FJW: Rekordzista Piotr Czaja


Bramkarz z najdłuższą serią minut bez wpuszczonego gola w polskiej lidze

11 lutego 2018 FJW: Rekordzista Piotr Czaja

W piątek do życia wróciła ekstraklasa. Przy okazji wznowienia rozgrywek poruszyliśmy wiele tematów związanych z naszą ligą. Tak się składa, że akurat pierwsza kolejka rozgrywana w 2018 roku koliduje z  74. urodzinami rekordzisty polskiej ligi. W sezonie 1969/1970 Piotr Czaja zachował czyste konto przez ponad 11 spotkań, co w sumie dało 1005 minut. Rekord, do którego do dzisiaj nikt się nawet nie zbliżył.


Udostępnij na Udostępnij na

Jeżeli wspomina się o posiadaczach innych rekordów ekstraklasy, to kibice niemal w całym kraju doskonale znają ich autorów. Najwięcej występów – Łukasz Surma, najwięcej goli – Ernest Pohl, najdłuższy staż – Janusz Jojko. Nazwiska, które gdzieś w podświadomości polskiego kibica się przewijają. Jak przytoczy się autora najdłuższej serii bez wpuszczonego gola, to często fani naszej piłki muszą się dłużej zastanawiać, o kogo chodzi. Oczywiście poza kibicami na Śląsku, a zwłaszcza jeśli chodzi o fanów Ruchu Chorzów, w którego historii zapisał się Piotr Czaja.

Początek historii

Piotr Czaja urodził się 11 lutego 1944 roku w niemieckim mieście Linderbrueck, dokąd jego rodzice zostali wysłani na przymusowe roboty. Po zakończeniu wojny wrócili na Śląsk, gdzie bohater naszego artykułu mógł w niedalekiej przyszłości rozpocząć swoją piłkarską karierę. Droga sportowa Czai nie była skierowana tylko na futbol. Pierwszą miłością była piłka ręczna i to tam stawiał swoje pierwsze sportowe kroki. Z czasem doszła także piłka kopana, na którą ostatecznie przerzucił się jako 17-latek.

Droga sportowa Czai nie była skierowana tylko na futbol. Pierwszą miłością była piłka ręczna i to tam stawiał swoje pierwsze sportowe kroki. Z czasem doszła także piłka kopana.

Piłkarskiego szlifu nabierał w klubie Bobrek Karb Bytom, a następnie w Slavii Ruda Śląska. W 1964 roku przeszedł do GKS Katowice. „GieKSa” była nowością na mapie Polski, utworzoną z połączenia innych katowickich drużyn. W pierwszym sezonie klubu oraz pierwszym sezonie Piotra Czai w nowych barwach ekipa z Katowic grała w II lidze. Skład miała na tyle silny, że już w premierowych rozgrywkach udało się wywalczyć awans do I ligi (ówcześnie najwyższego poziomu ligowego w kraju). GKS z Czają w bramce utrzymywał się w lidze bez większych kłopotów, ale był to typowy średniak. W sezonie 1969/1970 bramkarz „GieKSy” rozpoczął swoją niesamowitą serię.

Radziecka sonda lepsza

Był to kolejny sezon, w którym GKS na spokojnie zajmował miejsce w środku tabeli. Na wiosnę 1970 roku Piotr Czaja rozpoczął zapisywanie swojego nazwiska na długie lata w historii polskiego futbolu. 18 kwietnia do Katowic przyjechała Wisła Kraków, a kibicom nie było dane oglądać bramek. Kolejnym klubem, który próbował pokonać katowickiego bramkarza, była Odra Opole. Wynik bezbramkowy. W dalszej kolejności bez zdobyczy bramkowych przeciwko „GieKSie” pozostały Zagłębie Wałbrzych, Polonia Bytom, Stal Rzeszów, Szombierki Bytom, Cracovia, Pogoń Szczecin, Ruch Chorzów oraz Gwardia Warszawa. Golkiper ekipy z Katowic grał świetnie w akcjach jeden na jeden, gdzie często wychodził zwycięsko z pojedynków przeciwko napastnikom rywala. Jego seria ma dodatkowy smaczek, bo w trakcie jej trwania obronił dwa rzuty karne.

Miejska legenda mówi, że przez transfer Czai niechęć pomiędzy kibicami „GieKSy” i „Niebieskich” znacznie wzrosła.

Piotr Czaja dzięki tej niesamowitej serii zwrócił na siebie uwagę Ruchu Chorzów. Sam piłkarz chciał odejść z GKSu, bo ze swoim dotychczasowym klubem nie miał szans włączyć się do walki o mistrzostwo Polski. Za bardzo na transfer nie chciały się zgodzić władze drużyny z Katowic, nie chcieli wzmacniać konkurencji (zwłaszcza z hutniczej branży przemysłowej). Sezon 1970/1971 rozpoczął się, a Czaja wciąż nie znał swojej przyszłości. Jego przejście do sąsiedniego Chorzowa było opóźniane przez dotychczasowego pracodawcę. Miejska legenda mówi, że przez ten transfer niechęć pomiędzy kibicami „GieKSy” i „Niebieskich” znacznie wzrosła.

Gdy udało się dopiąć wszelkie szczegóły i zgłoszono odpowiednie dokumenty do PZPN, Ruch mógł zgłosić do rozgrywek nowego bramkarza. Debiut w nowych barwach zaliczył w 6. kolejce w meczu wyjazdowym przeciwko Polonii Bytom. Dzięki wygranej i zachowaniu czystego konta Czaja dalej poprawiał swój rekord. Każda seria ma swój koniec. 20 września w swoim pierwszym spotkaniu przed chorzowską publicznością napastnik Stali Rzeszów – Marian Kozerski – zakończył rekordowy dorobek Czai w 15. minucie. Po latach bohater do dziś niepobitego rekordu w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej Katowice” ciekawie wspominał ten moment.

Raczej poczułem ulgę. W gazetach pisano wtedy, że „Łuna 16” – radziecka sonda kosmiczna, przygotowuje się do zebrania próbek księżycowego gruntu i o rekordzie Czai. Wolałem czytać o tym pierwszym. Piotr Czaja

Ostatecznie Piotr Czaja zachował czyste konto przez dziesięć spotkań w barwach GKS Katowice oraz przez jedno i 15 minut następnego meczu w barwach Ruchu Chorzów. Rekord, do którego nikt się nie zbliżył już prawie od 48 lat. Za nim na liście bramkarzy z długimi seriami bez wpuszczonego gola znajdują się m. in. Kazimierz Sidorczuk, Dusan Kuciak, Grzegorz Szamotulski czy Jan Mucha. W 1970 roku Czaja pobił rekord 761 minut z czystym kontem należący do Władysława Grotyńskiego z Legii Warszawa.

Rekordowa seria Piotra Czai:

  • GKS Katowice – Wisła Kraków 0:0 (18 kwietnia 1970)
  • Odra Opole – GKS Katowice 0:0 (26 kwietnia 1970)
  • GKS Katowice – Zagłębie Wałbrzych 0:0 (10 maja 1970)
  • Polonia Bytom – GKS Katowice 0:0 (13 maja 1970)
  • GKS Katowice – Stal Rzeszów 1:0 (23 maja 1970)
  • Szombierki Bytom – GKS Katowice 0:0 (28 maja 1970)
  • GKS Katowice – Cracovia 1:0 (6 czerwca 1970)
  • Pogoń Szczecin – GKS Katowice 0:0 (14 czerwca 1970)
  • GKS Katowice – Ruch Chorzów 0:0 (16 czerwca 1970)
  • Gwardia Warszawa – GKS Katowice 0:0 (21 czerwca 1970)
  • Polonia Bytom – Ruch Chorzów 0:3 (12 września 1970)
  • Ruch Chorzów – Stal Rzeszów 2:2 (20 września 1970) – koniec serii w 15. minucie spotkania

Marzenie odłożone na później

Razem z Ruchem Chorzów Piotr Czaja zdobył trzykrotnie mistrzostwo Polski oraz raz zdobył Puchar Polski. Zagrał też w wymarzonych europejskich pucharach, ale na arenie międzynarodowej z „Niebieskimi” świata nie zwojował. Na zawsze zapisał się w historii chorzowskiego klubu, notując dla niego 255 występów. Okres świetnej gry Czai przypadł na lata 70. XX wieku. Żadnemu polskiemu kibicowi nie trzeba przypominać, jak ważny był to czas dla naszej piłki nożnej. Oczywiście jednym z marzeń golkipera Ruchu było znalezienie się w kadrze tworzonej przez Kazimierza Górskiego. Jeszcze za poprzedniego trenera Czaja zagrał swoje dwa pierwsze mecze w reprezentacji. Legendarny szkoleniowiec Polski na początku swojej pracy szukał przez długi czas odpowiednich zawodników. Na mecz z RFN w Warszawie powołanie otrzymał Czaja i miał być podstawowym bramkarzem w tym spotkaniu. Niestety coś poszło nie tak.

Bramkarz, na którego postawił selekcjoner – Piotr Czaja z Ruchu, nie wytrzymał psychicznie obciążenia związanego ze swoim występem i Górski musiał z niego zrezygnować. Stefan Szczepłek, „Moja historia futbolu” tom 2

W meczu z RFN w bramce zadebiutował Jan Tomaszewski. Po latach we wspomnianym wcześniej wywiadzie Piotr Czaja zdementował pojawiające się informacje, a jak sam twierdził, po prostu nie był ulubieńcem trenera Górskiego. Ostatecznie kolejnych szans zaprezentowania się w koszulce z orzełkiem na piersi nie dostał. Jedną z głównych przyczyn była kontuzja, której nabawił się w meczu z Górnikiem Zabrze po zderzeniu ze swoim obrońcą – Antonim Piechniczkiem. Długie leczenie po wstrząśnieniu mózgu sprawiło, że do kadry Polski zostali powołani inni bramkarze. O zawodniku „Niebieskich” zapomniano, nawet po powrocie do zdrowia.

Jako piłkarz Piotr Czaja nie odniósł z reprezentacją żadnych sukcesów. Ale co się odwlecze, to nie uciecze. Po zakończeniu kariery Czaja został trenerem, na początku pracował w roli asystenta. Przez chwilę nawet prowadził Ruch Chorzów (sezon 1981/1982). Bardziej doceniany w swoim fachu był w Niemczech. Ale zanim wyjechał na Zachód, to pracował jako trener bramkarzy w sztabie Antoniego Piechniczka. W 1982 roku Polska zajęła trzecie miejsce na mistrzostwach świata, a Czaja mógł założyć na szyję brązowy medal. Po części dzięki temu Piechniczek mógł zrehabilitować się za kontuzję, przez którą wyeliminował kolegę z wyjazdu na igrzyska olimpijskie.

***

11 lutego 2018 roku, podczas trzeciego dnia 22. kolejki ekstraklasy, Piotr Czaja obchodzi 74. urodziny. Z tej okazji życzymy powrotu ukochanego Ruchu Chorzów do ekstraklasy oraz doczekania się pobicia swojego 48-letniego rekordu 1005 minut z czystym kontem. Aby pan Piotr Czaja mógł uścisnąć dłoń nowego rekordzisty i podobnie jak przy zakończeniu swojej serii ciekawie to spuentować.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze