Finał Ligi Mistrzów rywalizacją wielkich trenerów


Finałowe spotkanie Champions League będzie nie tylko starciem świetnych zespołów, ale także wybitnych szkoleniowców

28 maja 2022 Finał Ligi Mistrzów rywalizacją wielkich trenerów
www.thisisanfield.com

Zarówno Carlo Ancelotti, jak i Jürgen Klopp są obecnie zaliczani do ścisłej światowej czołówki trenerów. W tym sezonie dorzucili do swoich imponujących dorobków kolejne trofea. Przed nimi finał Ligi Mistrzów. W Paryżu jeden z nich zdobędzie najcenniejszy puchar w europejskiej piłce klubowej. Jak dotychczas radzili sobie oni w spotkaniach o wielkiej wadze?


Udostępnij na Udostępnij na

Trenerzy w meczu o tak dużą stawkę mają bardzo spory wpływ na końcowy rezultat. Począwszy od odpowiedniego przygotowania zespołu pod względem taktycznym i mentalnym, aż po odpowiednie reakcje na boiskowe wydarzenia. Dodatkowym smaczkiem sobotniej rywalizacji będzie fakt, że obaj szkoleniowcy mierzyli się ze sobą już dziesięciokrotnie, a bilans tych potyczek balansuje na granicy remisu.

Czwarty finał Kloppa

Dla Jürgena Kloppa sobotni mecz będzie czwartym finałem Ligi Mistrzów w jego dotychczasowej karierze. Raz w decydującym starciu prowadził Borussię Dortmund, a dwa razy Liverpool, a więc jego obecny zespół. Co ciekawe, w jednym z tych spotkań mierzył się z Realem Madryt, który ponownie stanie na jego drodze w Paryżu. 

Finał Champions League w 2013 roku rozgrywany na Wembley był wydarzeniem wyjątkowym z punktu widzenia polskiego kibica. Wzięło w nim udział trzech reprezentantów naszego kraju. Jakub Błaszczykowski, Robert Lewandowski oraz Łukasz Piszczek – każdy z nich rozpoczął tę potyczkę w wyjściowym składzie. Przeciwnikiem zespołu z Zagłębia Ruhry był ich ligowy rywal – Bayern Monachium. 

W Bundeslidze wówczas górą byli Bawarczycy, którzy zdominowali krajowe rozgrywki. Kibice BVB musieli zadowolić się wicemistrzostwem i liczyć na odmianę losu w finale Ligi Mistrzów. Jürgen Klopp desygnował do gry następującą jedenastkę: Weidenfeller, Piszczek, Subotić, Hummels, Schmelzer, Bender, Gündogan, Błaszczykowski, Reus, Großkreutz, Lewandowski. 

Do przerwy bramki nie padły. Strzelanie rozpoczął po kwadransie drugiej połowy Mario Mandzukić. Kilka minut później faulowany w polu karnym był Reus, a „jedenastkę” wykorzystał Gündogan. Wiele wskazywało, że do rozstrzygnięcia losów rywalizacji potrzebna będzie dogrywka. Bohaterem wieczoru został Arjen Robben, który trafił do siatki Weidenfellera chwilę przed ostatnim gwizdkiem sędziego, czym zapewnił puchar Bayernowi. Z przebiegu meczu remis byłby najbardziej sprawiedliwym rezultatem. 

Do trzech razy sztuka 

Drugie podejście niemieckiego trenera do finału Ligi Mistrzów również zakończyło się niepowodzeniem. Tym razem, już jako szkoleniowiec Liverpoolu, musiał uznać wyższość madryckiego Realu. „The Reds” zaczęli w składzie: Karius Alexander-Arnold, van Dijk, Lovren, Robertson, Milner, Wijnaldum, Henderson, Mane, Firmino, Salah. 

„Królewscy” zwyciężyli 3:1, a negatywnym bohaterem wieczoru został Loris Karius – bramkarz „The Reds„. Liverpool wcześnie stracił również Mohameda Salaha, który musiał zejść z urazem po starciu z Sergio Ramosem. Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem. W drugiej odsłonie golkiper angielskiego zespołu wykonał absurdalny wyrzut piłki, która trafiła wprost w Karima Benzemę. Francuz nie miał problemów z umieszczeniem jej w siatce. 

Anglicy wyrównali za sprawą Sadio Mane, ale kolejna część meczu należała już do Realu. W zachwyt widzów tego widowiska wprawił swoją przewrotką Gareth Bale i wyprowadził „Los Blancos” na prowadzenie. Nie było to jednak ostatnie słowo Walijczyka, ponieważ trafił tego dnia jeszcze raz, czym przypieczętował trzeci triumf z rzędu swojej drużyny w tych elitarnych rozgrywkach. Klopp kolejny raz musiał przełknąć gorzką pigułkę, choć jego zawodnicy nie prezentowali się gorzej od rywali. 

Były dwie porażki, przyszedł czas na triumf. W 2019 roku w finale doszło do angielskiego pojedynku. Chrapkę na cenny puchar miał także Tottenham prowadzony przez Mauricio Pochettino. „The Reds” zaczęli w składzie: Alisson Becker, Trent Alexander-Arnold, Joel Matip, Virgil van Dijk, Andrew Robertson, Jordan Henderson, Fabinho, Georginio Wijnaldum, Mohamed Salah, Roberto Firmino, Sadio Mane. Mecz ten zapisał się w historii rozgrywek, ponieważ sędzia Skomina podyktował rzut karny dla Liverpoolu już w 23. sekundzie. „Jedenastkę” na gola zamienił Salah. W końcówce rezultat ustalił Origi i niemiecki szkoleniowiec doczekał się swojego wielkiego sukcesu. Warto również wspomnieć, że Belga wprowadził z ławki rezerwowych, co okazało się być bardzo dobrym posunięciem.

Piąty finał Ancelottiego

Włoski trener weźmie udział w swoim piątym finale Ligi Mistrzów. Dotychczas trzykrotnie prowadził w nim AC Milan, a raz Real Madryt. Także trzykrotnie rozstrzygał to spotkania na swoją korzyść. Pierwszy triumf miał miejsce w roku 2003. Ówczesny szkoleniowiec „Rossonerich” postawił na następujący skład: Dida, Alessandro Costacurta, Alessandro Nesta, Paolo Maldini, Kakha Kaładze, Gennaro Gattuso, Andrea Pirlo, Clarence Seedorf, Rui Costa, Andrij Szewczenko, Filippo Inzaghi. O zwycięstwie mediolańczyków przesądził konkurs rzutów karnych.

Dwa lata później w Stambule Milan spotkał się z Liverpoolem, a polscy kibice oglądający tę rywalizację zapewne doskonale ją pamiętają. Włosi prowadzili do przerwy 3:0, a ich przewaga nie podlegała najmniejszej dyskusji. Rzadko zdarza się, aby najważniejsze spotkanie całych rozgrywek miało tak jednostronny przebieg. Druga odsłona to popis zespołu z miasta Beatlesów, który doprowadził do wyrównania. Ponownie o losach pucharu decydowały „jedenastki”. Bohaterem został Jerzy Dudek, który za namową Jamiego Carraghera zaczął tańczyć na linii bramkowej. Włosi rozpoczęli zawody w składzie: Dida, Cafu, Jaap Stam, Alessandro Nesta, Paolo Maldini, Gennaro Gattuso, Andrea Pirlo, Clarence Seedorf, Kaka; Hernan Crespo, Andriy Shevchenko.

Okazja do rewanżu Ancelottiego na Liverpoolu, a także Benitezie nadarzyła się w roku 2007. Włoch nie zmarnował takiej szansy. Dwa trafienia Filippo Inzaghiego sprawiły, że puchar wznieśli zawodnicy z Mediolanu. Na nic zdała się bramka kontaktowa, którą w samej końcówce spotkania zdobył Dirk Kuyt. Tak prezentował się skład, na który postawił „Carletto”: Dida, Massimo Oddo, Alessandro Nesta, Paolo Maldini, Marek Jankulovski, Gennaro Gattuso, Andrea Pirlo, Massimo Ambrosini, Clarence Seedorf, Kaka, Filippo Inzaghi.

Madrycki finał niczym scenariusz filmu

Lizboński finał był starciem Realu prowadzonego przez Ancelottiego z Atletico dowodzonym przez Diego Simeone. Ładunek emocjonalny, jaki zapewnił przebieg spotkania, był niesamowity. Na prowadzenie „Los Colchoneros” wyprowadził Diego Godin. Sergio Ramos wyrównał w 92. minucie i 48. sekundzie rywalizacji. W dogrywce jego koledzy zdobyli jeszcze trzy bramki, a Real sięgnął po swój 10. puchar Ligi Mistrzów. Oto zestawienie, w jakim rozpoczęli „Królewscy”: Iker Casillas, Dani Carvajal, Sergio Ramos, Raphael Varane, Fabio Coentrao, Luka Modrić, Sami Khedira, Angel Di María, Gareth Bale, Cristiano Ronaldo, Karim Benzema.

Niesamowity stambulski comeback Liverpoolu musiał być dla włoskiego trenera trudnym doświadczeniem. Co ciekawe, twierdzi on, że to jego najlepszy finał w tych rozgrywkach:

– Faktycznie, będzie to mój piąty finał. Może to trochę dziwne, ale najlepszym był jak dotąd ten przegrany z Liverpoolem. Nie powiem piłkarzom, by grali źle, ale powiem, że wszystko może się zdarzyć – stwierdził na przedmeczowej konferencji prasowej.

Niezależnie od tego, który z tych wybitnych szkoleniowców będzie górą, należą oni do najlepszych w swoim fachu. Kibicom oprócz podziwiania rywalizacji piłkarzy pozostaje również bacznie obserwować, jak na boiskowe wydarzenia reagować będą ich trenerzy.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze