Filip Szymczak – piłkarskie dziecko Johna van den Broma


Filip Szymczak staje się coraz ważniejszą postacią „Kolejorza”

16 lutego 2023 Filip Szymczak – piłkarskie dziecko Johna van den Broma
Dawid Szafraniak

Niejednoznaczna jest do tej pory praca Johna van den Broma w Poznaniu. Moglibyśmy kilka rzeczy spokojnie mu zarzucić. Między innymi to, że Lech Poznań najprawdopodobniej nie obroni tytułu mistrzowskiego. Pochwalić trzeba za to na pewno za europejską przygodę w Lidze Konferencji. Kolejny aspekt, w którym Holender wywiązał się z oczekiwań, to wprowadzanie młodzieży. Najlepiej pokazuje to przykład Filipa Szymczaka, któremu van den Brom wlał mnóstwo pewności siebie i odważnie na niego postawił.


Udostępnij na Udostępnij na

W Poznaniu od dawna mówiło się, że to duży talent, ale żaden z trenerów jednoznacznie na niego nie postawił. Niepodważalną pozycję miał Mikael Ishak, a więc Filip Szymczak za bardzo nie miał czego szukać przy Bułgarskiej. Tak się również wydawało przed tym sezonem, ale John van den Brom znalazł sposób. Wilk syty i owca cała. Ishak gra, a Szymczak zdobywa doświadczenie.

Filip Szymczak coraz ważniejszy dla Lecha

Wspomnieliśmy, że Filip Szymczak zdobywa doświadczenie. To nie jest dawanie szans dla sztuki. Młody jest, to niech pogra. Wychowanek Lecha jest wartością dodaną „Kolejorza”. Nikt mu za PESEL miejsca w składzie nie daje. Być może jeszcze na początku sezonu trochę zawodził, ale w tym momencie Lech nie byłby w tym miejscu, w którym jest, bez Filipa Szymczaka. W ostatnich meczach – biorąc jeszcze pod uwagę kilka spotkań z jesieni – daje więcej niż Mikael Ishak. To nie jest żart.

Mamy luty, a Filip Szymczak uzbierał już 33 występy we wszystkich rozgrywkach. Pokaźna dawka. Bez wątpienia jest to dla niego szkoła życia, bo gra przeciwko najlepszym i staje się coraz to ważniejszą postacią Lecha. Nikt przed sezonem raczej tego nie przypuszczał, że zapewni punkt w Izraelu i będzie strzelał bramki na wagę trzech punktów w lidze w ostatnich minutach. Urósł niesamowicie pod wodzą Johna van den Broma.

Jego pewność siebie widać w samych ruchach na boisku. Mimo wciąż małego doświadczenia często bierze piłkę i odważnie z nią rusza. Tego czasami brakuje niektórym zdecydowanie starszym graczom. W Legnicy wszedł trochę późno, ale zrobił różnicę. Był pierwszy do szarpania, gdy Lech poszukiwał bramki. Coraz częściej się tak dzieje, że Szymczak jest najaktywniejszym zawodnikiem w ofensywie.

Filip Szymczak – rzucany po pozycjach

Szymczak wrócił do Poznania po udanym rocznym wypożyczeniu do GKS-u Katowice. Zdobył na Śląsku 11 bramek, więc bardzo dobry wynik, a jednak przed sezonem tak naprawdę był trzeci w hierarchii napastników. Nie tylko za Mikaelem Ishakiem, ale też Arturem Sobiechem. Jakby wszyscy wiedzieli, że to talent, ale raczej wszyscy byli sceptycznie nastawieni. Wszystkim w Poznaniu przy okazji wychowanka napastnika przypominają się historie Pawła Tomczyka i Dawida Kurminowskiego.

Warto podkreślić to, że John van den Brom od samego początku stawiał na Szymczaka. Zawsze gdy mógł, wprowadzał go z ławki. Jak nie na pozycję napastnika, to na skrzydło lub jako podwieszonego napastnika. W tym sezonie nie zagrał w jedynie trzech spotkaniach, a w zasadzie od sierpnia tylko raz nie wybiegł na boisko. To tylko pokazuje, że stał się ważnym ogniwem, a nie trzecioplanowym młodzieżowcem. Mimo że czasami gra na nie swojej pozycji, to jednak cały czas widzimy w nim rozwój.

