Futbol jest wielki: Bramkarski wariat


Bramkarz – członek drużyny, którego zadaniem jest utrudnienie zdobycia bramki zawodnikom drużyny przeciwnej. To encyklopedyczne hasło ma potwierdzenie na boisku prawie zawsze. Ale, jak wiemy, prawie robi wielką różnicę. Byli bowiem bramkarze wspaniali, idole tysięcy fanów, mistrzowie w swym fachu, którzy nie raz ratowali swą drużynę przed utratą gola. Ale oni po prostu byli. Byli, przeminęli, odeszli w niepamięć, a na ich miejsce pojawili się nowi. Czasem jeszcze dziadek z fajką wspomni o starym bramkarskim bohaterze. Ale był też ktoś, o kim wielu nadal pamięta. I dzieje się to nawet nie dlatego, że czynił w bramce cuda. Nie, Jorge Campos był po prostu bramkarskim wariatem.


Udostępnij na Udostępnij na

Ten Meksykanin to jeden z najbardziej ekscentrycznych bramkarzy w historii piłki. On nie tylko genialnie bronił, był utrapieniem wielu napastników i „murem” nie do przejścia. Na boisku wyróżniał się jeszcze czymś innym – barwnym strojem i iście snajperskim nosem do… zdobywania bramek!

Szalony bramkarz

Jorge Campos
Jorge Campos (fot. myfootballkits.co.uk)

Jorge Campos Navarrete urodził się 15 października 1966 roku w słynnym meksykańskim kurorcie Acapulco. Był jednym z pokolenia „bramkarskich wariatów”, tuż obok urodzonego w tym samym roku Rene Higuity (Kolumbia) i rok starszego Jose Luisa Chilaverta (Paragwaj). Do dziś znany jest jako jeden z najbardziej ekscentrycznych piłkarzy w historii futbolu, mając miejsce w czołówce najbardziej bramkostrzelnych bramkarzy (prowadzi Brazylijczyk Rogerio Ceni z 83 golami na koncie w ponad 800 meczach).

Karierę rozpoczynał w meksykańskim Pumas, gdzie zadebiutował w 1988 roku. Początkowo długo nie mógł wybrać pomiędzy bramką a atakiem, ostatecznie został jednak bramkarzem. Mimo tego jego strzeleckie umiejętności były wykorzystywane przy stałych fragmentach gry – rzutach karnych czy sytuacjach, gdy brakowało napastnika. Wtedy do akcji wkraczał właśnie Campos, ściągając bramkarskie rękawice. Tak było jednak tylko w klubie, w reprezentacji zawsze występował jako bramkarz.

Piłkarz ten znany jest również ze swojego porywczego charakteru. Gdy ktoś go zdenerwował, Campos nie interesował się tym czy jego wyczyny oglądają koledzy, rodzina, dzieci czy kilka milionów ludzi przed telewizorami. Podchodził i „walił”. Do historii przeszły już jego telewizyjnie bójki z rywalami. Mówił co chciał, robił co chciał, bronił co chciał i kiedy chciał. Taki właśnie był Jorge Campos.

Przez siedem lat gry w UNAM Pumas w 199 meczach zdobył 35 goli! Kochał wyjść z piłką poza pole karne i „kiwać się” z napastnikami drużyny przeciwnej. Do historii przeszły jego rajdy od własnej bramki pod pole karne rywala. Jego ryzykowne zagrania i częste opuszczanie bramki powodowały zawały wśród trenerów, piłkarzy i kibiców. – Modliłem się, by nie opuszczał pola bramkowego – powiedział po latach ówczesny trener Pumas. Campos bronił jednak fenomenalnie i za to go kochano.

Gole i bramkarskie rajdy Camposa:

Moda wg Camposa

Ekscentryczny bramkarz na zawsze zapamiętany zostanie jeszcze z jednego powodu. Ten człowiek miał najbardziej nietypowe stroje bramkarskie w historii piłki (no, dziś pod tym względem dorównuje mu może Jeremie Janot z Saint-Etienne – znany bramkarski „Spider-Man”). Campos boisko traktował czasami jak wybieg. Jego różnobarwne stroje we wszystkich kolorach tęczy były nie raz najbarwniejszym punktem nieciekawego meczu. Bajecznie kolorowe ubrania szyte były specjalnie dla niego przez znane marki – Umbro i Nike. Zresztą z tym człowiekiem nie dało się nudzić. Zapytany dlaczego tak nietypowo się ubiera, stwierdził z wielką powagą: – Lubię rozpraszać napastników.

