„Byle nie Qarabağ”. Taka myśl towarzyszyła przed losowaniem pierwszej rundy kwalifikacji Ligi Mistrzów niemal każdemu kibicowi polskiej piłki. Azerski klub był najmocniejszym z potencjalnych rywali Rakowa i niejednokrotnie pokazywał klasę na tle naszych drużyn. Na szczęście – udało się go uniknąć. Co więcej, według wielu ekspertów mistrz Polski trafił najlepiej jak mógł. Jego przeciwnikiem w pierwszej rundzie będzie mistrz Estonii – Flora Tallin. W obawie przed nadmiernym zlekceważeniem rywala zapraszamy na obszerną analizę jego potencjału.
Niepewna podstawowa jedenastka
Przedstawienie estońskiego zespołu rozpoczynamy od przewidywania pierwszego składu, którym Flora Tallin rozpocznie spotkanie. Wybór nie był oczywisty ze względu na „wyścig z czasem” poszczególnych zawodników, spowodowany urazami. Zestawiony poniżej skład jest wersją optymistyczną, przedstawioną przez Szymona Góralskiego, prowadzącego profil Piłkarska Estonia.
Osoby uważnie śledzące rozgrywki polskiej ekstraklasy na pewno w powyższym zestawieniu znajdą kilka znajomych nazwisk. Skrzydłowy Henrik Ojamaa w latach 2013-2015 był zawodnikiem Legii Warszawa, z którą zdobył nawet mistrzostwo Polski! Po trzyletnim rozbracie z naszymi boiskami, w 2018 roku przeszedł do Miedzi Legnica, z którą dla odmiany spadł z ligi. Przed powrotem na estońskie boiska Ojamaa miał jeszcze epizod w Widzewie Łódź.
Drugim z wytypowanej jedenastki z doświadczeniem na polskich boiskach jest cesarz estońskiej piłki – Konstantin Vassiljev. Były piłkarz Piasta Gliwice oraz niekwestionowana gwiazda Jagiellonii Białystok, którą poprowadził do sensacyjnego wicemistrzostwa w sezonie 2016/2017. Mimo 38 lat na karku nadal jest on wiodącym piłkarzem zarówno mistrza Estonii jak i tamtejszej kadry narodowej.
Warto również wspomnieć o nieobecnych. Jednym z nich jest Sergei Zenjov, który nie zagra w pierwszym meczu z powodu zawieszenia za kartki z poprzedniego sezonu. Zenjov wielkiej kariery w Cracovii nie zrobił, ale przeszedł z niej do kazachskiego Szachtioru Karaganda, gdzie radził sobie naprawdę przyzwoicie. Z tego powodu jego szybki powrót do ligi estońskiej wywołał spore zaskoczenie. Niemal z miejsca stał się w niej najlepszym zawodnikiem i taki stan rzeczy utrzymuje się do dziś.
Znany polskim kibicom jest też Ken Kallaste. Przez trzy sezony grał w ekstraklasie w Koronie Kielce, a przez jeden rok na tym samym poziomie bronił barw Górnika Zabrze. Przed powrotem do Estonii zaliczył jeszcze krótki epizod w GKS-ie Tychy. Kallaste jednak nie wybiegnie na boisko w meczu z Rakowem, gdyż od kilku miesięcy leczy kontuzję.
Problemy Flory Tallin
Niedawno Częstochową mocno wstrząsnęła informacja o kontuzji Iviego Lopeza. Brak Hiszpana na boisku na pewno będzie widoczny, jednak nie tylko mistrz Polski boryka się z problemami zdrowotnymi swoich zawodników. Flora Tallin również nie wystąpi w swoim stuprocentowo optymalnym składzie. Poza Kenem Kallastem oraz Sergeim Zenjovem (w pierwszym meczu) trener Henn nie będzie miał do dyspozycji jeszcze kilku zawodników.
– Na pewno zabraknie w środku obrony Henrika Pürga – podstawowego stopera drużyny. Walka z czasem jest też przy okazji Erko Jonne Tõugjasa. Nie ma go w składzie od pewnego czasu i nie wiadomo czy będzie gotowy na mecz z Rakowem. Jak był gotowy to grał razem z Kuuskiem, bo Pürga nie ma od początku roku. No i do tego zestawienia dochodzi Markus Sommets, zawodnik z pozycji numer „6”, który zerwał więzadło krzyżowe. Dlatego tak bardzo jest potrzebny Vladislav Kreida, bo zastępujący Sommetsa Mikhel Järviste delikatnie mówiąc nie prezentuje europejskiej jakości – mówi nam Szymon Góralski.
Estoński rozwój
W zeszłym roku Levadia Tallin (ówczesny mistrz Estonii) musiał rozpoczynać zmagania w Lidze Mistrzów już od rundy wstępnej. I właściwie od razu na niej je zakończył.
W tym roku zwycięzca ligi estońskiej nie musiał brać udziału we wspomnianej fazie rozgrywek. Tak samo jak dla Rakowa, najbliższy dwumecz dla mistrza Estonii będzie rozpoczęciem tegorocznej przygody w europejskich pucharach.
Ranking ELO, którym coraz częściej posługują się statystycy, pokazuje, że Flora Tallin jest jedną z najlepiej rozwijających się europejskich drużyn w ostatnich latach!
To jest twit sprzed roku
W meczu Raków-Flora zagrają ze sobą dwa spośród czterech klubów, które od 2019 zaliczyły największe skoki w rankingu Elo spośród kilkuset europejskich klubów https://t.co/UsWTnR8iXR— AbsurDB (@DbAbsur) June 20, 2023
Jak w takim razie obecna Flora Tallin odnosi się do tej, z którą mierzyła się Legia Warszawa w kwalifikacjach Ligi Europy w 2021 roku?
– Myślę, że Flora Tallin z 2021 roku była najmocniejszą od lat. W pierwszym meczu z Legią estońska drużyna postraszyła na tyle mocno, że Czesław Michniewicz bardzo restrykcyjnie podszedł do przygotowań do meczu rewanżowego. Na treningu przegonił nawet estońskie dzieciaki od podawania piłek, żeby nie przemycili żadnych wiadomości. Drugi mecz Legia potraktowała bardzo poważnie, co przełożyło się na drugie jednobramkowe zwycięstwo. Na pewno w tamtym dwumeczu Estończycy pokazali, że są drużyną na poziomie pozwalającym na grę w fazie grupowej Ligi Konferencji Europy, do której zresztą wówczas się dostali.
Jürgen Henn miał wtedy zawodników, z których wykrzesał maksimum. Mam na myśli chociażby Rauno Sappinena, którego trenerzy w Polsce nie potrafią wykorzystać. Oczywiście to też trochę wina samego Sappinena, pod którego trzeba wszystko układać, ale jak się pod niego ułoży grę, to są efekty.
Dwa lata temu Flora potrafiła wygrać z Partizanem Belgrad i dwukrotnie zremisować z Anorthosisem Famagusta. Uważam, że dzisiejsza Flora w porównaniu do Flory z 2021 ma gorsze punkty w postaci pozycji numer „6”, chociaż Kreida może załata aktualną dziurę. Gorszy jest też bramkarz. Nie to, że zły, ale Igonen po prostu był lepszym goalkeeperem. I napastnik wówczas też był lepszy – kontynuuje Szymon Góralski.
Trener wykraczający poza estońskie standardy
Ile znaczy zaufanie zarządu klubu wobec trenera drużyny oraz wiara w jego projekt? Najlepszą odpowiedzią na to jest sytuacja Marka Papszuna, który w przeciągu siedmiu lat wyciągnął Raków z drugiej ligi i usadowił na tronie polskiej piłki w 2023 roku. Niestety, nie poprowadzi on mistrza Polski w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów, a mierzyłby się w niej z innym trenerem, który bardzo długo jest zatrudniony w jednym klubie. 36-letni Jürgen Henn pracuje we Florze od 2012 roku. Na początku zajmował się drużynami rezerwowymi klubu. W międzyczasie pomagał trenerom pierwszej drużyny, a w 2018 roku sam się nim stał. Mniej więcej od tamtego momentu Flora Tallin zaczęła notować wyraźny progres we wspomnianym rankingu ELO. Na podstawie wypowiedzi eksperta można wywnioskować, że nie jest to przypadek.
– Uważam, że Jürgen Henn bardzo dobrze wszystko pozbierał i dobrał odpowiednią taktykę do ludzi, których posiada. Był w stanie wykorzystać atuty np. Sappinena, dobrze poukładał obronę, znalazł wśród niej lidera – Martena Kuuska. No i jeszcze do tego pościągał zawodników, którzy mają doświadczenie chociażby z gry w ekstraklasie w Polsce.
Trener Henn ma 36 lat aktualnie i uważam, że jest to ciekawa postać jeżeli chodzi o Florę Tallin i estoński futbol, bo jest to trener z przyszłością. Uważam, że prędzej czy później powinien trafić za granice do lepszej ligi. I wtedy myślę, że wypromowałby Estonię poza granicami kraju. Więc tak, miał duży wpływ na wyniki Flory.
W dodatku trzeba zwrócić uwagę, że młodemu trenerowi prowadzić takiego zawodnika jak Vassiljev nie jest łatwo. Nie chodzi tu o to, że ma nie wiadomo jaki charakter. Trzeba złapać z nim odpowiedni kontakt, bo Vassiljev jest starszy od trenera. Jemu się to udało, więc o trenerze można mówić w samych superlatywach – dopowiada Szymon Góralski.
Wpływ trenera na drużynę
Jürgen Henn jest bardzo szanowaną osobistością – zarówno przez estońskie media jak i po prostu zwykłych kibiców piłkarskich. Oprócz poskładania drużyny i dotarcia do zawodników, przemawiają za nim również wyniki. Wspominaliśmy już o awansie do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy, jednak to nie jest wszystko, czym Flora Tallin zapisała się w ostatnich latach w europejskim futbolu. Oczywiście trudno jest takiej drużynie eliminować z pucharów znane kluby. Jednak psucie im krwi już jak najbardziej było w zasięgu Estończyków i niejednokrotnie takich czynów dokonywali.
– Już w 2019 roku była sytuacja, w której Flora Tallin pod wodzą Henna grała bardzo dobrze, ale przegrała dwukrotnie 1:2 z Eintrachtem Frankfurt po bardzo pięknych meczach. Za przegrane nikt awansów ani jakichkolwiek punktów nie daje, ale wtedy Estończycy prezentowali się naprawdę dobrze.
Rok później były eliminacje do LE, w których Flora doszła do play-offów. Tam trafili najgorzej, jak mogli, bo na Dinamo Zagrzeb i to jeszcze na wyjazd. Skończyło się na 1:3, ale przy 1:2 były szanse na remis. Poszło w drugą stronę.
Uważam, że Flora prezentuje aktualnie taki poziom, że zespół mógłby grać w ekstraklasie. Może w dolnych rejonach, ale jeżeli dostaliby pieniądze z praw telewizyjnych, kupiliby więcej zawodników, czy mieliby po postu pieniądze na kontrakty to mogłoby być inaczej. Na pewno by się przy takim czymś w ekstraklasie utrzymali – kończy Szymon Góralski.
Specyfika mistrza Estonii
Flora Tallin rzadko jest faworytem spotkań w kwalifikacjach europejskich pucharów. Jednak drużyna ta w ostatnich latach nie była chłopcem do bicia i często stawiała czoła o wiele wyżej notowanym rywalom. W drużynie próżno szukać wielkich gwiazd. W klubie występują jedynie zawodnicy krajowi, którzy po części grają ze sobą zarówno we Florze, jak i reprezentacji Estonii. Co zatem może być najgroźniejszą bronią tej drużyny? Na to pytanie odpowiedział nam Dawid Czemko:
– Flora w pucharach, a Flora w lidze to dwa bardzo odmienne zespoły. Dlatego też ciężko jednoznacznie wskazać elementy taktyki, które mogłyby zagrozić Rakowowi. Największym atutem, po części taktycznym, jest zgranie zespołu. W drużynie występują sami Estończycy, którzy znają się od wielu lat – mówi nam Dawid Czemko
Jednoznacznie z tego wynika, że Flora jest kolektywem, a nie zbiorem indywidualności. Jej siła tkwi w jedności, a nie pojedynczych przebłyskach niektórych zawodników. Niemniej, nie jest tak, że kompletnie nikt nie jest w stanie samodzielnie dać impulsu drużynie. Sercem oraz mózgiem drużyny jest Konstantin Vassiljev, który zarządza tempem i sposobem gry drużyny. Kto jeszcze jest wyróżniającą się postacią w zespole Flory?
– W poprzednim sezonie odkryciem był skrzydłowy Daniel Kuraksin. Jest przebojowy, dynamiczny, dobry technicznie. Jednak prawdopodobnie nie wyjdzie w pierwszym składzie we wtorek.
W tym sezonie, między innymi przez drobne urazy, nie gra aż tak dobrze. Wraca jednak do formy, jest wciąż młodym piłkarzem (ur. w 2003 roku). To zawodnik, którego powinny obserwować kluby ekstraklasy, jak i 1. ligi. Potencjalny następca Ojamy czy Zenjova w estońskiej piłce o sporym i realnym potencjale – odpowiada Dawid Czemko.
Nadzieja mieszana ze sceptycyzmem
Mimo że w przedstawionej analizie zaprezentowanych zostało kilka plusów mistrza Estonii to i tak nie zmienia to optyki dwumeczowej. Raków Częstochowa jest faworytem tej pary i brak awansu mistrza Polski do następnej rundy byłby odbierany jako spora niespodzianka. Flora Tallin jednak na pewno się nie podłoży i nie będzie liczyła na najniższy wymiar kary. Jak wyglądają nastroje w estońskim klubie przed pojedynkiem?
– Po utworzeniu Ligi Konferencji przez UEFA w Estonii powstała presja na awans do fazy grupowej tych rozgrywek.
Florze udało się to już w pierwszej edycji. Teraz, po odzyskaniu mistrzostwa, chcą powtórzyć ten sukces. Biorąc pod uwagę to, że byli rozstawieni w losowaniu i mogli trafić na zespoły o kilka klas słabsze od Rakowa, pewna gorycz jest. Pierwsza runda el. LM jest kluczowa. Jeśli ją przejdziesz, zagrasz przynajmniej w play-offie o grupę Ligę Konferencji.
Estończycy wiedzą, że nie są faworytami, ale mają w pamięci niedawne mecze z Legią, które na pewno nie były „spacerkiem” dla stołecznej ekipy. Panuje bojowe, ale realistyczne nastawienie. Pocieszeniem jest to, że dzięki wolnemu losowi, przegrany tego dwumeczu zagra w 3. rundzie el. LKE – kończy Dawid Czemko.