudniejszym przeciwnikiem już w 1/8 finału okazał się Paragwaj, na czele z charyzmatycznym bramkarzem Jose Luisem Chilavertem. Dopiero w 113. minucie udało się go pokonać, a dokonał tego stoper, Laurent Blanc, fantastycznym strzałem zdobywając pierwszego złotego gola w historii mundiali.

W ćwierćfinale podopieczni Aime Jacqueta mierzyli się z zawsze groźnymi Włochami. Ostatecznie wynik spotkania rozstrzygnął się dopiero po konkursie rzutów karnych, zakończonym wygraną „Les Bleus” po tym, jak chwilę wcześniej swojej „jedenastki” nie wykorzystał Luigi Di Biagio. 

Wszystkim, co teraz stało na drodze Francuzów do wielkiego finału, była już tylko rewelacyjna Chorwacja z późniejszym królem strzelców mundialu, Davorem Sukerem. Dość powiedzieć, że w ćwierćfinale „Hrvatska” bardzo łatwo poradziła sobie z Niemcami, wygrywając 3:0. Także i ten mecz lepiej zaczęli debiutujący na mistrzostwach świata Chorwaci, gdy tuż po przerwie wynik meczu otworzył wspomniany Suker. I wtedy stał się cud. Na dwa solowe rajdy zdecydował się prawy obrońca „Les Bleus”, Lilian Thuram. Oba zakończyły się bramkami czarnoskórego defensora. Co ciekawe, to były jedyne jego gole w historii występów w kadrze narodowej. Niestety, czerwona kartka wykluczyła z udziału w finale ostoję linii defensywy Francji, Laurenta Blanca.

Brazylia z kolei rozpoczęła mundial w glorii głównych faworytów do końcowego triumfu. Z wybitnym atakiem, który miał obrócić wniwecz wszystkie ewentualne braki w defensywie, tylko cud miał odebrać „Canarinhos” tytuł, który miał zapewnić między innymi znakomity Ronaldo, późniejszy najlepszy gracz turnieju.

Jednak schody zaczęły się już w fazie grupowej, gdy podopieczni Mario Zagallo ulegli Norwegom 2:1. Na szczęście awans już mieli zapewniony. W 1/8 finału rozgromili Chile 4:1 i wydawało się, że marsz po obronę mistrzowskiego tytułu będzie już tylko formalnością. Prawda okazała się jednak bardziej brutalna. Silny opór Brazylijczykom postawili Duńczycy, którzy, prowadząc już 2:0, ostatecznie przegrali 2:3. Jeszcze trudniej było w półfinale, gdzie dopiero po rzutach karnych, w których świetną formą błysnął Taffarel,  „Canarinhos” okazali się lepsi od Holendrów. 

Ten rezultat okazał się wymarzony dla gospodarzy, którzy mieli nadzieję na stworzenie prawdziwego widowiska w finale. Brazylijczycy z kolei byli bardzo pewni siebie.

Opowieść

Z wyjątkiem Francka Leboeufa, skład personalny reprezentacji Francji nie zmienił się, a trener Jacquet wierny był swojemu ustawieniu 4-2-3-1 z Yourim Djorkaeffem w roli wolnego elektronu, zaś rozgrywający Zinedine Zidane grał za wysuniętym jedynym napastnikiem, Stephane Guivarc’hem. W obozie rywali również do dyspozycji był cały najsilniejszy skład. Nawet pomimo tajemniczej do dziś choroby Ronaldo na godziny przed rozpoczęciem meczu, napastnik wyszedł w pierwszym składzie. 

Ostatecznie, to dominacja Francuzów w środku pola sprawiła, że Brazylijczycy niemal nie istnieli w tym meczu. Tuż po jego rozpoczęciu „Les Bleus” mogli objąć prowadzenie, jednak Guivarc’h w sytuacji sam na sam nie zdołał pokonać Taffarela. Jednak w 27. minucie, gdy wydawało się, że „Canarinhos” dochodzą do głosu, Zidane otworzył wynik, efektowną główką wykańczając dośrodkowanie z rzutu rożnego Emmanuela Petita.

Prowadzenie nie zaspokoiło jednak apetytu francuskich graczy, którzy starali się iść za ciosem. Tuż przed przerwą dopięli swego, a Zidane tym razem wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego Djorkaeffa. Nigdy niepodejrzewany o umiejętność dobrej gry w powietrzu, przyszły piłkarz roku na świecie drugiego gola również zdobył głową.

Zagallo próbował coś zmienić, wprowadzając na plac gry czwartego napastnika w osobie Denilsona, piłkarza, który podczas tych mistrzostw nieraz doprowadzał do łez obrońców fenomenalnymi dryblingami. Wkrótce na wyżyny umiejętności musiał się wspiąć Fabien Barthez, jednak udało mu się zatrzymać samego Ronaldo, który – nawiasem mówiąc – nie był tego wieczoru w najwyższej formie.

Napór Brazylii jeszcze wzmógł w 68. minucie, gdy za drugą żółtą kartkę z boiska wyleciał Marcel Desailly, a Zagallo postawił wszystko na jedną kartę, wprowadzając … piątego napastnika, Edmundo. Nie zmieniło to jednak rezultatu, przynajmniej po stronie „Canarinhos”.

