Filip Burkhardt rozegrał 90 spotkań w ekstraklasie. Ma na swoim koncie także występ w narodowej reprezentacji U-21. Zapytaliśmy, jak wspomina swoją karierę, co zrobiłby inaczej i czy porównania do brata bywały irytujące. Zapraszamy do lektury.
Artur Karaszewski: Swój ekstraklasowy debiut zaliczyłeś w barwach Amiki Wronki. Miałeś wtedy 17 lat i wszedłeś na boisko w doliczonym czasie gry. Jak wspominasz tamten mecz z Łęczną?
Filip Burkhardt: Tak, miałem 17 lat. Stałem przy linii jakieś pięć minut, bo trener Majewski czekał ze zmianą… Straciliśmy bramkę w 90. minucie i dopiero wtedy mnie wpuścił. Chyba nawet piłki nie dotknąłem, bo sędzia po chwili skończył mecz (śmiech).
W kolejnym sezonie dostałeś więcej szans w lidze, a także w pucharze UEFA. Czułeś wtedy, że wszystko idzie w dobrym kierunku?
Tak, dostawałem coraz więcej szans na grę od trenera Skorży i wydawało się, że wszystko idzie tak, jak powinno. Były mecze w ekstraklasie i gole oraz występy w pucharze UEFA.
Domyślam się, że fuzja Lecha i Amiki nie była dobra dla Twojej kariery?
Na początku była, bo bardzo cieszyłem się, że będę grał w Poznaniu. W końcu od urodzenia byłem kibicem Lecha i za małolata jeździłem z kolegami na Bułgarską.
Czego zabrakło Twoim zdaniem, żeby w Lechu zaistnieć?
Myślę, że zabrakło chłodnej głowy i osoby, która w tamtym momencie odpowiednio pokierowałaby moją karierą.
Te częste zmiany klubów też wiązały się z brakiem chłodnej głowy?
Tak, byłem niecierpliwy, gdy siadałem na ławce, i od razu chciałem zmieniać klub, zamiast walczyć o skład. Teraz już wiem, że to było złe podejście.
Dziennikarze i kibice zapewne często porównywali Cię do brata. To dawało motywację do pracy, czy było irytujące?
Nie, nigdy nie brałem tych porównań na poważnie. Byliśmy innymi typami piłkarzy. Te porównania nie miały sensu.
Jak wspominasz swoją współpracę z trenerem Skorżą? Powiedziałbyś wtedy, że zostanie jednym z najlepszych polskich trenerów?
Bardzo dobrze, to niewątpliwie najlepszy trener, jakiego miałem podczas swojej przygody w piłce. Trzymam mocno kciuki, aby zdobył w tym roku mistrzostwo z Lechem. Myślę, że kiedyś zostanie selekcjonerem reprezentacji Polski.
Jesteś zadowolony ze swojej kariery, czy odczuwasz niedosyt?
Oczywiście, że jest niedosyt. Mogłem inaczej poprowadzić swoją przygodę z piłką, a wtedy myślę, że osiągnąłbym więcej.
Potrafisz wybrać najlepszego piłkarza, z którym grałeś w jednym klubie?
Było ich wielu, ale najbardziej imponował mi Rafał Murawski. Graliśmy na podobnych pozycjach i może dlatego on najbardziej zapadł mi w pamięć.
Grasz obecnie dla norweskiego klubu FK Toten. Opowiesz o tym coś więcej? Skąd pomysł na wyjazd?
Pomysł narodził się w momencie, gdy wygasł mój kontrakt w Stężycy. Zadzwonił do mnie kolega, z którym kiedyś grałem w młodzieżowych reprezentacjach Polski, i zaproponował mi grę w Norwegii. Nigdy nie grałem za granicą, więc nie zastanawiałem się zbyt długo. Teraz przedłużyłem kontrakt na kolejny sezon. Można powiedzieć, że jestem zadowolony z warunków, jakie mi tutaj zaoferowano.
Skupiasz się tylko na grze, czy masz też inną pracę?
Piłka to priorytet. Choć czasem są jakieś dodatkowe zajęcia i często z nich korzystam, aby dodatkowo zarobić.
Jaka jest największa różnica między życiem w Polsce a tym w Norwegii?
Na pewno zauważyłem podczas mojego półrocznego pobytu, że ludzie tutaj żyją bardzo spokojnie, nie ma pośpiechu.
Twoja drużyna występuje na czwartym poziomie rozgrywkowym, a w Stężycy grałeś w II lidze. Gdzie jest wyższy poziom?
Zdecydowanie wyższy poziom jest w polskiej trzeciej lidze niż w miejscu, w którym teraz gram. Tutaj piłka jest na poziomie amatorskim.
Na koniec zapytam Cię o ekstraklasę. Kto będzie mistrzem? I kto spadnie z ligi?
Mistrzem będzie Lech, a spadną: Warta, Nieciecza i Górnik Łęczna.
Fajny wywiad, trochę krótki ale przyjemnie się czyta.