Campos i jego stroje:

Poznał go świat

Jorge Campos mimo tego, że nigdy nie opuścił boisk Ameryki Północnej i Południowej, to zdołał pokazać się jednak kibicom na całym świecie. Od 1991 roku był bowiem bramkarzem reprezentacji Meksyku. Łącznie w kadrze rozegrał 130 spotkań, kończąc z nią przygodę w 2003 roku.

W 1994 roku pojechał na Mundial do USA. Pamiętny turniej to bardzo dobra postawa Camposa w bramce. Meksyk dotarł do 1/8 finału, zajmując wcześniej w swojej grupie pierwsze miejsce i wyprzedzając takie drużyny jak Włochy, Irlandia oraz Norwegia. Ostatecznie jednak w walce o ćwierćfinał uległ po rzutach karnych Bułgarom, których liderem był znany Christo Stoiczkow.

Na Mundial we Francji w 1998 roku Campos też pojechał. Podobno, by wyjechać z Meksykiem na te mistrzostwa, musiał podpisać oświadczenie, że nie będzie bez uzasadnienia opuszczał bramki.

We Francji Meksyk doszedł, podobnie jak cztery lata temu, do 1/8 finału, przegrywając ostatecznie 1:2 z reprezentacją Niemiec po golach Klinsmanna i Bierhoffa. Honorowe trafienie zaliczył Hernandez.

W 2000 roku Jorgo Campos zdecydował się zakończyć klubową karierę. Ostatecznie doszło do tego tak naprawdę dopiero w 2001 roku, a ostatni mecz w reprezentacji rozegrał dwa lata później.

1/8 finału była najwidoczniej dla reprezentacji Meksyku barierą nie do przejścia, bowiem na Mundialu w Korei i Japonii Meksykanie znów odpadli w tej fazie rozgrywek po porażce z 0:2 z USA (cztery lata później Meksyk w turnieju w Niemczech odpadł również w 1/8). Campos w Korei był już jednak rezerwowym bramkarzem, równocześnie pełniąc funkcję asystenta Ricardo La Volpe.

Kariera klubowa

Wracając do wątku kariery klubowej Camposa, to po odejściu z UNAM Pumas w 1995 roku, meksykański bramkarz „zwiedził” wiele klubów. Grał w Club de Futbol Atlante, Atlante Cancun, Cruz Azul Meksyk czy w amerykańskiej MLS w Los Angeles Galaxy i Chicago Fire. Karierę klubową zakończył w 2001 roku, po raz kolejny wracając do swojego ukochanego Pumas.

Czy miał oferty z Europy? Oczywiście. W latach 90. Camposem interesowało się kilka najlepszych europejskich klubów. Meksykaninowi wyjeżdżać się jednak nie chciało, wolał bawić się do woli na boiskach obu Ameryk. Nie dążył do sławy, kariery, pieniędzy. Robił to, co chciał. Nadal grał, wywoływał na boiskach bijatyki, strzelał gole, a kibice go kochali. Taki zwykły, beztroski chłopak, dla którego futbol to nie tylko pieniądze i sława, ale przede wszystkim dobra zabawa.

Jorge Campos nie raz zapraszany był do gry w reprezentacji Reszty Świata. Po bardzo dobrych występach w reprezentacji Meksyku było o nim głośno w Europie. Grał więc w swojej karierze przeciwko takim klubom jak Milan, Barcelona czy Real Madryt. Zatrzymywał z łatwością największe gwiazdy tych ekip, a jednak do Europy mimo ofert nie wyjechał. Jemu to po prostu nie było potrzebne.

Po zakończeniu kariery, jak sam wspomina, „bawi się w trenera”. Od czasu do czasu występuje w meczach towarzyskich u boku takich gwiazd jak chociażby Romario, nadal strzela gole, bierze udział w reklamówkach telewizyjnych. Reklamował ostatnio proszki do prania, mówiąc: – Bądź widoczny na drodze… z kosmosu. Faktycznie, kiedy on grał, zawsze był widoczny.

Cóż więcej pisać. Jorge Campos – po prostu bramkarz. Zwariowany człowiek, który jak nikt inny cieszył się życiem i kochał to, co robi. Co więcej, robił to genialnie.

Jorge Campos szalony bramkarz:

Bramkarz to bardzo nieszczęsny zawód. O napastnikach się pamięta, o golach się pamięta, o wynikach się pamięta, tylko ci, pozornie niewiele znaczący, panowie w rękawicach szybko odchodzą w niepamięć. Było jednak kilku, którzy potrafili się z tej szarej bramkarskiej rzeczywistości wybić. Jedni przez fatalne błędy, które na stałe zapisały się w historii futbolu, inni przez fenomenalne interwencje i niezwykłą osobowość. Do tych drugich niewątpliwie należy Jorge Campos. I nawet nie dlatego, że świetnie bronił. On po prostu był szalony, nieobliczalny, zwariowany, inny niż wszyscy. On po prostu był sobą. Bez 2 kilogramów żelu na głowie i 10 litrów wody sodowej w niej. Jakże dziś rzadki to widok.

Skoro rozpocząłem od hasła encyklopedycznego, takim też zakończę. Nonsensopedia o bramkarzu pisze tak: „Nie śpi, czuwa. Odwala najnudniejszą robotę”.

Żyjąc w tych absurdalnych czasach, które często jakże trafnie komentuje „Polska encyklopedia humoru” i zgadzając się z nią w wielu kwestiach, tutaj muszę powiedzieć stanowcze: NIE! Bramkarz nie odwala najnudniejszej roboty! Jorge Campos udowodnił, że można nie mieć do roboty nic i równocześnie robić wszystko. Bronić, atakować, strzelać, a nawet bić się na boisku. I dlatego pamięć o tym szalonym bramkarzu i innych prawdziwych ikonach futbolu nie zaginie. Nigdy.

PS Jeśli oczywiście będziecie czytać regularnie „Futbol jest wielki” ;-)

Komentarze
~kbp (gość) - 16 lat temu

po raz kolejny dzieki igol za takie teksty! bramkarz
super był, szkoda faktycznie ze takich nie ma
teraz--- ładnie sie ubawilem -" Bez 2 kilogramów
żelu na głowie i 10 litrów wody sodowej w niej."
haha ;P brawo! ;)

~marcelklb (gość) - 16 lat temu

bardzo dobry tekst... i wielkie dzięki za ten tekst
bo nie słyszałem o Camposie i nie wiedziałem że był
taki BRAMKARZ xd Tylko ciekaw jestem czy gdyby w tych
czasach co grał przeszedł do Europy i czy też robił
by rajdy ze swojej bramki ? ;d

Ale imię Jorge Campos na pewno zapamiętam ;)

~... (gość) - 16 lat temu

Wyczyny Camposa były nie do opisania. To samo tyczy
się bramkarza kolumbijskiego Rene Higuita Zapaty,
który dołączał do swoich kolegów w ataku a potem jak
szalony gnał na swoją własną bramkę. Świetny artykuł.

~Poetlkp (gość) - 16 lat temu

ESTA
LOCO!!!!!!!!!!!LOCO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

~jacex93x (gość) - 16 lat temu

fajny koleś duzo sie napracował ale bylo warto byl
spoko

Magdalena Domańska (gość) - 16 lat temu

Fantastyczny tekst :) Chcę więcej :)))

~mmm (gość) - 16 lat temu

super artykuł o wspaniałym piłkarzu.

Salas11 (gość) - 16 lat temu

Co tu gadać, właśnie takich ludzi potrzebuje
dzisiejszy futbol. Pamiętam jego występy, gdy był już
u schyłku kariery. Jak na Mundialu we Francji
komentatorzy emocjonowali się podczas wspominania
jego wyczynów. Unikalny piłkarz. Warto dodać, że jak
na bramkarza miał on bardzo skromne warunki fizyczne.
Ledwie 175 cm wzrostu. Mimo to potrafił wyciągnąć
niesamowite piłki, co było widać w zamieszczonych w
felietonie kompilacjach. Ode mnie jak zawsze 6+
Świetny artykuł, tak trzymać. :)

~t_78 (gość) - 16 lat temu

Meksykanie zarabiają u siebie w lidze taką kase iż
nie opłaca im się przyjeżdzać do Europy. Na
przestrzeni ostatnich lat tylko kilku z nich biegało
po boiskach starego kontynentu. A text jak zwykle z
tego działu, warty przeczytania...

~leee (gość) - 16 lat temu

http://blogfrog.pl/index.php/go/Mjc1MjYwMQ::/Jorge-Ca
mpos-bramkarski-wariat/2915

~Krzysiek (gość) - 14 lat temu

Zakochalem sie w tym bramkarzu na Mundialu w 94 roku.
Mialem wtedy 8 lat. Dzieki niemu i Romario z tych MŚ
zrozumialem, czym jest futbol. Campos byl jednym z
niewielu pilkarzy, ktorych porazki przezywalem
placzem. Pamietam, jak czekalem w 98' na start
Mundialu, by znow go zobaczyc, jak Meksyk gonil
wyniki z Belgia i Holandia (udanie), by wyjsc z
grupy. Jak plakalem, bo myslalem ze juz im sie nie
uda. Jak Campos wtedy szedl do polowy boiska, by
wspomoc zespol, jak szedl do ataku i jak predko
wracal na swoja bramke. Moj PIERWSZY UKOCHANY
PILKARZ. Dziekuje za takie artykuly, ciezko od nich
oderwac wzrok.

Najnowsze