Liga Mistrzów wkracza w decydującą fazę. W drugim półfinałowym spotkaniu tych elitarnych rozgrywek będziemy mieli okazję zobaczyć mecz, który zapowiadany jest jako przedwczesny finał. W Madrycie naprzeciw siebie stanie Real Madryt i Bayern Monachium.
Świeżo po losowaniu par półfinałowych wielu okrzyknęło ten mecz mianem „finału”. Czy jest to właściwe postawienie sprawy? Bayern Monachium w tym sezonie to prawdziwa maszyna – w Bundeslidze przegrali tylko dwa razy i odnieśli aż 26 zwycięstw. Szybko zapewnione mistrzostwo Niemiec przez podopiecznych Pepa Guardioli stawia „Bawarczyków” w dogodnej sytuacji, bowiem nie muszą zaprzątać sobie głowy walką o pierwsze miejsce. W zupełnie innej sytuacji są „Królewscy”, którzy dalej walczą o najwyższą lokatę w swojej lidze.
W sezonie 2011/12 w półfinale Ligi Mistrzów los skrzyżował ze sobą Real Madryt i Bayern Monachium. Wszyscy myśleli, że będziemy wtedy świadkami hiszpańskiego finału, jednak ani Real, ani Barcelona (porażka z Chelsea) nie awansowali do ostatniego etapu. „Królewscy” ulegli Bayernowi dopiero po rzutach karnych, gdzie podopieczni Jose Mourinho straszliwie się mylili. Dwumecz z Bayernem to będzie dla Realu prawdziwy bój o upragniony finał Ligi Mistrzów. Kibice z Madrytu mają nadzieję, że jeżeli w rewanżu na Allianz Arena ponownie dojdzie do serii rzutów karnych, ich pupile będą lepiej przygotowani.
Ostatnio pojawiły się doniesienia o kontuzji Garetha Bale – wszystko jednak wskazuje na to, że Real zagra w najmocniejszym składzie. Trio BBC, czyli Bale, Benzema i Criastiano Ronaldo, to nadzieja kibiców z Madrytu na dobry wynik w pierwszym starciu z „Bawarczykami”. Do zdrowia wracają też Sergio Ramos i Marcelo. Carlo Ancelotti, trener Realu Madryt, powiedział, że grunt to równowaga. – Nie zamierzamy tylko przeszkadzać rywalom w grze. Żeby wygrać, musimy spróbować wykorzystać własne umiejętności. Najważniejsza jest równowaga, stabilność, w każdej strefie boiska. Nie skupiamy się tylko na Francku Riberym, ale na całym zespole, a przede wszystkim koncentruję się na swoich piłkarzach, którym nie brakuje pewności siebie – podkreślił.
Z powrotu Ronaldo cieszy się… Josep Guardiola. – To jest mecz, w którym gra się dla ludzi, a publiczność chce oglądać najlepszych. On jest bez wątpienia jednym z najlepszych. Jeśli jednak nie wystąpi, jego miejsce zajmie inny gracz, z innymi umiejętnościami – powiedział Katalończyk, który może być spokojny o własną kadrę. „Brygada RR” będzie gotowa w stu procentach – Arjen Robben będzie chciał po raz kolejny pokazać swojemu byłemu klubowi, jak bardzo się mylił w stosunku do jego osoby, a Franck Ribery będzie chciał udowodnić kibicom na świecie, że to on – nie Ronaldo – zasługuje na Złotą Piłkę.
Josep Guardiola miał wiele razy okazję zmierzyć się z Realem Madryt – wcześniej jako piłkarz Barcelony, potem jej trener, a jutro jako szkoleniowiec Bayernu Monachium. Czy odniesie kolejne spektakularne zwycięstwo? Niedługo się przekonamy. Początek spotkania o 20:45.
"ROBBERY" jak już, a nie brygada RR
brygada RR to inna bajka
zaspiewajcie ze mna na to w intonacji niezłej ho,
prawie popłakałem sie uwazaj wiec gonie cie dzisiaj
w klubie bedzie bang co to bedzie sie działo hę?