Lilian Thuram to jeden z bohaterów mundialu z roku 1998
Lilian Thuram to jeden z bohaterów mundialu z roku 1998 (fot. sportige.com)

Francuzi byli pewni jednego – że ostatnie słowo musi należeć do nich. Tak też się stało, w dużej mierze za sprawą dwóch francuskich rezerwowych. Po źle wykonanym przez Brazylijczyków rzucie rożnym środkiem pola popędził Christophe Dugarry. Będąc już na połowie rywali, odegrał piłkę na lewo do Patricka Vieiry, który natychmiast oddał ją wyprzedzającemu obrońców Petitowi. Długowłosy pomocnik z łatwością pokonał Taffarela, tym samym rozkładąc Brazylię na łopatki. 

Bohater

Dwie celne główki zmieniły na zawsze życie Zinedine’a Zidane’a. Marsylczyk o algierskich korzeniach dokonał tego, czego nie potrafili jego wielcy poprzednicy, jak Raymond Kopa i Just Fontaine w 1958 roku, czy też Michel Platini i spółka w latach 80.

Z dnia na dzień „Zizou” stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych ludzi we Francji, a wkrótce mógł się cieszyć z tytułu piłkarza roku na świecie. Stacje telewizyjne i gazety prześcigały się, by zapewnić sobie choćby chwilkę rozmowy z Zidane’em, zaś gazeta „New York Times” określiła go mianem „Michaela Jordana piłki nożnej”. Jego twarz i uśmiech wkrótce nie znikały z plakatów na murach i okładek magazynów.

Zidane wybierany był również piłkarzem roku w latach 2000 i 2003. Najlepsze lata kariery spędził w Realu Madryt. Choć wycofał się z gry w kadrze po Euro 2004, wrócił, by pomóc kolegom podczas mundialu w roku 2006, podczas którego Francuzi znów osiągnęli finał, a sam zawodnik znów pomógł kolegom pokonać Brazylię, tym razem w ćwierćfinale. Finał z Włochami był jednak ostatnim meczem w karierze „Zizou” , który najpierw wykorzystał rzut karny, doprowadzając stan meczu do wyrównania, by wkrótce wylecieć z boiska za niesławne uderzenie z byka Marco Materazziego. Francuzi ostatecznie ulegli po rzutach karnych.

O meczu

– Biję Francuzom brawo za ich sukces. Oczywiście forma psychiczna Ronaldo w tym meczu pozostawiała wiele do życzenia, jednak nie ujmuje to ani trochę z fantastycznej wiktorii Aime Jacqueta. Francja ma geniusza na ławce trenerskiej i drugiego na boisku: Zidane’a – Mario Zagallo, selekcjoner reprezentacji Brazylii.

– Jestem w odpowiednim miejscu, by stwierdzić, jak wszystko może zdarzyć się bardzo szybko wśród wielkich piłkarzy. Gdy Manu Petit strzelił gola na 3:0, wreszcie do mnie dotarło, że jesteśmy mistrzami świata – Aime Jacquet, selekcjoner reprezentacji Francji.

– Francja wybudowała ten sukces na solidności w linii pomocy i defensywie. Gdy zespół jest dobrze przygotowany i wie, co robi, nic nie może pójść źle – Dunga, kapitan reprezentacji Brazylii.

– To był nasz wieczór; wiedzieliśmy, że nic złego nie może nam się przytrafić. Wielcy piłkarze zawsze sprawiają różnicę w ważnych meczach. Tak właśnie zrobił Zidane – Didier Deschamps, kapitan reprezentacji Francji.

Co było potem?

Bo zdobyciu tytułu mistrzów świata Francuzi dalej szli za ciosem aż do roku 2000, gdy zdobyli również mistrzostwo Europy, w finale pokonując 2:1 Włochów po złotym golu. Gorzej działo się potem, gdy z gry w reprezentacji zrezygnowało dwóch ważnych graczy – kapitan Didier Deschamps i stoper Laurent Blanc. Wtedy skończył się złoty okres francuskiej piłki. Do tego kontuzja Zidane’a przed następnym mundialem sprawiła, że nawet po jego powrocie obrońcy tytułu nie zdołali wyjść z grupy.

Rok po roku, piłkarze, którzy wywalczyli tytuł mistrzów świata, wieszali buty na kołku, zwłaszcza po Euro 2004. Namawiani jednak przez selekcjonera Raymonda Domenecha, Zidane, Lilian Thuram i Claude Makelele wrócili do kadry i wraz z kolegami po ośmiu latach znów dotarli do finału mistrzostw świata na boiskach Niemiec. Tam jednak „Les Bleus” ulegli Włochom.

Brazylijczycy z kolei nie czekali długo na kolejny triumf, gdyż osiagnęli już po czterech latach, na boiskach Japonii i Korei, ogrywając w finale Niemców. Na ostatnim mundialu z kolei Francuzi i „Canarinhos” spotkali się w ćwierćfinale i znów lepsi okazali się Zidane z kolegami.

Najnowsze