Coraz częściej widzimy go jako „pomocnika Ishaka”, czyli taką „dziesiątką”. Przyznać musimy jednak, że bardzo dobrze odnajduje się trochę niżej. Świetnie wymienia się pozycjami z kapitanem „Kolejorza”. Na dobrą sprawę w tym momencie jest pierwszym wyborem na tę pozycję. Nie ma piłkarza, który równie dobrze by się tam odnajdywał. W ostatnim meczu w Płocku zagrał na skrzydle. Nie pękł na robocie, a znów udowodnił wszystkim i przede wszystkim van den Bromowi, że można na niego liczyć.

Reprezentacja czeka?

Ostatnio na kanale Meczyki Wojciech Jagoda wysnuł bardzo kontrowersyjną i odważną tezę.

– Gdyby wyobrazić sobie strukturę nowej reprezentacji Polski, dla mnie gotowym reprezentantem jest Filip Szymczak. Trzeba znaleźć miejsce dla Roberta Lewandowskiego i on razem z napastnikiem Lecha dałby radę. Szymczak wygląda na kogoś takiego, kto nie był szkolony w Polsce. Do tego w szatni przebywa z naprawdę dobrą „dziewiątką”, jaką jest Mikael Ishak. Ma się od kogo uczyć i ja bym zaryzykował, ale czy zrobi to Santos?

Być może warto to brać z małym dystansem, ale sam fakt, że pojawił się taki temat, oznacza, jak bardzo rozwinął się Filip Szymczak i na jakim jest poziomie. Na pierwszą reprezentację jest jeszcze pewnie za wcześnie, ale 20-latek faktycznie wygląda na kogoś niewyszkolonego w Polsce, uczy się od najlepszego napastnika ostatnich lat ekstraklasy i krzepnie także w europejskich pucharach. Jego wielki talent dostrzegł także Michał Probierz, który powierzył mu opaskę kapitańską w młodzieżówce. Zresztą o Szymczaku zrobiło się już głośno także w Europie. Lech Poznań musiał odrzucać oferty takich klubów jak Anderlecht.

Jeśli Fernando Santos chciałby powołać kogoś bardzo nieoczywistego, wykreować swojego żołnierza, dać szansę komuś z PKO Ekstraklasy, to Filip Szymczak jest jednym z kandydatów do tej roli. Przy dalszej takiej dyspozycji mogą okazać się prorocze słowa komentatora Canal+, choć teraz się z nich śmiejemy. Wielką zaletą wychowanka „Kolejorza” jest uniwersalność. Taki ktoś w stylu Dawida Kownackiego, który może zagrać na wielu pozycjach. Nie bylibyśmy więc zdziwieni, gdyby Filip Szymczak zadebiutował w reprezentacji Polski jeszcze w tym roku.

John van den Brom jednak dobrze wprowadza młodzież

Na konferencji przedstawiającej Johna van den Broma dyrektor sportowy Tomasz Rząsa, wymieniając zalety Holendra, wspomniał między innymi wprowadzanie młodzieży. – John van den Brom potrafi również wprowadzać wychowanków i doskonale pracować z młodzieżą.

Przez większość czasu pojawiały się głosy krytyki, że gdzie jest ta młodzież. Być może niektórzy spodziewali się pięciu wychowanków w wyjściowej jedenastce czy nie wiadomo czego. Jeśli tak obiektywnie i z perspektywy czasu spojrzymy, to John van den Brom zrobił kawał dobrej roboty pod tym względem. Nie wprowadził pięciu wychowanków, ale w momencie, gdy mówiło się, że sztafeta pokoleniowa wychowanków się zatrzymała, sprawił, że Karol Klimczak czeka na kolejne miliony za ludzi z klubowej akademii.

Mowa tu oczywiście nie tylko o Filipie Szymczaku, którego nazwalibyśmy dzieckiem Johna van den Broma. Warto jednak pamiętać, że to dzięki niemu do reprezentacji trafił Michał Skóraś. Rok temu wszyscy w niego powątpiewali, a Holender przemówił mu do rozsądku. Stara się także dawać szansę Filipowi Marchwińskiemu. To jest akurat bardzo oporny uczeń, ale nikt nie powie, że Marchwiński nie dostaje szans, tak jak było za Macieja Skorży. A i czasami złote dziecko potrafi się odwdzięczyć.

Warto docenić za to Johna van den Broma. Zbudował sobie dwóch ważnych graczy w ciągu rundy. Szymczak i Skóraś raczej nie mieli być kluczowymi postaciami, a dali bardzo dużo, a to przecież jeszcze nie koniec. Ich przygoda w europejskich pucharach wciąż trwa. Co by nie mówić, ogromną cegiełkę do tego dołożyli dwaj żołnierze Johna van den Broma.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze