Francja – Polska: honor zachowany. Zwycięski remis z wicemistrzami świata


Reprezentacja Polski zremisowała 1:1 z Francją. Oba gole padły po rzutach karny

25 czerwca 2024 Francja – Polska: honor zachowany. Zwycięski remis z wicemistrzami świata
Paweł Andrachiewicz / PressFocus

Mecz o honor zakończony zwycięskim remisem. Strzelecką niemoc dla reprezentacji przerwał Robert Lewandowski dzięki trafieniu z rzutu karnego. Mogło być lepiej, momentami problemy w defensywie dawały o sobie za bardzo znać. Niemniej nasza gra wyglądała dużo lepiej niż przeciwko Austrii. I to już jest powód do optymizmu.


Udostępnij na Udostępnij na

Na samym starcie Francuzi postanowili pokonać nas w ten sam sposób co Austriacy – ostrym, intensywnym pressingiem. Nasi reprezentanci udowodnili jednak, że lekcja z ostatniego spotkania została wyciągnięta i takie numery nam niestraszne.

My również chcieliśmy udowodnić, że coś potrafimy także w ataku. W 6. minucie z dystansu swoich sił spróbował Piotrek Zieliński. Miał trochę przestrzeni. Oddał pierwszy celny strzał dla naszej reprezentacji.

Bolońska siła przywdziana w biało-czerwone barwy

Chwilę później rozpoczęło się „Skorupski show”. Groźny strzał Theo Hernandeza po zagraniu Ousmane’a Dembele został obroniony przez bramkarza Bologny. Zresztą swój wyczyn powtórzył jeszcze kilkukrotnie. Żadna setka Francuzów nie zaskoczyła Łukasza – był po prostu bezbłędny.

Należałoby też zwrócić uwagę na Kacpra Urbańskiego, środkowego pomocnika Bologny. To on wraz z Piotrkiem Zielińskim i dużo lepszym niż w ostatnich spotkaniach Sebastianem Szymańskim stanowili o naszej sile ofensywnej. I chyba trochę napsuliśmy krwi Francuzom. To, z jaką swobodą Urbański poruszał się w polu karnym Francuzów, będąc otoczonym gwiazdami światowego formatu, wicemistrzami świata, jest naprawdę godne podziwu. Młody chłopak zrobił wejście smoka – trzeba go za to pochwalić. Bez kompleksów do akcji podłączał się także Nicola Zalewski, nieco rozczarowywał Jakub Moder poprzez swoje straty w środku pola, które owocowały niekiedy groźnymi kontrami „Trójkolorowych”.

Problemów w defensywie ciąg dalszy 

Druga połowa zaczęła się jak koszmar. Gol wisiał w powietrzu, ale czuwał nad nami Łukasz Skorupski. Nie można mu zarzucić niczego złego. „Koguty” otrzymywały sporo przestrzeni głównie przez problemy z ustawieniem i błędy Pawła Dawidowicza i Jana Bednarka. Neutralne wrażenie z pierwszej połowy znów zamieniło się w złe za sprawą duetu stoperów. I być może wydawało się, że tym najstabilniejszym z trójki defensorów jest Jakub Kiwior.

Niestety, stoper Arsenalu dokonał głupiego, niepotrzebnego faulu w polu karnym. Sędzia podyktował „jedenastkę” dla Francji – Kylian Mbappe pewnie otworzył wynik. I winienie w tej sytuacji Skorupskiego byłoby totalną głupotą – zawinił Kiwior, obrońca wielkiego klubu, który popełnił błąd na poziomie piłkarza ligi okręgowej. Nie było dużego zagrożenia bramką, piłkarz Arsenalu spotęgował je ewidentnym faulem.

Francja grała słabo, my jeszcze gorzej 

Po stracie gola straciliśmy błysk. Zaczęła się gra bez przekonania, akcje kończyły się niepotrzebnymi stratami. Jedynym piłkarzem grającym bez kompleksów w ofensywie stał się Kacper Urbański, który kręcił Francuzami jak niegdyś modnym wśród dzieci i młodzieży fidget spinnerem.

Defensywa nie nadążała. Kylian Mbappe i Ousmane Dembele nieraz otrzymywali ogromną przestrzeń, polskich defensorów mijali jak betonowe słupy. Najczęściej gubiła ich nieskuteczność albo Łukasz Skorupski.

W tym wszystkim najbardziej bolał fakt, że Francuzi wcale nie rozgrywali wybitnego spotkania. To nie był taktyczny majstersztyk. Cała siła tej reprezentacji oparta była na tym, że byli po prostu szybsi – a to jeszcze nie daje gwarancji zwycięstwa. „Trójkolorowi” nie pokazali dużo więcej.

Zabrakło Roberta Lewandowskiego. Aktywnego, skutecznego. W 71. minucie próbował uderzenia z dystansu – niestety, dużo za słabego. Swoją okazję miał też w 34. minucie. Nie była to może setka, ale sytuacja, którą piłkarz tej klasy powinien wykorzystać. „Lewy” nie pokazał instynktu, autorytetu. Nadrobił przy rzucie karnym kilka minut później.

Wyrównanie i przebudzenie 

Niemniej trochę fuksa mieliśmy. Oczywiście, piłkarskie powiedzenie „gra bez farta nic niewarta” ma swoje zastosowanie, jest niedoceniane, ale grzechów RL9 nie można zapomnieć tylko dzięki temu, że za drugim razem wykorzystał „jedenastkę”.

Gol na remis był gamechangerem. Mam wrażenie, że od tego momentu zaczęła się sensowniejsza gra w ofensywie. Ładne wrzutki Jakuba Modera, rajd Kuby Kiwiora był rzeczą, której absolutnie się nie spodziewałem, ale miało to ręce i nogi. W defensywie też graliśmy mądrze. Gdy nie byliśmy w stanie dogonić Kyliana Mbappe czy Ousamany Dembele – pojawiało się doskonałe zastosowanie instytucji faulu taktycznego. Czemu nie zagraliśmy tak od początku drugiej połowy?

Zaufajmy Probierzowi. Będzie dobrze! 

Być może nasi reprezentanci nie są fizycznie gotowi na taki wysiłek, być może zabrakło pewności siebie i kwestie mentalne dały o sobie znać. Fakty są takie – zremisowaliśmy z wicemistrzami świata. Możemy sobie pluć w brodę za ten nieszczęsny mecz z Austrią, możemy ciężko wzdychać na porażkę z Holandią. Znowuż to w meczu o honor zademonstrowaliśmy największą siłę – taka nasza specyfika. Zadaniem Michała Probierza będzie to odmienić.

W miarę solidne podstawy pod tę zmianę są. Ostatnio selekcjonerów mieliśmy dużo. Za dużo. Dajmy czas naszemu „polskiemu Guardioli”, który i tak względnie szybko uporządkował ten rozgardiasz, jaki zostawił po sobie Fernando Santos. Dziś remisujemy z Francją, kilka miesięcy temu uczyliśmy się gry w piłkę nożną od reprezentacji Mołdawii…

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze