Francesco Acerbi – wojownik nie tylko na piłkarskim boisku


Zatrzymał Piątka i wygrał derby z Romą, a pięć lat temu pokonał swojego największego przeciwnika – nowotwór

10 marca 2019 Francesco Acerbi – wojownik nie tylko na piłkarskim boisku
stadiumastro.com

Francesco Acerbi jest zawodnikiem, którego uważa się we Włoszech za nieustraszonego boiskowego wojownika. Boisko ma jednak w tym przypadku dwa znaczenia. Pierwsze – to dosłowne, czyli trawiasty prostokąt o wymiarach 105 x 68 m, z dwoma bramkami i kilkoma liniami. W przypadku Acerbiego istnieje również boisko, którym jest życie. Włoch rozgrywał swoje najważniejsze mecze właśnie na tej metaforycznej murawie. Były to dwa spotkania, które udało mu się zwyciężyć. Dwukrotnie pokonał nowotwór.


Udostępnij na Udostępnij na

Acerbi zdążył już przyzwyczaić fanów Serie A do regularnych, solidnych występów. Gdy Włoch w meczu rozgrywanym przez swoją drużynę nie występuje, najprawdopodobniej spowodowane jest to – i tak rzadką – wymuszoną pauzą za kartki. Zawodnika, który pokonał już tak poważne w swoim życiu problemy zdrowotne, kontuzje praktycznie nie dotykają, a drobne urazy mięśniowe są dla tego twardziela niczym.

Tu rządzi Acerbi!

Środkowy obrońca Lazio jest obecnie ostoją defensywy „Biancocelestich”. Zeszły tydzień okazał się dla Włocha bardzo udany. Rzymianie podejmowali w środę 27 lutego AC Milan, jednak samo spotkanie było ogromnym rozczarowaniem. Mecz pucharowy zakończył się wynikiem 0:0, a na boisku wiało nudą. Dużą zasługę miał w tym właśnie Francesco Acerbi – to Włochowi przyszło odpowiadać za krycie rozpędzonego Krzysztofa Piątka.

Defensor Lazio wykonał robotę na tyle solidną, że choćby najmniejsze szanse Polaka na zdobycie bramki praktycznie nie istniały. Acerbi przecinał podania, wygrywał pojedynki powietrzne i świetnie kierował defensywą ekipy z Rzymu.

Kolejnym świetnym meczem rozegranym ostatnio przez wychowanka Pavii okazał się pojedynek z Romą zeszłej soboty. Kibicom „Orłów” trudno było sobie przypomnieć ostatnie tak udane derby. To dla Lazio pierwszy od 2006 roku pojedynek z Romą wygrany tak wysoko – 3:0. „Wilki” atakowały, a szans do zdobycia bramki nie brakowało. Mur, jakim była w tym meczu defensywa Lazio, pozostał jednak nieprzebity, a w Wiecznym Mieście królować będzie błękit – przynajmniej do następnych derbów.

Ulubieniec w Sassuolo

Mamy lato, rok 2013 – Francesco Acerbi trafia do Sassuolo. Wcześniejsze reprezentowanie Regginy, Chievo czy epizod w AC Milan przyniosły mu rozpoznawalność przede wszystkim wśród włoskich kibiców. Renomę zyskał głównie dzięki dużej liczbie udanych występów w zielono-czarnych barwach, stając się tym samym ulubieńcem fanów.

 

Jakim piłkarzem był Francesco Acerbi w Sassuolo? Przez te 5 lat spędzonych w koszulce „Neroverdich” Acerbi był podstawowym i niesamowicie ważnym piłkarzem, ostoją naszej obrony i jednym z tych, od którego m.in. Eusebio Di Francesco zaczynał podstawową jedenastkę w każdym z meczów. Acerbi to typ obrońcy, który niczego się nie bał, a po walce z nowotworem wrócił jeszcze silniejszy. Prędko takiego piłkarza jak on w szeregach Sassuolo nie będzie.Dariusz Zając, założyciel Sassuolo Poland i www.sassuolo.pl

 

Dla Sassuolo rozegrał w sumie 157 meczów, strzelając w nich jedenaście bramek. Wynik całkiem dobry, jednak do głowy przychodzić może pytanie: „Jak Acerbi stał się rozpoznawalny na całym piłkarskim świecie?”

Jest przecież masa solidnych włoskich obrońców, którzy na boisku są walczakami. Ówczesny zawodnik Sassuolo rozegrał jednak większość spotkań już po przebyciu pewnej drogi… Drogi, którą rzadko jakikolwiek zawodnik musi przebywać.

Znalazł haka na raka

Jeśli tylko mowa o nowotworze, to piłkarskim fanatykom natychmiastowo przychodzi do głowy przykład Erica Abidala. Jest to najprawdopodobniej najbardziej znany przypadek wielkiego triumfu nad chorobą i powrotu do profesjonalnej kariery. Wydawać się może, że znacznie mniej osób zdaje sobie sprawę, iż z podobnymi trudnościami przyszło sobie radzić Francesco Acerbiemu. Wszystko zaczęło się latem, krótko po transferze do Sassuolo.

Podczas klubowych badań stwierdzono u byłego gracza Milanu niedużego guza na jądrze, lecz jeszcze jesienią Acerbiemu udało się trzynastokrotnie wybiec na boisko. Kiedy wydawało się, że problem został szybko zażegnany, choroba niespodziewanie wróciła.
Nie miałem na to siły, czułem się pokonany. Straciłem z oczu wszystkie moje cele. Wtedy prawie przegrałem swoje życie. Odzyskałem je, gdy zmieniłem zdanie i wróciłem do walki o powrót do zdrowia – wspominał o tamtym czasie Acerbi.

Włoch poddać się musiał szeregowi zabiegów, w tym chemioterapii. Ówczesny zawodnik Sassuolo szybko jednak przybrał wojownicze nastawienie, by jak najprędzej znokautować życiowego rywala, jakim był nowotwór. Jak sam przyznał, podczas leczenia zawierzał swój los Bogu, a jako autorytet przybrał sobie Jana Pawła II.

Gdy w 2014 roku chorobę udało się już ostatecznie pokonać, Acerbi bezkompromisowo wrócił na boisko. Od czasu powrotu udało mu się zagrać 149 meczów z rzędu, co, patrząc przez pryzmat pokonanej choroby, wydawać by się mogło wręcz niemożliwe. Seria trwała do stycznia 2018 roku, kiedy to przyszło mu pauzować za czerwoną kartkę.
Trzykrotny reprezentant Włoch opisał swoją walkę z rakiem w książce „Wszystko dobrze”. Czytając lekturę można zaczerpnąć wiele motywacji, wzorując się na trudnościach życiowych Acerbiego. Zawodnik namawia również mężczyzn do regularnych badań i zdrowszego stylu życia.

Na dużo go jeszcze stać

Lazio sprowadziło Acerbiego latem 2018 roku za kwotę 10 milionów euro. Włoch z miejsca stał się podstawowym graczem „Biancocelestich” i zaczyna dosłownie każde spotkanie. 31-letni obrońca „Orłów” ma na swoim koncie trzy bramki zdobyte w tym sezonie i 2140 minut rozegranych w Serie A.

Piłkarz Lazio może być wzorem dla wielu młodych zawodników i każdej osoby zmagającej się z życiowymi trudnościami. Historia Włocha miałaby zadatki na naprawdę dobry film sportowy, więc kto wie, może kiedyś będziemy mogli śledzić drogę Acerbiego na kinowych ekranach.

Na film jednak przyjdzie nam jeszcze na pewno poczekać, bo to, co przyszło Włochowi wycierpieć wcześniej, sprawia, że teraz zdrowie ma końskie. Patrząc na solidną formę, zdrowy styl życia i duszę fightera, możemy spodziewać się jeszcze kilku lat występów Acerbiego na zadowalającym poziomie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze